Winding your way down on Baker Street
Light in your head and dead on your feet
Well another crazy day, you'll drink the night away
And forget about everything.*
CZĘŚĆ I - „Przyjaciele z Whitechapel"
***
LONDYN, ROK 1870 - jesień
Sprawa Sherlocka Holmesa na podstawie „Tragedii w Dolinie Boscombe" Sir A.C. Doyle'a. uwaga! Opowieść zawiera spojler i rozwiązanie zagadki. Lojalnie uprzedzam! :D
Od samego poranka Londyn spowijała dość gęsta mgła, a na niebie kłębiły się blade chmury. Może nie zwiastowały deszczu, ale wydawały się pasować do dziwnego nastroju większości mieszkańców, bez względu na to, jak byli ubrani i na jak dobre śniadanie było ich stać. Wydawał się ponury, przytłoczony codziennym smogiem, brudem z wielu dzielnic miasta i gęstym dymem unoszącym się z kominów faktorii albo ciepłowni.
Do tego nieprzyjemny chłód, który docierał do mnie znad zanieczyszczonej, zaniedbanej Tamizy, kiedy przemierzałam ją mostem, jadąc do Scotland Yardu. Podobnie, jak spora część londyńczyków zdążyłam się do tego przyzwyczaić, a poza tym, ku memu zdziwieniu, dziś wstałam naprawdę wypoczęta. Ciotka wyszła gdzieś, zanim zdążyłam się obudzić, lecz kazała mi przygotować szczególnie dobre śniadanie, co dodatkowo poprawiło mój nastrój. Poza tym, wiedziałam, że dziś w „pracy" czeka mnie bardzo ciekawe spotkanie.
Pracę ujęłam w ten sposób, bo ciężko to nazwać klasyczną pracą, która zapewnia przeciętnym ludziom byt i chleb. Ta moja „praca" polegała raczej na udowadnianiu każdemu komisarzowi Scotland Yardu, że kobieta także może zajmować się brudnymi sprawkami, i kryminalistyką i tajemnicami. Inspektor Lestrade jest jedynym z tych, którzy ufają mojemu zmysłowi i kobiecej intuicji, a także znają zamiłowanie do tajemnic i łamigłówek. To człowiek, który pierwszą młodość ma już za sobą, ale jego skroni nie spowiła jeszcze siwizna. Dbający o elegancki wizerunek, schludny ubiór, fryzurę, obuwie i podobne rzeczy, co więcej; nawet, jeśli czas by go postarzył, stałby się poczciwym dziadkiem. Tak mu zawsze mówię, na co on kręci głową, a potem wreszcie się śmieje. Poza tym, jakiegoż mężczyzny moja droga ciotka nie byłaby w stanie przekonać? Wystarczyło kilka starannie dobranych słów, odpowiednie spojrzenie i uśmiech - miała w garści prawie każdego mężczyznę. Prawie.
Dodatkowo, inspektor Lestrade ma największą siłę sprawczą w Scotland Yardzie, a więc moja codzienna obecność w tamtym miejscu, jako prawa ręka pana Lestrade, była usprawiedliwiona całkowicie.
Dziś jednak nie był w zbyt dobrym nastroju i bynajmniej nie chodziło o pogodę. Wczoraj wieczorem wrócił z Boscombe Valley, prowadząc tam śledztwo w sprawie dość tajemniczego zabójstwa pana Charlesa McCarthy'ego, gdzie głównym podejrzanym tego czynu jest jego syn - James.
Jak na ironię losu, to pierwsza sprawa, w którą jestem naprawdę zaangażowana - podczas kilkudniowej nieobecności inspektora zajmowałam się porządkowaniem informacji i postępów w śledztwie, które przesyłał do Londynu. A ja odesłałam mu moje opinie i sugestie. Widocznie bardzo ufa mojej intuicji... możliwe, że aż za bardzo.
Tak się złożyło, że znam Jamesa McCarthy'ego. On i jego ukochana, Alicja Turner, są przyjaciółmi moich znajomych. A więc i moimi przyjaciółmi.
Inspektor Lestrade siedział właśnie przy swoim biurku, z nosem wciśniętymi w jakieś stosy dokumentów, przewracając je nerwowo i niecierpliwie. Moje miejsce pracy znajdowało się na lewo od jego biurka, tak więc widziałam doskonale jego zabawne poirytowanie. Zabawne,
CZYTASZ
[ACS] Podziemie ulicy Piekarskiej
FanfictionLondyn w XIX wieku to ideał przyszłości. Pierwsza na świecie podziemna linia kolejowa; żywy, rozwijający się przemysł; bogacący się kapitaliści. Wśród nich najniebezpieczniejszy Zakon, który od stuleci pragnie posiąść władzę nie tylko nad ludźmi, al...