51. Telefon Panu dzwoni

3.7K 284 53
                                    


  Życzymy Wam zdrowych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia. Niech ten czas spędzony w gronie najbliższych napełni Wasze serca spokojem i radością. Niech w nadchodzącym roku 2018 spełnią się Wasze wszystkie marzenia, niech spełnią się nawet najbardziej nieosiągalne pomysły. Składamy życzenia świąteczne pełne pozytywnych emocji i mamy nadzieję, że spędzicie te cudowne dni wraz z całą rodziną i znajomymi, w doskonałych nastrojach i w równie świetnej harmonii.

Madziedzwie



Alec

-Skoro ta ruda wiewiórka wreszcie Cię odstąpiła, to musimy pogadać. -usłyszałem za sobą znajomy głos. 

-Zerwałem z Tobą, pamiętasz? kilka dni temu, dla tej rudej wiewiórki - wskazałem ręką na dziewczynę, która opuściła właśnie salę. Mina Valerie automatycznie zrzedła natomiast na moją twarz wpłynął uśmiech wyrażający dokładnie jedno, satysfakcję.

-Zabawne - dziewczyna uśmiechnęła się cwanie, podpierając dłonie na biodrach.- Ciekawe jak długo z nią jeszcze pobędziesz - rzuciła jadowitym tonem - a raczej ona z tobą - przygryzła wargę, przytykając palec wskazujący do mojej klatki piersiowej. 

-O co Ci chodzi? - zapytałem, zdając sobie sprawę z tego, że dziewczyna coś kombinuję.

-Właściwie to o nas - powiedziała, na co parsknąłem śmiechem.

- O nas? Czekaj, czekaj. Nie ma nas - zacząłem namiętnie gestykulować rękami.- To co było wcześniej nie ma znaczenia - powiedziałem stanowczym tonem.

-Owszem, MA. - podkreśliła ostatnie słowo.- Opuścimy wreszcie to miejsce czy chcesz, aby cała szkoła dowiedziała się co nas łączy? - zapytała, rozglądając się i machając do kilku koleżanek. Wiedziałem, że dziewczyna sobie pogrywa i szczerze mówiąc niewiele mogłem z tym zrobić. W końcu Valerie nie atakuje nikogo nie będąc do tego przygotowaną. Zagryzłem nerwowo wargę, po czym niechętnie złapałem dziewczynę za ramię i wyprowadziłem z sali. Kątem oka zauważyłem jak grupka wcześniej przyglądających się dziewczyn zaczyna żwawo plotkować co nie oznaczało nic dobrego. W każdym bądź razie teraz liczyło się tylko jedno. Musiałem znaleźć sposób na odcięcie się od Valerie i wszystkiego co z nią związane. Chcąc wyjaśnić ostatni raz wszystko, szarpnąłem dziewczynę w stronę jednej z klas. Val z uśmiechem na twarzy usiadła na pierwszej ławce i zaczęła machać nogami niczym mała dziewczynka. 

- No mów - powiedziałem rozdrażniony, opierając się o biurko nauczyciela.

- A co dokładnie chciałbyś wiedzieć- zapytała.

-Wydusisz to, czy będziemy bawić się w kotka i myszkę?

-To zależy- zaczęła, zeskakując z ławki i podchodząc bliżej mnie- które z nas miałoby być kotkiem - powiedziała, gładząc mój policzek. Przełknąłem głośno ślinę, po czym odtrąciłem lodowatą dłoń dziewczyny.

-Masz dokładnie trzy sekundy na powiedzenie o co Ci chodzi, zanim stąd wyjdę i nie zwrócę na ciebie więcej uwagi - powiedziałem stanowczym i jednocześnie jadowitym głosem. Dziewczyna nie dawała jednak za wygraną i cwanie uśmiechając się, patrzyła mi prosto w oczu. Będąc już u kresu wytrzymałości odepchnąłem lekko dziewczynę od siebie, po czym wstałem i zacząłem kierować się w stronę wyjścia.

-Nie możesz nas tak zostawić! - usłyszałem za sobą.

-Valerie, mówiłem - podniosłem głos - Nie ma żadnych NAS! - krzyknąłem odwracając się w kierunku dziewczyny, ale ona wcale nie miała na myśli mnie i siebie. Mitchell stała całkowicie poważna trzymając jedną dłonią brzuch, a druga telefon. 

Story of my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz