42. Ostatni raz

101 12 0
                                    

"For she was his secret treasure,

She was his shame and his bliss.

And a chain and a keep are nothing,

Compared to a woman's kiss.

For hands of gold are always cold,

But a woman's hands are warm."*

~***~

-Jacob! – zawołała Evie podekscytowanym głosem, gdy tylko usłyszała, że ktoś otwiera drzwi wagonu. – powiedz, że wiadomość od ciebie jest potwierdzona i prawdziwa!

-Jest, jest, Evie. W pełni potwierdzona.

-To wszystko, co podejrzewaliśmy, te wszystkie miejsca, w których szukaliśmy... to takie śmieszne, byliśmy w takim błędzie...

-Nieważne, to nie ma znaczenia. Czy znaleźliście na mapie ten magazyn? – spytał Jacob, spoglądając na Henry'ego, który dotąd milczał i stał za biurkiem, gdy jednak zrozumiał, iż pytanie było kierowane do niego, odezwał się:

-Prawie. O ile dobrze obliczyliśmy i o ile pamięć mnie nie myli...

-Pamięć? – odezwał się znowu Jacob, lekko zaskoczony, po czym podszedł do biurka i spojrzał na mapę topograficzną Londynu. Zaznaczono na niej kilka punktów, w tym jeden w pobliżu pierwszej wybudowanej stacji metra.

-Być może o tym nie wiecie, lecz tuż po przyjeździe do Londynu, wiele lat temu, pracowałem przy budowie metra. Zaczynała się ona właśnie tutaj – wskazał najwyraźniej zaznaczony punkt – a potem przesuwała się sukcesywnie tędy. Jako, że najwięcej pracy i czasu pochłonęły pierwsze etapy budowy, konieczne było stworzenie magazynu na wysokości pośredniej między powierzchnią ziemi a peronami. Był obszerny i o ile nie znało się jego fizjonomii, można było się w nim zgubić.

-Doprawdy nie wiem, jak mogliśmy pominąć tak istotny punkt – skomentowała Evie z wyraźnym wyrzutem w głosie.

-Czy z pozoru wygląda na istotny? Powszechna opinia o tym magazynie mówi, iż stoi pusty, nieużywany przez nikogo i kwalifikuje się do zabetonowania.

-A jednak dzieje się tam sporo – powiedział teraz Jacob, szczegółowo lustrując mapę.

-Tak. Problem w tym, że nie wiemy o tym miejscu prawie nic. Nie obserwowaliśmy go i nie mamy informacji na temat straży, zmiany wart i tym podobnych.

-Kwestia jednego dnia, Greenie.

-Nie tak szybko – wtrąciła Evie i spojrzała na Jacoba. – pamiętasz o tym, że za trzy dni królowa wydaje bal, na który Crawford Starrick już ma zaproszenie? Musimy tam wejść.

-Frederick Abberline zrobi, co może, ale niczego nie obiecał.

-A więc nie może mu się nie udać. To zbyt ważne, gdybyśmy dostali się do pałacu, powstrzymalibyśmy Starricka, a zaraz potem zaatakowali magazyn – i znaleźli Lilly.

-Brzmi pięknie, siostrzyczko, ale skąd masz pewność, że informacja o jego zaproszeniu jest prawdziwa?

-Bo wiem wreszcie, gdzie jest Całun: dokładnie pod pałacem. Nie potrzebujemy już Pierścienia Świątyni Czterech Zakonów, by go namierzyć, zresztą, nie Pierścień jest teraz najważniejszy.

-A więc Starrick również o tym wie - to chcesz nam powiedzieć?

Evie spuściła głowę i westchnęła ciężko.

-Tak. Uświadomiłam sobie właśnie, że ogrom naszej porażki jest większy, niż wyprawa do Szwajcarii. Przez ten cały czas chodziło tak naprawdę o to, by skupić wszystkie nasze siły i całe nasze zaangażowanie na szukaniu Lilly; jednocześnie Crawford Starrick liczył po cichu na to, że dowie się czegoś od niej, ale pamiętasz, co opowiadali ci Nędznicy – byli wściekli, że niczego im nie zdradziła, Templariuszom to jednak nie robiło większej różnicy. Spokojnie kontynuowali poszukiwania Całunu Edenu, nie martwiąc się o nasze postępy w tych poszukiwaniach, bo tych postępów praktycznie nie było.

[ACS] Podziemie ulicy PiekarskiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz