49. Chyba nie powinnam.

6K 518 140
                                    

 JEŻELI JESZCZE Z NAMI JESTEŚ ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD.

*Upewnij się, że przeczytałeś poprzedni.

Nadszedł dzień bardzo ważnego meczu dla Aleca, jak i późniejszej imprezy charytatywnej. Z Avri nawet nie próbowałam wznowić kontaktu. Także Mason stwierdził, że nie spodziewał się po niej takiej fałszywości, ani tego, że wykorzysta brudy z mojej przeszłości, by wygrać głupią kłótnię.  Wczoraj na spotkaniu wyjaśniłam Alecowi, co było między mną i Jakiem oraz przez co jego życie dobiegło końca. Chłopak wykazał się zrozumieniem, a także nie patrzył na mnie jak  na potencjalną zabójczynię. 

Dzisiaj czeka mnie tajne kibicowanie, ponieważ osoby z mojej szkoły nie wiedzą o naszym związku, a wszystko to ze względu na niezbyt zrównoważoną Valerie. Są oczywiście pewne wyjątki, do których niestety zalicza się także Avri. Jestem przekonana, że jej nienawiść do popularnej grupy uczniów nie wynikała z tego, że jej niektórzy członkowie dręczyli innych, a po prostu ze zwykłej zazdrości. Interesowała się ich życiem bardziej niż swoim, więc wiadome, że chciała w nim także czynnie uczestniczyć. Praktycznie żywiła się plotkami na ich temat, a każde dramatyczne wydarzenie w tej grupie nakręcało ją jeszcze bardziej. Nie chcę już o niej myśleć... Chcę dzisiaj się dobrze bawić, nawet jeżeli ta zabawa będzie polegała na ukrywaniu się lub trzymaniu siebie na dystans. 

Mecz zaczynał się o godzinie szesnastej, natomiast impreza o dwudziestej. Zostaje dwie godziny na późniejsze ogarnięcie się. Aktualnie jestem ubrana w drużynową czarną koszulkę. Bez obaw nie należy ona do Aleca, ani żadnego innego członka zespołu. Były one po prostu do zakupienia na szkolnym korytarzu, podobnie jak inne gadżety, a dochód z nich ma być przekazany również na miejscowy dom dziecka. Do tego miałam czarne jeansowe szorty, ponieważ dzisiaj akurat pogoda spokojnie na to pozwalała. 

Przeglądając się w lusterku usłyszałam dzwonek do drzwi i od razu ruszyłam, by je otworzyć. Nie myliłam się ... Za nimi stał mój meczowy towarzysz. 

-HEJ PSIAPSI!- powiedział na powitanie i zamknął mnie w szczelnym uścisku.

-Hej Mason- odpowiedziałam resztką tchu. 

-Gotowa na zagrzewanie swojego boskiego boya!- dodał podekscytowany, a w tym momencie do salonu weszła Alice. Ostatnio zachowywała się bardzo nieswojo, a w towarzystwie mojego taty, praktycznie się nie odzywała. Nie miałam okazji jeszcze jej wypytać co się stało i dzisiaj już raczej tego nie zrobię, ale jutro czeka ją przesłuchanie. Nie odpuszczę.- Cześć Alice- dodał mój przyjaciel, a gosposia z miłym uśmiechem odpowiedziała mu i powróciła do swoich czynności.

-W życiu jeszcze nie widziałam meczu piłki nożnej- przyznałam.

-No to wiele Cię ominęło... To seksowna gra- zaśmiał się.

-Seksowna, bo grają w nią chłopcy?- zawtórowałam śmiechem.

-Totalnie boscy chłopcy! W życiu nie widziałem nieprzystojnego piłkarza- dodał.- A jeszcze jak na koniec wymieniają się koszulkami, to mam ślinotok- rozmarzył się. W sumie w moich ustach zasycha, jak widzę Lightwooda bez koszulki.

-Dobra wkładaj buty mała, bo Joshua już na nas czeka- zaczął mnie poganiać, przez co miałam problem z założeniem moich botek. 

-A co z Avri?- zapytałam, gdy w końcu wyszliśmy z mojego domu. 

-Dostała nasze oficjalne wypowiedzenie z gazetki szkolnej- odpowiedział, otwierając mi drzwi do swojego auta.

-Nie chcę, żebyście zrywali przyjaźń przez naszą kłótnię- powiedziałam szczerze.

Story of my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz