52. Zołzy.

3K 299 49
                                    

HEJ HEJ HEJ! Sesja, sesja i po sesji! Co oznacza, że wracamy! Zostawcie coś po sobie, żebyśmy wiedziały, że ten krótki rozdzialik wam się podoba. :* Pod spodem jedna z ważniejszych notatek!


Alice POV.

Najgorsza jest nieświadomość tego, co się dzieje wokół własnej osoby. Kiedy myśli się, że cały mechanizm stosunków pracodawca- pracownik wraca do normy, okazuje się, że ten pierwszy nie staje się obojętnym, tak ja powinien. Mimo wszystko nie chcę dać tego po sobie poznać. 

Gdy zobaczyłam jak Pan Blossom, dobra niech będzie Tom wybiega z domu z przerażonym wyrazem twarzy, zrozumiałam, że stało się coś złego. Moim najgorszym przeczuciem było to, że mogło chodzić o Malię. 

Ta rudowłosa dziewczyna od chwili przyjazdu do Riverwood stała się dla mnie bardzo ważną osobą. Mimo swojego młodego wieku doznała wielu okrucieństw pochodzących od człowieka. Jej siła i odwaga wywarły na mnie ogromne wrażenie, postawiłam ją sobie jako przykład, ale zauważyłam, że brakuje jej również osoby, z którą mogłaby porozmawiać o kobiecych sprawach. Wiadome jest oczywiste, że Tom, nieważne jakby chciał nie da zastąpić matki. Sama rozmowa o antykoncepcji wprawiła jego i Malię w duże zakłopotanie. Dlatego chciałam sprawić, by i we mnie znalazła oparcie. Sama myśl, że mogło jej się coś stać i mnie wprawiła w szok. 

Po paru godzinach siedzenia w nieznośnej ciszy i nieświadomości, usłyszałam dźwięk otwierania drzwi wejściowych. Ku mojemu zdziwieniu do rezydencji weszła 'ukochana' mojego szefa Yolanda Mitchell ze swoją córką, z którą również zawzięcie debatowała na nieznany mi jeszcze temat. Z reguły nie jestem wścibską osobą i nie podsłuchuję rozmów innych ludzi, ale te dwie kobiety były wyraźnie z czegoś niezadowolone, więc postanowiłam nagiąć trochę swoje zasady i  bardziej uchyliłam drzwi od mojej sypialni.

-Jak to Ci do cholery nie wierzy? Miałaś być przekonująca!- powiedziała Yolanda, nie ukrywając swojego zdenerwowania na córkę.

-Byłam przekonująca, on prędzej czy później dopuści to do swojej wiadomości- odpowiedziała.

-Koniecznie to musi być prędzej...Oczywiście przyśpieszam tą procedurę, jego rodzice zostali poinformowani- uśmiechnęła się cwanie, a córka jej zawtórowała.

-Gdy już znowu będziecie razem, musisz jak najszybciej wskoczyć mu do łóżka, by uzupełnić jeden mały szczegół- dodała.

-O to nie musisz się martwić, ale ta ruda pokraka staje mi na drodze- na twarz brunetki powróciło zdenerwowanie. 

-Och... Malia? Sama się już prawie wyeliminowała- zarechotała.

-Co masz na myśli?- dopytała ją córka.

-Nasza ruda wiewióreczka- przerwała na chwilę, sadzając swój wielki zad na salonowej kanapie- Miała wypadek, jest w szpitalu... nieprzytomna, ale jej życiu nic nie zagraża- na jej twarz wpłynął podły uśmiech, a moje serce zamarło. Złe przeczucia się spełniły, a te potworzyce są z tego powodu uradowane. Siłą zatrzymywałam się w tym pomieszczeniu, by nie wybiec i nie skierować się do miejscowego szpitala w Riverwood. Jednak knucie planów przez te zołzy, zwłaszcza dotyczących Malii powstrzymywało mnie. 

-Och wielka szkoda- odwzajemniła uśmiech. One z charakteru są jak dwie krople wody. Jak można cieszyć się z cudzego nieszczęścia? Zero uczuć i jakiejkolwiek ogłady.

-W sumie nadawałabym się na nową idealną córeczkę Blossoma- Valerie przejrzała się w ekranie swojego smartfona.-Miałabym wszystko czego bym pragnęła- dodała z zadowoleniem.

-Zajmij się na razie Lightwoodem...Tom jest już urobiony, jego oświadczyny będą formalnością, a później staniemy się współwłaścicielkami jego fortuny, pozbywając się tej wiewiórki- powiedziała Yolanda.

Story of my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz