Po długich namowach Avri, zgodziłam się w końcu na udział w jakże niesamowitej imprezie u Khloe, której nawet nie kojarze z wyglądu. Tym cudownym i ''niezapomnianym'' wydarzeniem jest impreza z popularsami. Nie widzi mi się ten pomysł, ale już się zgodziłam, więc nie będę się wykręcać. Nie chciałam się wyróżniać z tłumu, dlatego jeśli chodzi o ubiór, to postawiłam na zwykłe czarne jeansy z wysokim stanem, koronkową obcisłą bluzkę z długim rękawem, którą wpuściłam w spodnie. Dodatkowo założyłam kozaczki sięgające za kolano. Wyglądałam nadzwyczajnie normalnie.
Stresowałam się, ponieważ na tę imprezę szłam sama. Miała się ona odbyć u jednej z dziewczyn o imieniu Khole, która należała do grupy naszych szkolnych gwiazdek. Początkowo nie chciałam iść, ale Avri przekonała mnie, że zobaczę jak bawią się 'Ci lepsi' i jej opowiem. Moją przyjaciółkę obchodzi życie każdego tylko nie jej. Nie mam jej tego za złe, ale czasami mogłaby odpuścić i zrobić coś dla siebie. Nie raz próbowałam namówić ją na zakupy, kosmetyczkę, fryzjera, ale zawsze słyszałam stanowcze nie. Avri jest śliczną dziewczyną, ale mogłaby zrobić ogromne wrażenie, gdyby trochę o siebie zadbała.
Okej, ale nie ma się co obijać.
Pobawiłam się chwile jeszcze z Cezarem, a potem Alice dała mi znać, że Rob już na mnie czeka. Wsiadłam do czarnego terenowego auta i podałam mężczyźnie adres imprezy. Gdy zbliżaliśmy się do celu, trzęsłam portkami jeszcze bardziej. Kiedyś takie imprezy były dla mnie codziennością, a teraz są dla mnie olbrzymim stresem. Wiem obiecałam sobie, że nie będę się zadawać z tą grupą ludzi, ale gdybym im odmówiła śmiali by się ze mnie.
Przed domem kręciła się już masa osób, a na moje przywitanie od razu wybiegł Dylan, który objął mnie ramieniem. Dla wszystkich obecnych mogło to wyglądać bardzo dwuznacznie, dlatego wyrwałam się spod ramienia chłopaka.
-Super, że przyszłaś!- powiedział, a raczej przekrzykiwał głośną muzykę.
-Tak, też się cieszę- odpowiedziałam sztucznie.
Nie jest tak, że nie lubię Dylana. Jest bardzo miły w stosunku do mnie, ale też mocno nachalny i widać, że zwykłą przyjaźnią się nie zadowoli, a ja naprawdę nie chcę teraz wchodzić w żadne związki. Poza tym nie wyczuwam między mną, a Dylanem jakiejś konkretnej więzi, a na zasadzie ładna z przystojnym nie chcę już być, ponieważ ostatni taki związek nie wyszedł mi na dobre.
-Mówię Ci będzie świetna zabawa!- powiedział brązowowłosy, wciskając mi do ręki kubek z trunkiem alkoholowym.
-Jasne- odpowiedziałam, upijając łyk gorzkiego napoju, który rozgrzał moje gardło. Jaki jest sens picia alkoholu skoro on jest niesmaczny? Sama nie wiem.
Pokręciliśmy się jeszcze z Dylanem po miejscu imprezy, napotykając również lekko wstawioną organizatorkę, która wylewnie podziękowała mi za przyjście i żartobliwie życzyła mi szczęścia w w związku z Dylanem. Chyba żartobliwie.
Przez to, że kręcił się przy mnie zastępca kapitana drużyny piłki nożnej, obserwowało nas wiele osób. Królowa czerwonych buraków na twarzy powróciła. Wzrok oderwali od nas dopiero, gdy na imprezę przybyła "prawdziwa" para królewska. Tak, mam na myśli Aleca Lightwooda i Valerie. Nie ukrywam, że poczułam dziwne ukłucie w klatce piersiowej, gdy ujrzałam, że ta dwójka trzymała się za ręce. Oczywiście ta romantyczna chwila nie trwała zbyt długa, bo dziewczyna wyrwała się z uścisku i ruszyła w stronę swoich koleżaneczek, a ku mojemu przerażeniu Alec skierował się w naszą.
-Cześć stary, dobrze, że już jesteś!- powiedział z zadowoleniem mój towarzysz.
-Jasne, cześć Mal- odezwał się, a ja zarumieniłam się jeszcze i odpowiedziałam cichym 'hej'.
CZYTASZ
Story of my life
Teen Fiction*UWAGA* ⚪Mogą pojawiać się błędy. ⚪ Zamierzamy wstawiać zdjęcia. ⚪ Sceny +18.