"For she was his secret treasure,
She was his shame and his bliss.
And a chain and a keep are nothing,
Compared to a woman's kiss.
For hands of gold are always cold,
But a woman's hands are warm."*
~***~
-Jacob! – zawołała Evie podekscytowanym głosem, gdy tylko usłyszała, że ktoś otwiera drzwi wagonu. – powiedz, że wiadomość od ciebie jest potwierdzona i prawdziwa!
-Jest, jest, Evie. W pełni potwierdzona.
-To wszystko, co podejrzewaliśmy, te wszystkie miejsca, w których szukaliśmy... to takie śmieszne, byliśmy w takim błędzie...
-Nieważne, to nie ma znaczenia. Czy znaleźliście na mapie ten magazyn? – spytał Jacob, spoglądając na Henry'ego, który dotąd milczał i stał za biurkiem, gdy jednak zrozumiał, iż pytanie było kierowane do niego, odezwał się:
-Prawie. O ile dobrze obliczyliśmy i o ile pamięć mnie nie myli...
-Pamięć? – odezwał się znowu Jacob, lekko zaskoczony, po czym podszedł do biurka i spojrzał na mapę topograficzną Londynu. Zaznaczono na niej kilka punktów, w tym jeden w pobliżu pierwszej wybudowanej stacji metra.
-Być może o tym nie wiecie, lecz tuż po przyjeździe do Londynu, wiele lat temu, pracowałem przy budowie metra. Zaczynała się ona właśnie tutaj – wskazał najwyraźniej zaznaczony punkt – a potem przesuwała się sukcesywnie tędy. Jako, że najwięcej pracy i czasu pochłonęły pierwsze etapy budowy, konieczne było stworzenie magazynu na wysokości pośredniej między powierzchnią ziemi a peronami. Był obszerny i o ile nie znało się jego fizjonomii, można było się w nim zgubić.
-Doprawdy nie wiem, jak mogliśmy pominąć tak istotny punkt – skomentowała Evie z wyraźnym wyrzutem w głosie.
-Czy z pozoru wygląda na istotny? Powszechna opinia o tym magazynie mówi, iż stoi pusty, nieużywany przez nikogo i kwalifikuje się do zabetonowania.
-A jednak dzieje się tam sporo – powiedział teraz Jacob, szczegółowo lustrując mapę.
-Tak. Problem w tym, że nie wiemy o tym miejscu prawie nic. Nie obserwowaliśmy go i nie mamy informacji na temat straży, zmiany wart i tym podobnych.
-Kwestia jednego dnia, Greenie.
-Nie tak szybko – wtrąciła Evie i spojrzała na Jacoba. – pamiętasz o tym, że za trzy dni królowa wydaje bal, na który Crawford Starrick już ma zaproszenie? Musimy tam wejść.
-Frederick Abberline zrobi, co może, ale niczego nie obiecał.
-A więc nie może mu się nie udać. To zbyt ważne, gdybyśmy dostali się do pałacu, powstrzymalibyśmy Starricka, a zaraz potem zaatakowali magazyn – i znaleźli Lilly.
-Brzmi pięknie, siostrzyczko, ale skąd masz pewność, że informacja o jego zaproszeniu jest prawdziwa?
-Bo wiem wreszcie, gdzie jest Całun: dokładnie pod pałacem. Nie potrzebujemy już Pierścienia Świątyni Czterech Zakonów, by go namierzyć, zresztą, nie Pierścień jest teraz najważniejszy.
-A więc Starrick również o tym wie - to chcesz nam powiedzieć?
Evie spuściła głowę i westchnęła ciężko.
-Tak. Uświadomiłam sobie właśnie, że ogrom naszej porażki jest większy, niż wyprawa do Szwajcarii. Przez ten cały czas chodziło tak naprawdę o to, by skupić wszystkie nasze siły i całe nasze zaangażowanie na szukaniu Lilly; jednocześnie Crawford Starrick liczył po cichu na to, że dowie się czegoś od niej, ale pamiętasz, co opowiadali ci Nędznicy – byli wściekli, że niczego im nie zdradziła, Templariuszom to jednak nie robiło większej różnicy. Spokojnie kontynuowali poszukiwania Całunu Edenu, nie martwiąc się o nasze postępy w tych poszukiwaniach, bo tych postępów praktycznie nie było.
CZYTASZ
[ACS] Podziemie ulicy Piekarskiej
FanficLondyn w XIX wieku to ideał przyszłości. Pierwsza na świecie podziemna linia kolejowa; żywy, rozwijający się przemysł; bogacący się kapitaliści. Wśród nich najniebezpieczniejszy Zakon, który od stuleci pragnie posiąść władzę nie tylko nad ludźmi, al...