Kolejny miło spędzony wieczór z Aleciem mogę spokojnie dodać do listy ulubionych. No dobra. Nie mam takiej listy, ale zastanawiam się nad jej stworzeniem. Może jakbym wszystko przelewała na papier, to dotrzymywałabym też swoich kiedyś postawionych obietnic. Mówiąc kiedyś, mam na myśli czas podróży do Riverwood. Miałam skupić się tylko i wyłącznie na nauce, miałam unikać tych 'popularnych', a przede wszystkim nie szukać tam chłopaka. Powinnam dostać jakąś nagrodę za olewanie swoich obietnic, ale co teraz mogę na to poradzić.
Dręczą mnie również wyrzuty sumienia, ponieważ żadne z moich przyjaciół nie wie nic o moim zakochaniu. Zbieram się za powiedzenie, ale zrozumcie mój strach, w końcu Alec jeszcze ostatecznie nie jest wolny i nie chcę, żeby patrzyli na mnie, jak na jakąś uwodzicielkę zajętych chłopaków. Nawet jeśli to zrobiłam to nieświadomie. Wyszłabym na egoistkę, gdybym powiedziała, że tylko Alec to zapoczątkował, a w końcu sama nie potrafiłam go odepchnąć i świadomie w to brnęłam. Cieszę się, że sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej, bo Alec naprawdę daje mi dużo szczęścia. Dzięki niemu moją niedaleką mroczną przeszłość wygoniłam z moich myśli i przestałam się zadręczać. Wracając do nauki, nie olałam jej. Moje oceny są bardzo dobre, a spotkania z Lightwoodem nie przeszkadzają mi w tym.
W trakcie imprezy udaliśmy się do niego, gdzie w spokoju rozmawialiśmy i takie tam. Wiecie co mam na myśli. Parę razy Dylan wysłał sms'a do Aleca, pisząc, że Valerie o mało co piana nie poleciała z 'pyska', dlatego, że Alec się nie pojawił. Tylko cytuję. Do tego udawała, że niby dostała sms'a od blondyna, że się rozchorował. Czego się nie robi, żeby zachować twarz... Jeśli to można nazwać twarzą. Jej wredny wyraz chyba widnieje na niej cały czas. Dziewczyna ostatnio działa mi na nerwy, tak to przez Lightwooda, ale o nie tylko. Relacja łącząca jej matkę i mojego tatę, ukształtowała w dziewczynie myślenie, że jesteśmy przyjaciółkami. Zdecydowanie wolałam ten czas, kiedy darzyła mnie niezrozumiałą nienawiścią, ale spokojnie niedługo ona powróci i to ze zdwojoną siłą. Jestem w stanie znieść jej obelgi, byleby być blisko Aleca. Z zewnątrz wszystko może wygląda egoistycznie, oczywiście jeżeli ktoś pomyśli, że brunetka kocha Lightwooda, ale to co miałam okazję zobaczyć utwierdziło mnie w przekonaniu, że jedynym co ona darzy uczuciem, to jego pieniądze i pozycja. Wieczór u Aleca spędziłam naprawdę świetnie nie przejmując się niczym do momentu, aż po pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu.
* Wspomnienie wieczoru Malii.
Niechętnie wstając i jednoczesnie przerywając jeden z przyjemniejszych momentów tego wieczoru, udałam się w kierunku małego aparatu. Na wyświetlaczu pojawiło się imię nie kogo innego jak Valerie. Tak... zdecydowanie cały czar tej nocy prysł. Brunetka dobijała się do mnie już od jakiegoś momentu wysyłając wcześniej smsy, których jednak nie słyszałam.
- To Valerie - powiedziałam, odwracając się w stronę blondyna, który natychmiast poderwał się na równe nogi.
-Odbierz.
-Co?- zapytałam zdezorientowana jego odpowiedzią.
-Odbierz za nim połączy wątki, dlaczego dwójki jej pupilków nie pojawiło się na podeście - powiedział, a ja posłusznie zrobiłam to co kazał chłopak.
-Mal?! - usłyszałam dziwnie spokojny głos Mitchell w słuchawce.
-Valerie?
-Co się stało? Gdzie ty jesteś? - zapytała, a ja ponownie skierowałam swój wzrok w stronę Aleca, szukając w jego twarzy pomocy.
-Impreza- wyszeptał chłopak.
-Na imprezię- odpowiedziałam nienaturalnie szybko.
-Co? Dlaczego jest tak cicho?
CZYTASZ
Story of my life
Teen Fiction*UWAGA* ⚪Mogą pojawiać się błędy. ⚪ Zamierzamy wstawiać zdjęcia. ⚪ Sceny +18.