-No i jak tam spędziliście wczorajszy wieczór? - zapytał Mason, kiedy nasza czwórka weszła do pomieszczenia, w którym Avri tworzyła swoje teksty.
-Referat z angielskiego -odezwał się Joshua, rzucając się na kanapę stojącą obok małego stoliczka.
-Mama zaprosiła znajomych, w tym matkę Valerie i jej przyjaciela - powiedziała, podkreślając ostatnie słowo w cudzysłowie.
-Znają się?- zapytałam, siadając na biurku.
-Mama Avri zna chyba wszystkich - odezwał się Mason.
-Szkoda tylko, że nie może się spotykać z nimi poza naszym domem.
-Nie przesadzaj, widziałaś buty tej kobiety? Były nieziemskie - powiedział Mason rozmarzonym głosem.
-Zaraz, zaraz - zastopowałam - Byłeś tam? - zapytałam.
-No jasne, zawsze jestem - wzruszył beznamiętnie ramionami.
-Możecie mi pomóc? Z tego co pamiętam po to tu przyszliście - przerwała Avri, podając każdemu małą ulotkę.
-A to co?- zapytał Joshua.
-Ulotka, która zachęca ludzi do rzucenia palenia.
-Nie mam pojęcia po co to ludzie produkują, przecież i tak tego nikt nie czyta - rzucił chłopak.
-Owszem czyta, a właściwie przeczyta - powiedziała pewnie czarnowłosa, kładąc stos czasopism i teczek na malutki stoliczek.
-Nie przesadziłaś trochę z nadmiarem zebranych informacji?- zaśmiał sie Joshua.
-Absolutnie nie, ten materiał będzie hitem - krzyknęła dziewczyna, po czym wszystkich zagoniła do roboty.Mason i Joshua zajęli się odpowiednim doborem zdjęć do artykułu natomiast ja i Avri opracowaniem tekstu. Trochę nam to zajęło, jednak szczerze mogę przyznać, iż gazetka wyszła naprawdę dobrze. Po ciężkiej pracy jaką odwaliliśmy, wszyscy zgodnie postanowiliśmy udać się na lunch do stołówki. Jak to było w zwyczaju, podczas tej przerwy na korytarzu panowały pustki natomiast co do stołówki...
-To prawdziwa dzicz - odezwał się Mason, ruszając w stronę wodopoju.
-Tak, zdecydowanie ma rację - przytaknęła Avri, po czym sama pognała za chłopakiem. Nie odbiegając od reszty, również udałam się do kolejki po jedzenie. Przejżałam dokładnie menu i szczerze mówiąc to czystością ta stołówka nie grzeszy.
-Mal! - usłyszałam przerażający głos, który należał nie do kogo innego jak do...
-Valerie?- spojrzałam na nią zszokowana.
- Co tak długo? -zapytała, stojąc przede mną.
-Długo?- zapytałam, spoglądając na Avri, która stała za plecami brunetki i bacznie przysłuchiwała się naszej rozmowie.
-No daj spokój, czekamy na ciebie - powiedziała, uśmiechając się niewinnie i przy okazji zabierając frytka z tacki jakieś blondynki, która przechodziła obok -Nie bierz ich, to dziadostwo - rzuciła, mówiąc o przeżuwanym przysmaku jednocześnie wykrzywiając się.
-Am Valerie? - zaczęłam delikatnie, zastanawiając się co dokładnie chcę powiedzieć. Dziewczyna przyglądała mi się przez chwilę, a później jakby lekko rozdrażniona moim zachowaniem wywróciła oczami i powiedziała:
-Wybierz i chodźmy, reszta czeka - powiedziała, odsłaniając stolik przy, którym zawsze siedzi elita.
-Ja...- zacięłam się, ale po chwili zauważyłam jak moja przyjaciółka nerwowo macha rękami zachęcając mnie do zajęcia jednego z miesjc przy stolku pełnym popularsów- Okej - powiedziałam, uśmiechając się słabo i spoglądając to na Valerie to na Avri.
CZYTASZ
Story of my life
Teen Fiction*UWAGA* ⚪Mogą pojawiać się błędy. ⚪ Zamierzamy wstawiać zdjęcia. ⚪ Sceny +18.