Dzisiaj idę na przyjęcie z Dylanem. Rano wzięłam prysznic. Luke napierał się, by mógł ze mną, ale stanowczo odmówiłam. Chłopak cały ranek chodził zły i próbował udawać obrażonego. Później zjedliśmy śniadanie, oglądnęliśmy film razem z tatą. Codiego od wczoraj w domu nie ma, podobno znalazł sobie jakąś dziewczynę, z którą poszedł do klubu. Nie interesowało mnie zbytnio jego życie seksualne, więc nie dopatrywałam. Ważne, że ojciec wie, gdzie ten idiota przebywa.
Ugotowaliśmy obiad z Lukiem, a potem poszliśmy na spacer, aby pooddychać świeżym powietrzem.- Więc tę czarną ubierasz? - usłyszałam męski głos i zobaczyłam brązowookiego w lustrze.
- Tak, chyba tak - uśmiechęłam się, poprawiając makijaż. Czułam się źle z tym że idę na jakieś przyjęcie z prawie obcym mi chłopakiem, a swojego ukochanego zostawiam w domu.
- Ślicznie wyglądasz, kochanie - objął mnie w tali, opierając głowę o moje ramię i dając mi buziaka w policzek.
- Nie jesteś zły? - zapytałam, odwracając się do niego. Chciałam mieć pewność, że go tym nie ranię. - Przepraszam.
- Nie, już ci mówiłem, że nie ma o co - pocałował mnie przelotnie w usta i wyszedł, dźwięk jego kroków wskazywał na to, że zszedł na dół.
I tak wiadomo, że nie powie mi "Kurwa! Masz zostać w domu i nie iść nigdzie z tym kolesiem. Tyle poświęciłem, żeby tu być, a ty spierdalasz mi z domu."
Odrzuciłam negatywne myśli w bok i skupiłam się na pozytywnych rzeczach.
Poprawiłam jeszcze rzęsy i też skierowałam się na dół.- Pięknie wyglądasz - tata odwrócił się i podniósł kciuka w górę. - Daje ci lajka - razem zaczęliśmy się śmiać.
- Za ile ma on przyjechać? - usłyszałam głos za sobą.
- Za około dziesięć minut i on ma na imię Dylan - dźgnęłam palcem jego nagi tors. - Ubierz się - dałam mu buziaka w policzek.
- Nie podobam ci się taki? - zrobił smutną minę, odwrócił się i poszedł za mną. - Nie pociągam cię? - szepnął mi kusicielsko do ucha, zatrzymując w miejscu.
- Może troszkę - próbowałam nie pokazywać żadnych emocji i nie dać poznać, że najchętniej zostałabym z nim w łóżku. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, przez co podskoczyłam w miejscu, odrywając się od bruneta.
- Otworzę! - krzyknął mężczyzna.
- To, co księżniczko? Dasz buziaka służącemu, zanim pójdziesz do księcia? - oparł mnie o ścianę.
- Nie wiem, czy zasłużyłeś - po moich dwóch stronach głowy znajdowały się ręce Luke'a.
- Jak wrócisz, to pokażę ci, jak bardzo zasłużyłem - nachwylił się, nasze twarze dzieliły centymetry.
- To chyba muszę się zgodzić - oplotłam swoje ręce wokół jego szyi i wpiłam się w jego miękkie usta. Pocałunek trwałby wiecznie, gdyby nie mój tata.
- Nicola!
- Ugh... Już idę - oderwałam się od chłopaka. Chwyciłam go za rękę i zeszliśmy do salonu, gdzie siedział Dylan z moim tatą.
- Hej - odezwałam się, a chłopak wstał i dał mi buziaka w policzek.
- Cześć, ślicznie wyglądasz - wpatrywał się we mnie z dobre dwie minuty, przez co poczułam się niezręcznie.
- To jedziemy? - zapytałam, chcąc jak najszybciej wyjść z domu, aby szybciej wrócić.
- Tak, chodźmy - powiedział, wstając z fotelu. Dałam jeszcze całusa Lukowi.
- Nie wróć pijana, bo nie będę się mógł oprzeć - szepnął mi do ucha, a ja zaczęłam się śmiać i się zarumieniłam.
- Pa kochanie, pa tato - pomachałam im, a oni odwzajemnili mój gest.
*********
Jadąc samochodem, lepiej przypatrzyłam się Dylanowi. Zauważyłam, że ma piękne dołeczki i tatuaż na szyi. Nie widziałam, co na nim jest, ponieważ był bardzo mały. Chłopak był ubrany w koszulę i czarne spodnie. Wyglądał strasznie seksownie.
- Co się tak patrzysz? Mam coś? - zaczął, przeglądać się w lusterku.
- Nie, nie. Tylko zastanawiam się, dlaczego taki fajny chłopak jak ty, jest sam - oparłam się o szybę.
- Nie chcę byle kogo - kątem oka zerknął na mnie, ale potem znowu skupił się na drodze.
- Rozumiem.
**********
Przyjęcie rozpoczęło się na dobre. Było sporo starszych ludzi, ale także znaleźli się też młodzi. Przyjęcie odbywało się w przepięknym białym domu ze ślicznym ogrodem i basenem. Byłam już po dwóch drinkach, ale nie odczułam tego. Myślałam, że to jakieś eleganckie w stylu trochę wina, szampana. Co prawda ludzie byli pięknie ubrani, ale też pili dużo. Trochę zszokowana byłam tym, że z pozoru eleganckie pannie, mogą lepiej bawić się niż nie jedne nastolatki. Trochę było mi głupio przy nich.
- Podoba ci się? - zapytał chłopak, podchodząc do mnie.
- Tak, jest okey - powiedziałam, upijając łyk soku, który był swoją drogą okropny, ale jakaś starsza kobieta mi go nalała i powiedziała, że jest bardzo zdrowy. Od dziesięciu minut przygląda się mi, czy na pewno wypiję do ostatniej kropli.
Po czterech godzinach, gdy już emeryci poszli, a zostali nastolatkowie i osoby starsze, rozpoczęła się tak jakby dyskoteka. Zatańczyłam z Dylanem dwie piosenki. Od alkoholu, który wypiłam, co prawda nie było go dużo, ale widziałam, że już więcej nie mogę pić.
Dylan poprosił mnie do tańca wolnego. Kołysaliśmy się w rytm muzyki. W pewnej chwili nasze twarze były zdecydowanie za blisko. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale pocałowaliśmy się. Od razu oprzytomniałam, wybiegłam na taras i oparłam się o barierkę. To był impuls. Nie chciałam tego robić, a alkohol podziałał na mnie źle. Jestem idiotką! Nienawidzę zdrad i nie byłabym w stanie wybaczyć tego, a właśnie w tym momencie czuję się, jakbym zdradziła chłopaka i samą siebie.- Dylan! To nie miało prawa się stać, ja kocham Luke'a, nic dla mnie to nie znaczy - łzy zaczęły napływać mi do oczu, by zaraz się z nich wydostać. - Zostaw mnie w spokoju.
- Ale... - odwróciłam się do chłopaka, chcąc wyjść jak najszybciej z tego budynku i wrócić do domu.
__________
Powoli, powoli jakoś poprawiam te rozdziały. Te ostatnie dni tak mnie męczą. Nie mam nauki, a czuję się koszmarnie. Jeszcze jestem trochę przeziębiona i najchętniej to całe popołudnie leżałabym w łóżku i nic nie robiła.
Powolutku może dobrniemy do końca.
Do zobaczenia 😍 //molaaxdxd

CZYTASZ
Kocham Cię Wariacie
RomanceNicola i Luke normalni nastolatkowie z normalnego domu. Dzieciństwo było dla nich najlepszym etapem w życiu. Całe dnie spędzali razem i nikt nie był w stanie ich rodzielić. Lubili robić sobie na złość, ale i tak uwielbiali siebie. Później już nie by...