8. To Twoja wina!

7.8K 460 23
                                    

Riverwood to zdecydowanie jedno z piękniejszych miasteczek, ale jego sporym minusem jest pogoda. Przez większość roku pada tu deszcz, a jedynie od czasu do czasu pokaże się słońce. Mieszkańcy Riverwood zapewne przywykli już do takiej pogody i burza nie jest dla nich żadną nowością. Co do mnie? Dzisiejszej nocy nie zmrużyłam oka. Głośne grzmoty, jasne przebłyski i dźwięk obijających się kropel o szyby okna nie pozwalały mi na spokojny sen. Jest godzina 8 rano i mimo tego, że należę do osób, którym wczesne wstawanie nie sprawia problemu to dzisiaj najchętniej poleżałabym jeszcze w łóżku. Jednak cała sobą opieram się pokusie zostania dzisiejszego dnia w domu i wstaje z łóżka, po czym kieruje się w stronę łazienki. Biorę szybki prysznic, rozczesuje długie, kręcone, rude włosy i nakładam makijaż. Zerkam co jakiś czas na zegarek i widzę, że nie dam rady wyrobić się do szkoły na czas, dlatego zwalniam i spokojnie przechodzę do garderoby. Mimo lejącego deszczu postanawiam założyć jasną koszulę w czarne wiśnie i ołówkową czarną spódnice. Oczywiście żeby nie zamarznąć nakładam na siebie ramoneskę i długie kozaczki na obcasie. Pakuję najpotrzebniejsze rzeczy do torby i spoglądam ostatni raz w lustro. Uwielbiam czuć się dziewczęco i elegancko. Zabieram szybko po drodze telefon, klucze oraz portfel i schodzę na dół. W jadalni czeka już na mnie talerz z owsianką i domowej roboty babeczkami. Alice naprawdę nie tylko gotuje, ale i wspaniale piecze. Zjadłam naszykowane śniadanie zerkając od czasu do czasu na zegarek w telefonie po czym ruszyłam w stronę wyjścia. Zanim jednak opuściłam dom zatrzymał mnie głos Alice.

-A ty jeszcze nie w szkole?- zapytała, a ja odwróciłam się w jej stronę.

-Właśnie wychodzę - powiedziałam.

-Napisać Ci lewe zwolnienie? - rzuciła podchodząc bliżej mnie i poprawiając kołnierzyk mojej białej koszuli.

-Nie boisz się tego co powie tata? - zapytałam uśmiechając się do niej ciepło.

-Aaaa tam... - zaśmiała się poprawiając mi loki. Po chwili usłyszałyśmy dźwięk klaksonu, który oznajmiał nam, że Rob podjechał już samochodem.

-Proszę - powiedziała po chwili kobieta wręczając mi czerwony parasol, który jeszcze przed chwilą leżał na komodzie obok - naszykowałam go już wczesniej - uśmiechnęła się.

-Dzięki Alice - powiedziałam i wtuliłam się w drobną blondynkę. Opuściłam w pośpiechu dom i ruszyłam biegiem w stronę auta. Po około 15 minutach znajdowałam się już przy głównym wejściu szkoły. Ufff, zdążyłam jeszcze przed kolejną lekcją. Po chwili jednak zabrzmiał dzwonek, a ja udałam się pędem na najwyższe piętro, gdzie miałam mieć angielski. Lekcja mijała mi dosyć spokojnie jednak czułam na sobie niekomfortowe spojrzenia innych. Mimo to starałam się je zignorować i skupić na lekcji prowadzonej przez młodą nauczycielkę. Kiedy wreszcie zadzwonił dzwonek, spakowałam rzeczy i ruszyłam w stronę swojej szafki. Po drodze napisałam sms'a do Avri z propozycją spotkania się na miejscu jednak nie dostałam odpowiedzi, dlatego po odłożeniu zbędnych podręczników skierowałam się w stronę biblioteki, gdzie zapewne siedział Mason i Joshua. Po niedługim czasie znalazłam się w najbardziej cichym zakątku tej szkoły i przysiałdłam się do stolika przy, kótrym jak się nie myliłam siedzieli chłopcy.

-Hej - rzuciłam.

-Ciebie też przegoniła? - zapytał Mason odrywając się od swojego zeszytu.

-Kto? Avri? 

-A kto inny? Od samego rana powtarza, że nie ma czasu bo musi opublikować materiał - powiedział wywracając przy tym oczami -Nawet nie chciała powiedzieć o czym jest - dodał oburzony - własnym przyjaciołom! - krzyknął przez co nasz stolik został upomniany przez kobietę pilnującą tutejszego spokoju.

-Mamy się dowiedzieć podczas przerwy na Lunch - odezwał się Joshua nie odrywając wzroku od książki - każdy ma się dowiedzieć - dodał po chwili spoglądając na mnie jakby się nad czymś zastanawiał.

Story of my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz