Rozdział 22 (III)

13.2K 680 83
                                    

Wchodząc do przytulnej kawiarni, rozglądałam się we wszystkie strony. Jeszcze nigdy nie widziałam, tak ślicznego wnętrza. Wciąż miałam mętlik w głowie, związany z przyjściem tutaj i w ogóle za próbą jakiegoś zaprzyjaźnienia się. Z jednej strony chciałam zmienić otoczenie i może on wprowadzi coś nowego do mojego życia, ale z drugiej strony ten koleś jest dziwny. Robi wrażenie egoistycznego dupka, który nic nie widzi poza sobą. Nie byłam pewna, czy takie towarzystwo jest dla mnie odpowiednie.

Zajęliśmy w końcu wygodne miejsce obok dużej szklanej witryny. Przez nią była widoczna ulica, która o tej porze przepełniona była ludźmi. Była to pora obiadowa, więc spora część tutaj zamieszkujących ludzi wybiera jedzenie na mieście. Patrzyłam na grupkę mężczyzn w garniturach, którzy szli wzdłuż chodnika po drugiej stronie. Żywo o czymś dyskutowali i wymachiwali rękoma, aby później wybuchnąć śmiechem. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy, kiedy wyobraziłam sobie w takich eleganckich ubrwniach Luke'a, Jacoba i Maksa. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na chłopka, który bacznie mi się przyglądał. Spuściłam wzrok i sięgnęłam po kartę dań. Zaczęłam przeglądać wszystkie strony i nie mogłam się na nic zdecydować.

- Mam pomysł - rzuciłam, wyglądając spod niej.

- Nie przepadam za twoimi pomysłami- posłał mi szeroki uśmiech.

- Nie wymyśliłam jeszcze żadnego przy twojej osobie - oburzyłam się, nie widząc, o co mu w ogóle chodzi.

- No właśnie - opowiedział, a ja spojrzałam na niego z grymasem na twarzy.

- Ja zamówię coś tobie, a ty mi. Co ty na to? - zapytałam, aby przerwać chwilę ciszy, która mnie dołowała.

- Okey, tylko ja sam wybieram sobie kawę - stawił warunek, a ja przytaknęłam. - Bez niej nie przeżyję dnia, a nie przepadam za wszystkimi - powiedział, nawet nie próbując ze mną nawiązać kontaktu wzrokowego. Było mi to oczywiście na rękę, bo znowu bym się speszyła.

- Zgoda - oboje spokojnie przerzucaliśmy strony, próbując dokonać odpowiedniego wyboru.

- Ja już mam - odezwał się triumfalnie.

- Okey, ja też - brunet podniósł rękę, wołając kelnera. Po chwili blondyn o błękitnych oczach był już przy naszym stoliku.

- Dzień dobry. Coś podać? - zapytał, wyjmując notes z kieszeni.

Po to cię koleś zawołaliśmy.

- Można? - brunet chwycił za długopis i notes, który trzymał młody kelner.

- Oczywiście - odpowiedział, kiedy kartki i długopis były już w rekach mojego towarzysza.

- Proszę - wyciągnęłam rękę w kierunku blondyna, kiedy ja także zapisałam swój wybór. Podziękowaliśmy, a kelner schował kawałek papieru i ruszył w przeciwną stronę.

- Więc dowiem się, jak masz na imię?- zapytałam, opierając się wygodnie. Zaczęłam stukać palcami o stół i już wymyślałam w głowie argumenty, żeby w końcu zdradził mi swoje cholerne imie.

- Jake.

O, szybko poszło.

- Ładnie - stwierdziłam, nie widząc co w takiej sytuacji mam robić.

- Nie podoba mi się - odpowiedział.

- To dlatego nie chciałeś mi go wyjawić? - uniosłam brwi do góry, czekając na jego odpowiedź.

- Nie, ale i tak jest ono tandetne.

- Nie przesadzaj, mi się za to podoba - rzekłam z uśmiechem na twarzy.


Kocham Cię Wariacie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz