Uwaga! Rozdział zawiera spoiler z kryminału „Przygoda szlachetnie urodzonego kawalera" i rozwiązanie całej jego akcji.
Promienie słońca wpadające do pokoju przez południowe okno obudziły mnie dość subtelnie, choć nie tylko one. Do moich uszu zaczęły docierać odgłosy krzątania się Susanne i Juliet, a także mojej ciotki.
Wyciągnęłam ręce mocno, by rozluźnić zastane mięśnie, a potem przetarłam dłońmi twarz. Nie otwierając oczu wiedziałam już, że pogoda na dworze jest zachwycająca, aż nagle przypomniałam sobie...
Otworzyłam oczy i spojrzałam na drugi brzeg łóżka – Jacob siedział na mojej kołdrze bardzo wygodnie, bez cylindra i bez kurtki, ale wcale nie sprawiał wrażenia dopiero przebudzonego. Westchnęłam głośno i ciężko, kiedy dostrzegłam, że obserwuje mnie z sarkastycznym uśmiechem, poprawiając bandaż dookoła swojej głowy.
-Co... nadal tu jesteś! Oszalałeś?! – zapytałam i pośpiesznie usiadłam, podciągając się na poduszkach.
-Dzień dobry, panno Adler.
-Och! Nie słyszysz Susanne i Juliet? W każdej chwili mogą zapukać. – zaczęłam panikować. - I co wtedy zrobisz?
-Jak to co? Przywitam się z nimi. Mają iście urocze i serdeczne głosy. Czy ich wygląd jest równie uroczy?
Ściągnęłam brwi i posłałam mu piorunujące spojrzenie. W sercu poczułam igłę, która tkliwie się w nie wbiła – odwróciłam wzrok, by nie mógł wyczytać z mojej miny nic więcej.
Spojrzałam na zegar – siódma trzydzieści. Sama muszę się zbierać, by być na czas w Scotland Yardzie. A będzie to co najmniej trudne, zważywszy na okoliczności.
Nagle usłyszałam pośpieszne, żywe kroki na schodach – nie miałam wątpliwości, że należały do mojej ciotki. Zaraz potem zresztą zawołała głośno:
-Lilly! Lilly, wstałaś? Już wpół do ósmej, wstawaj, bo się nie zdążysz przygotować!
Jak poparzona zerwałam się z łóżka, złapałam długi, biały, lekki szlafrok leżący na krześle obok łóżka i pobiegłam do drzwi, słysząc doskonale, że idzie do mojego pokoju. Jacob wybuchnął śmiechem, z rozbawieniem podążając za mną wzrokiem.
-Och, zamknij się, bo cię usłyszy! – wysyczałam przez zęby, posyłając mu zirytowane spojrzenie. Jednocześnie czułam, jak serce bije mi jak szalone, co również nie umknęło jego uwadze. Uniósł brew, z zaciekawieniem przyglądając się rozwojowi wydarzeń. Otworzyłam drzwi lekko, wyślizgnęłam się przez nie i zamknęłam je jeszcze szybciej tuż za moimi plecami. Dokładnie w tej sekundzie moja ciotka niemal wpadła na mnie tak, że obie niemal krzyknęłyśmy z zaskoczenia. Była już ubrana w niebieską, błyszczącą sukienkę z przyszytymi różowymi liliami, koronką przy szyi, włosy miała spięte w finezyjny kok na czubku głowy.
-Lilly? Nie śpisz...? Czemu więc mi nie odpowiadałaś, nie słyszałaś, jak cię wołam?
-Ja... tak! Tak, słyszałam, po prostu chciałam skończyć ścielić łóżko i...
-Ścielić łóżko? A po co? Susanne zaraz by to zrobiła.
Zaczerwieniłam się, szukając panicznie bardziej logicznych wymówek. Ciotka uniosła brwi i spojrzała na mnie z konsternacją.
-No, tak... ale... tak jakoś. Stwierdziłam, że to tylko chwilka, to żaden problem – wydukałam, cały czas ściskając za plecami klamkę do drzwi mojej sypialni.
-A.. aha. – odpowiedziała ciotka. – no, dobrze... to chodź, pomogę ci się ubrać i uczesać.
-Co? Nie, nie, nie ma potrzeby – znów kłopotliwie zaczęłam wyrzucać z siebie słowa bez ładu i składu. – ja jeszcze nie wiem, co założyć. Zaraz wybiorę i cię zawołam... albo Susanne.
CZYTASZ
[ACS] Podziemie ulicy Piekarskiej
FanfictionLondyn w XIX wieku to ideał przyszłości. Pierwsza na świecie podziemna linia kolejowa; żywy, rozwijający się przemysł; bogacący się kapitaliści. Wśród nich najniebezpieczniejszy Zakon, który od stuleci pragnie posiąść władzę nie tylko nad ludźmi, al...