Prolog

22K 688 73
                                    

  Cześć. Nazywam się Malia Blossom. Mam 16 lat. Nie jestem ani niska, ani wysoka. Najprościej mówiąc, jestem średniego wzrostu. Na budowę swojego ciała nigdy nie narzekałam. Wręcz przeciwnie byłam bardzo z niego zadowolona. Mam długie, sięgające pośladków rude włosy, a także ciemnobrązowe oczy i pełne usta. Niektórzy mój wygląd uważają za oryginalny, inni natomiast za coś w stylu lalki lub tak zwanego plastiku. Do niedawna opinia innych ludzi mało mnie obchodziła, ale wiele rzeczy się zmieniło. Ostatnie wydarzenia mocno ukształtowały mój charakter, który jeszcze do niedawna był egoistyczny, a także zaborczy. Zdecydowanie od dzieciństwa należałam do grupy osób, których życie nie oszczędziło. Moja matka opuściła mnie i tatę, z młodszym od siebie mężczyzną, żeby jak to mówią wspiąć się na szczyty kariery. Nie szczędziła sobie wyżywania się na nas. Ojcu powiedziała, że nic by przy nim nie osiągnęła, a mi, że jestem jej największym błędem, z którym będzie musiała się męczyć do końca życia. Jestem pewna, że te słowa zraniłyby nie jedną osobę, ale mój tata nie poddał się. Wziął się w garść, założył firmę, która zarabia fortunę, a ja stałam się jego oczkiem w głowie, o które dba, jak najbardziej potrafi. Rozpieszczał mnie, kupował to, na co tylko miałam ochotę i być może to sprawiło, że uważałam się za lepszą od innych. W szkole należałam do grupy zwanej popularsami, miałam chłopaka, o którym marzyła niejedna dziewczyna, lecz teraz nie podjęłabym się zawierania przyjaźni z takimi osobami. Tak jak wspomniałam, wiele się zmieniło. Ja się zmieniłam.


Aktualnie znajduję się w pociągu zmierzającym do niewielkiego miasteczka o nazwie Riverwood. Przeprowadzka jest pierwszym krokiem do rozpoczęcia nowego rozdziału w moim życiu. Dlaczego akurat ta miejscowość miała stać się moim nowym miejscem na ziemi? Dlatego że tata dostał tu zlecenie na budowę biurowca. Mój opiekun jest architektem, a także prowadzi jedną z najbardziej znanych firm budowlanych. Wyjazd ten nie był dla mnie przymusem, tak czy siak wyjechalibyśmy z Shieffield, ponieważ to miało rozwiązać wszystkie moje problemy. Pewnie teraz każdy zastanawiałby się, jakie szesnastolatka może mieć problemy? Uwierzycie albo i nie, ale nic nie wyolbrzymiam. Mój dotychczasowy chłopak, jak wcześniej myślałam wzór wszelkich cnót, jednak nie był taki święty. Stworzył wokół siebie otoczkę dzięki, której wszystkie osoby postrzegały go jako człowieka bez żadnych wad, godnego zaufania, wzorowego ucznia, a także w moim przypadku osobę wierną. Jak daleko wszystko musiało zajść, żeby stwierdzić, że każdy co do niego się pomylił? Jak dla mnie za daleko i jeszcze parę kroków. Jake Sherwood. Osoba, która skończyła w najtragiczniejszy z możliwych sposobów. Śmierć w tak młodym wieku zawsze będzie najokrutniejszą rzeczą, nieważne, jakich przewinień się ta osoba dopuszczała, nawet tak podła kreatura, jaką był Jake. Nasza historia początkowo nie była aż tak złożona. Ja-ta ładna, on-ten przystojny. Tak po prostu działają prawa w świecie popularniejszych. Zostaliśmy parą. Początek oczywiście uroczy. Kwiatki, czekoladki, piosenki. Im byliśmy dalej, tym więcej poznawałam jego wad m.in. uzależnień. Papierosy da się przeżyć, ale kiedy w grę wchodzą narkotyki, zaczyna się robić gorzej. Cóż, dla publiczności wciąż byliśmy idealnie dopasowaną parą, ale przebywanie sam na sam było istnym koszmarem. Nie potrafiłam odciągnąć go od narkotyków, gorszego towarzystwa. Przebaczyłam mu najgorszą dla kobiety rzecz tylko dlatego, że nie chciałam stracić na popularności, tylko dlatego, żeby wciąż być nazywaną tą najfajniejszą. Egoistka ze złamanym sercem? Połączenie niemożliwe? A jednak. Jake zgrywał w szkole uczuciowego i dbającego o mnie chłopaka, a ja głupia wciąż w to wierzyłam, że jednak on się zmieni, że usłyszę słowo, przepraszam. Głupia byłam. Parę dni później Jake umarł. Po prostu zaćpał się na śmierć. Przedawkował. Co ludzie na to? Nie, nie, nie. Nie miałam wsparcia. Ze strony jego rodziny, naszych 'wspólnych' przyjaciół zostałam oskarżona o brak jakiejkolwiek reakcji na jego uzależnienie. Ja reagowałam, ale nie mówiłam nikomu, ponieważ mnie o to prosił. Wyprosił się w końcu też o swoją śmierć. Mówili, że jakbym była dobrą dziewczyną, nie pozwoliłabym mu się bawić w to gówno, że pewnie dalej by z nami siedział i się śmiał. Uważali, że zdradzałam go na prawo i lewo skoro nie wiedziałam co dzieje się w jego życiu. Zmieszali mnie z błotem. Zrównali z ziemią. Pozbawili nadziei na lepsze życie. Ojciec stanął murem po mojej stronie, akurat to zlecenie na budowę w Riverwood było moim ratunkiem. Tato stwierdził, że lepiej będzie, jak zmienię otoczenie, jak poznam nowych ludzi. Lecz dalej nie wiedział, jak wielką rysę pozostawią wydarzenia z Shieffield na moim życiu, że nigdy nie będę taka jak wcześniej. Z jednej strony może to i lepiej. Mroczna przeszłość nigdy mnie nie opuści.

Z bolesnych wspomnień wyrwał mnie głos mojego taty, który właśnie wszedł do naszego przedziału:

-Przyniosłem Ci wodę- powiedział, podając mi niedużą, plastikową buteleczkę.

-Dziękuję- wysiliłam się na uśmiech.

-Spodoba Ci się w Riverwood, zwłaszcza nasz nowy dom. Jest bardzo w Twoim stylu- kontynuował rozmowę.

No tak, mój tata kupił dom, a raczej coś, co go przypominało. Był to stary dworek nad jeziorem. Na zdjęciach wyglądał niezbyt zachęcająco, ale tata obiecał, że przerobi go nie do poznania. Końcowy efekt miałam zobaczyć dopiero teraz. Ach, zapomniałabym oprócz nowego domu, czeka mnie jeszcze nowa szkoła. Liceum w Riverwood nie było tak duże, jak moje wcześniejsze, ale dobrze wiedziałam jakich ludzi chcę unikać, by historia nie zatoczyła koła. Ojciec, przepisując mnie, opowiedział dyrekcji, jakie wydarzenia wcześniej miały miejsce w moim życiu. Począwszy od tego, że moja matka mnie zostawiła, kończąc na tym, że byłam szykanowana za śmierć mojego chłopaka. Mam tylko nadzieję, że nie przedstawią mnie jako osobę wymagającą specjalnej troski. Nigdy tego nie lubiłam. Oczywiście od niedawna jestem bardziej zamknięta w sobie i wątpię, czy poznam jeszcze osobę, której będę mogła całkowicie zaufać. Przekonacie się o tym niebawem. Oto 'historia mojego życia'.  



UWAGA, UWAGA! 

Oto nasze nowe opowiadanie. Mamy nadzieję, że tym razem odbiegłyśmy od panujących na Wattpadzie schematów. Liczymy na wasze dalsze wsparcie. 

Pozdrawiamy, 

Madziedwie.


Story of my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz