-Zwolnij! - powiedziałam podnosząc lekko głos.
-Nie mów, że się boisz - prychnął i na złość zaczął prowadzić jedną ręką natomiast drugą podparł się o szybę. Ja pierdolę jak nas zabije to wstanę i zabiję go jeszcze raz. Owszem, bałam się. Alec jechał naprawdę szybko, a złe warunki pogodowe, szansa na wyskoczenie jakiegoś zwierzęcia na drogę potęgowały mój strach, który powoli przeradzał się w panikę. Deszcz nie ustępował podobnie jak chłopak, który ciągle dodawał gazu. Jechaliśmy krętą drogą mijając iglaste drzewa kiedy nagle usłyszałam dźwięk policyjnej syreny.
-Kurwa -warknął chłopak spoglądając w tylne lusterko, a ja po chwili zrobiłam to samo. Za nami jechała policja na sygnale.- Dobra, tylko się nie bój - powiedział chłopak i zaczął przyśpieszać jeszcze bardziej.
-Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam zdezorientowana.
-Prowadzę samochód - odpowiedział ze spokojem w głosie.
-Człowieku goni nas policja, zatrzymaj się - powiedziałam oburzona jego zachowaniem, a ten wywrócił oczami nie robiąc nic sobie z mojej prośby.
-Zatrzymaj się! - krzyknęłam - pogarszasz naszą sprawę! - zaczęłam wymachiwać energicznie rękami. Chłopak spojrzał na mnie przyglądając się chwilę jakby próbował wyczytać coś z mojej twarzy, po czym zaczął zwalniać i zjeżdżać na pobocze.
-Dziękuję - powiedziałam pełna irytacji, kiedy chłopak zaczął szykować potrzebne do sprawdzenia dokumenty. Przyglądałam się bocznemu lusterku, w którym odbijała się postać młodego policjanta, który pewnym krokiem szedł w naszą stronę. Kiedy był już przy samochodzie, zapukał delikatnie w szybę, a blondyn łaskawie otworzył okno. Młody funkcjonariusz miał nie więcej niż dwadzieścia parę lat. Wysoki brunet, dobrze zbudowany z pięknym odcieniem niebieskich oczu.
-Chyba się zapomniałeś kolego -powiedział opierając się o samochód i powoli unikając natarczywych kropel deszczu.
-Nie jesteśmy na Ty - powiedział chłopak siedzący obok mnie, a ja spojrzałam na niego jak na debila. No bo halo? Pomijając fakt, że to funkcjonariusz i należy zachować pewne normy to jest to również człowiek jak każdy inny, który wykonuję swoją pracę, więc nie rozumiem po co ten oschły i arogancki ton. Mężczyzna, jednak na słowa chłopaka nie zareagował nerwowo, a uśmiechnął się cwanie.
-Jazda bez świateł, przekroczenie prędkości, brak zapiętych pasów - powiedział mężczyzna, który wciągną z tylnej kieszeni spodni notatnik i długopis, po czym zaczął wypisywać coś na świstku zakrywając go głową przed deszczem - Ten mandacik będzie sporo PANA kosztował - zaakcentował przedostatnie słowo.
-Co? Miałem zapięte pasy i włączone światła - oburzył się blondyn - zgasiłem je kiedy wyłączyłem samochód, a potem odpiąłem pas - zaczął tłumaczyć dalej tą swoją bezczelną tonacją w głosie.
-Ciekawe jak mi pan to udowodni - powiedział, a jego kąciki ust powędrowały perfidnie do góry. Trafił swój na swego. Mężczyzna, który zatrzymał nasz pojazd, tak właściwie dzięki mnie, spojrzał w głąb samochodu i dopiero teraz mnie zauważył.
-Czy Pani też jechała bez pasów? - zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową.
-W takim razie...- zaczął wystawiając mandat, ale mu przerwałam.
-Panie władzo - powiedziałam, a mężczyzna spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem - Myślę, że dałoby radę jakoś to załatwić inaczej - mówiłam dziewczęcym i niewinnym głosem, który zazwyczaj działał na mężczyzn. Brunet przełknął tylko głośno ślinę i zeskanował mnie wzrokiem.
CZYTASZ
Story of my life
Teen Fiction*UWAGA* ⚪Mogą pojawiać się błędy. ⚪ Zamierzamy wstawiać zdjęcia. ⚪ Sceny +18.