Dzisiejszy poranek należał zdecydowanie do tych ciężkich. Sytuacja z Aleciem doprowadza mnie do stanu wyczerpania. Ciągłe rozmyślanie o naszej chorej relacji utrudnia mi wykonywanie szkolnych obowiązków i na dzisiejszy sprawdzian z biologii nie umiem po prostu nic. Wybawieniem byłoby jakieś zwalniające z tej lekcji wydarzenie, ale znając moje szczęście, to i tak nic z tego nie będzie. Zostaje mi trudniejsza wersja poprawkowa. Ciężkie życie licealistki.
Ale skoro nie muszę się już zadręczać sprawdzianem, to mogę spokojnie zaplanować mini zemstę na Lightwoodzie. Chcę się na nim odegrać, chcę, żeby też poczuł zazdrość, wtedy będę miała pewność co do jego uczucia do mnie. Jak na razie jedyne co mogę zrobić, to ubrać się jak najseksowniej potrafię, a później improwizować, byle nie za bardzo, żeby nie zrobić komuś złudnych nadziei. Zagramy teraz w moją grę.
Wyciągnęłam z szafy mocno obcisłą sukienkę, sięgającą kolan w kolorze nude, na cienkich ramiączkach i głębokim dekoltem. Tak, tak wiem. Kto się tak ubiera do szkoły? Ale jak to się mówi, cel uświęca środki. Nawet jeżeli tym środkiem jest sukienka idealnie eksponująca moje atuty. Do tego wyciągnęłam czarną ramoneskę i sandałki na obcasie, z czarnymi cienkimi paskami. Akurat do chodzenia w takich butach zostałam tak jakby stworzona. Takie obuwie dla mnie jest, jak dla niektórych trampki, tylko oczywiście długiego dystansu się w nich nie przebiegnie. Jeżeli chodzi o makijaż, to postawiłam na delikatność. Trochę podkładu i tusz do rzęs.
- Macie dzisiaj jakąś akademię w szkole?- zapytała Alice, kiedy schodziłam po schodach.
-Nie, a dlaczego?
-Tak ładnie wyglądasz, znaczy, zawsze ładnie wyglądasz, ale dzisiaj jest widać różnicę od innych Twoich strojów- uśmiechnęła się miło.
- Stwierdziłam, że raz zaszaleję bardziej- odpowiedziałam, również się uśmiechając i kierując za blondynką w stronę kuchni. Taty wciąż nie było, więc zdecydowałam, że nie będę jeść śniadania w samotności, tylko z naszymi pracownikami.
Rozumiem, że tata dba o nową znajomość i także o pracę, ale tym razem to ja czuję się pominięta. Niby to egoistyczne, że w tym przypadku myślę o sobie, ale po prostu mi go brakuje. Przez długie lata byłam jego oczkiem w głowie i teraz to się może zmienić. Zresztą cała ta Yolanda nie przypadła mi do gustu, a fakt, że Valerie to jej córka oszołomił mnie całkowicie. Ale skoro zauroczyła mojego tatę, to coś w niej musi być, chociaż wygląda trochę jak smoczyca. Oczywiście wygląd nie jest najważniejszy, liczy się charakter, a w tym stopniu jeszcze jej dobrze nie poznałam.
-Ymm Alice?- zaczęłam.
-Tak kochanie?- zapytała, podając mi talerz z jajecznicą.
-Co myślisz o tej całej Yolandzie?- spojrzałam na nią.
-Wiesz nie znam jej dobrze, ale z tego co słyszałam, to krążą o niej różne opinie, ale plotkom się nie wierzy- wróciła speszona do kuchennego blatu.
-A jakie na przykład?- dopytałam zaciekawiona.
-Wiesz, mówią, że z niej zdobywczyni, czego pragnie, to to dostaje, niezależnie jakim kosztem- odpowiedziała, siadając ze swoją porcją naprzeciwko mnie.
-Wygląda na taką, co jeszcze mówią?- zaśmiałam się.
-Raz poszła plotka, że zamordowała swojego trzeciego męża, ale to oczywiście bujda- również się zaśmiała.
-Serio? W sumie jej córka też miewa takie dziwne akcje- wzięłam kolejną porcję jajecznicy na widelec.
-To tylko plotki Mal, gdyby tak jak mówią, utopiła go w jeziorze, to chyba znaleźliby jego zwłoki- odpowiedziała, przełykając posiłek.
CZYTASZ
Story of my life
Teen Fiction*UWAGA* ⚪Mogą pojawiać się błędy. ⚪ Zamierzamy wstawiać zdjęcia. ⚪ Sceny +18.