25. Za to, że jesteś

179 18 0
                                    

„Zapytaj za co Cię kocham,

Bo to nieprawda, że kocha się za nic.

I to nieprawda, że za wszystko.

Zapytaj mnie o to, kochany. (...)

A ja kocham cię

A ja kocham cię za to

Kocham cię za to, że jesteś."*

***

Wracaliśmy tylko we dwoje, a więc pozostałam wewnątrz powozu sama, bijąc się z własnymi myślami i niepokojem.

W moim domu paliło się światło w kuchni. To oznaczało, że mojej ciotki najprawdopodobniej nie ma – miała przecież jeść kolację z panem Holmesem, a z tego co widziałam na swoim zegarku – była dokładnie ósma.

-Może wejdziesz ze mną do środka? – powiedziałam, gdy oboje stanęliśmy już na chodniku w pobliżu mojego domu. Moja propozycja było szybsza ode mnie samej, bo gdy wybrzmiała, zawahałam się, czy powinnam była o niej wspominać.

-Jesteś pewna? – zapytał ciepłym głosem, co uspokoiło mnie nieznacznie.

-Tak. Pamiętasz? Moja ciotka jest teraz z panem Sherlockiem. Chyba, że... chyba że nie masz czasu.

-Ależ nie. Takie sprawiam wrażenie?

-N... nie. Nie o to chodzi.

Jacob przechylił lekko głowę.

-A o co?

-Nie, nie. O nic. Naprawdę. Ale dużo się dzisiaj stało. Jeśli musisz wrócić do Whitechapel i się tym zająć, zrób to, rozumiem.

-Lilly?

Westchnęłam głęboko. Jacob zrobił krok w moją stronę i sięgnął dłonią do mojego podbródka, by go unieść i skłonić mnie, bym spojrzała mu w oczy.

-Jacob... po prostu myślę... myślę o tym, co się wydarzyło. I tak, pamiętam, że prosiłeś mnie, bym nie nalegała. Ale mi chodzi o ciebie. Ty dziwnie się zachowujesz.

-Dziwnie?

-Owszem... cały czas jesteś zły na to, co powiedział Victor?

-Tak. Jestem.

Wyciągnęłam ręce w „odruchu bezwarunkowym", by objąć nimi jego dłoń, która teraz delikatnie wędrowała po moim policzku.

-Więc nie możemy pozwolić, by zepsuł nam humor całkowicie, prawda?

-Ale bardzo nie podobało mi się, jak cię potraktował. I więcej na to...

-Jacob – przerwałam mu. – wiem. Wiem, naprawdę. Bardzo to doceniam, ale nie mówmy już o tym. Nie nakręcaj się już więcej...

-Jak to? Lilly, nie chcę, by coś takiego miało miejsce po raz kolejny.

-I nie będzie miało, przecież już im to powiedziałeś.

-Chcę, byś ty też miała tego świadomość.

Sięgnęłam ręką do jego policzka i uśmiechnęłam się delikatnie. Setki uczuć, które we mnie wówczas siedziały, utrudniały mi ten gest, ale nie potrafiłam mu tego powiedzieć.

-Mam. I bardzo mnie to cieszy. Ale naprawdę, nie mówmy już o tym.

-Rozumiem, ale czemu tak nalegasz?

Pokiwałam głową odruchowo.

-Do niczego dobrego już nas to nie doprowadzi, nie sądzisz?

-Tak. A tylko o to ci chodzi?

[ACS] Podziemie ulicy PiekarskiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz