"Don't wanna let you down
But I am hell bound
Though this is all for you
Don't wanna hide the truth.
No matter what we breed
We still are made of greed..."*
~***~
Evie wróciła prosto do kryjówki - wagonów stojących na opuszczonej trakcji Whitechapel, kontrolując po drodze okolicę i jej bezpieczeństwo, które leżało w rękach asasynów i Skokierów. Słońce już zachodziło, gdy dotarła do domu.
Weszła do środka, niezbyt dyskretnie i ostrożnie, lecz z irytacją zauważyła, iż hałas jej kroków i otwierania oraz zamykania drzwi nie obudził jej brata śpiącego nadal na sofie. Nie wydawał się nawet ani trochę wyrwany ze snu, gdyż dalej leżał wygodnie z cylindrem zaciągniętym na oczy.
-Czy ty się w ogóle nie ruszyłeś, odkąd wyszłam? - spytała, podchodząc do niego powoli, ale nie doczekała się reakcji. Nabrała powietrza, powoli i głęboko, czując, jak rośnie w niej zniecierpliwienie. Stanęła tuż przed sofą i sięgnęła ręką do poduszki, na której spał Jacob, po czym energicznie za nią szarpnęła, wyciągając mu ją spod głowy. Zdezorientowany i nieco otępiony gwałtowną siłą Evie pomrugał kilka razy oczami, rozglądając się dookoła. - słyszałeś, co do ciebie mówiłam?
-Co? Co znowu zrobiłem? - spytał zmęczonym głosem, ociężale podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Raczej czego nie zrobiłeś! Wiesz, która godzina? Spałeś przez cały ten czas?
-A czego nie zrobiłem?
-Niczego nie zrobiłeś.
-Gdy cały dzień mnie nie ma, też ci się nie podoba.
-Nie podoba mi się, gdy cię nie ma, pomimo, że umawialiśmy się inaczej. Gdy się nie umawiamy, rób co chcesz.
-Nie umawialiśmy się, więc właśnie robiłem, co chciałem.
Westchnęła ciężko, wbijając w niego piorunujący wzrok, on jednak tylko uniósł brew i popatrzył na nią niewinnie.
-Nieważne. Jednak wolałam, jak spałeś, nie denerwowałeś mnie aż tak.
-A więc teraz musisz mierzyć się z konsekwencjami.
-Konsekwencjami? - spytała, odwracając się i idąc w stronę biurka. - tobą, krótko mówiąc? Czy twoim niekończącym się, ciągłym sarkazmem?
-Nie jestem sarkastyczny cały czas. Czasem, jak widziałaś, śpię.
Evie usiadła ciężko na krześle za biurkiem, uśmiechając się cierpko i złośliwie.
-Swoją drogą - odezwała się, wpadając na pewien pomysł. - może powiesz mi, gdzie byłeś całą wczorajszą noc?
-Martwisz się o mnie? - spytał lekko rozbawiony, lecz jego wyraz twarzy się nie zmienił.
-O to, co mogłeś najlepszego wymyślić. Spodziewam się po tobie wszystkiego, a ty zaskakujesz mnie za każdym kolejnym razem.
-Uznam to za komplement. Kiedy ostatnio cię zaskoczyłem?
-Gdy zobaczyłam cię pokiereszowanego u doktora Watsona.
-Wtedy zaskoczyłem nawet sam siebie, moja droga.
-Zmieniasz temat, bardzo sprytnie, ale ja nie zapomniałam, o co cię zapytałam.
-Skąd ta ciekawość? To pierwszy krok do piekła, Evie.
CZYTASZ
[ACS] Podziemie ulicy Piekarskiej
FanfictionLondyn w XIX wieku to ideał przyszłości. Pierwsza na świecie podziemna linia kolejowa; żywy, rozwijający się przemysł; bogacący się kapitaliści. Wśród nich najniebezpieczniejszy Zakon, który od stuleci pragnie posiąść władzę nie tylko nad ludźmi, al...