Chociaż był już kolejny dzień, moja złość na Aleca dupka Lightwooda wcale nie minęła. Wręcz przeciwnie jest jeszcze gorzej. Czy on nie widzi, że Valerie jest z nim dla kasy i drogich prezentów? Nie mogłam patrzeć, jak wyrzuca te biedne róże. Nie wiem, co jest głównym powodem trwania tego związku, ale autentycznie jest mi przykro, że mimo to wciąż wybiera ją. Może zwyczajnie nie warto jest tracić czasu, na dalsze podtrzymywanie znajomości nie tylko z Aleciem, ale też z Valerie. Ona jest toksyczna, a on niezdecydowany. Pod wpływem impulsu umówiłam się z Jeremym, ale teraz widzę tego negatywy. Wykorzystuję go tylko po to, by wzbudzić zazdrość w blondynie, w którym jestem trochę zakochana. No dobra, nie trochę, ale bardzo. Szkoda tylko, że chyba bez wzajemności. Chyba jeszcze nie jestem gotowa na złamane serce. Po śmierci Jake'a obiecałam sobie, że nigdy więcej nie wejdę do grupy popularsów, a przede wszystkim nie znajdę sobie w tej grupie chłopaka. Nie ma co... Dobra jestem w dotrzymywaniu obietnic. Tracę głowę dla typa, który powiedział mi parę ckliwych romantycznych gadek, a ja jak najprawdziwsza nastolatka uwierzyłam w nie. Powiedział 'lubię Cię bardziej', a nie 'Kocham Cię'. W tamtym momencie dla mnie było to samo, ale przecież Valerie słyszy te słowa być może codziennie.
Z analizowania tych sytuacji wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi.
-Proszę- powiedziałam, przerzucając włosy do tyłu.
-Kochanie masz gości- powiedziała Alice, która właśnie jedną nogą przekroczyła próg mojego pokoju.
-Kogo?- zapytałam. W końcu nikt nie zapowiadał, że mnie odwiedzi.
-To Avri z Masonem- dodała szeptem.
-Niech wejdą- uśmiechnęłam się miło, po czym szybko zeszłam z łóżka, na którym był jeden wielki bajzel. Powrzucałam dziwne znalezione rzeczy pod pościel, a resztę wkopałam pod łóżko. Perfekcyjna pani domu.
-Hej Kocico!- usłyszałam Masona, który bez żadnych zahamowań wszedł do mojego pokoju i od razu rzucił się na łóżko.- Ałaa- dodał po chwili, wyciągając spod siebie fioletowy długopis.
-To kara dla Ciebie za niekulturalność- zaśmiałam się, a Avri dołączyła do mnie.- Co was sprowadza?- zapytałam.
-Mnie tęsknota, a Avri jak zwykle informacje- powiedział Mason, podnosząc się z pozycji leżącej.
-Ej nie prawda gnojku, ja też tęskniłam- wystawiła mu język czarnowłosa.
-Krowa ma dłuższy i się nie chwali- odpowiedział na jej gest.
-Mmm dojrzałość- zaczęłam- Joshua mnie chyba nie lubi i nie tęskni za mną- udałam zrozpaczoną.
-Joshua nie lubi wychodzić poza teren swojego domu- mruknęła Avri.- Gadaj, co to miało być z tymi kwiatkami? Bo serio w czułe gesty Lightwooda nie wierzę- kontynuowała.
-Totalnie dziwne stara... Jak Val leżała w szpitalu, to jej nawet nie odwiedził- dodał Mason.- Ale w jego wykonaniu wszystko jest hot, więc dzisiaj nie jedna laska zazdrościła tej brązowowłosej zdzirze- powiedział, a nas wmurowało.
-Panie Hold, co za słownictwo- udałam zgorszoną, łapiąc się teatralnie za pierś.- Ale tu się muszę z tobą zgodzić- dokończyłam.
-Co masz na myśli?- zapytała Avri, przestając się bawić sznurkiem swojej bluzy.
-Valerie to zdzira, totalnie- okej, Mason ma na mnie zły wpływ.
-Co zrobiła?- zapytali praktycznie równocześnie.
-Po szkole poszłam z nią do ich mieszkania, a ona, jak gdyby nigdy nic wywaliła ten bukiet do kosza- wytłumaczyłam zaistniałą wczoraj sytuację.
CZYTASZ
Story of my life
Teen Fiction*UWAGA* ⚪Mogą pojawiać się błędy. ⚪ Zamierzamy wstawiać zdjęcia. ⚪ Sceny +18.