Nareszcie zaczęło się układać. Może nie do końca tak jakbym tego chciała, ale idziemy z Aleciem w dobrym kierunku i widać tego efekty. Ja i Alec wreszcie zostaliśmy parą. Co prawda, ta informacja nie może ujrzeć światła dziennego jednak, czuję się dużo lepiej z myślą iż chłopak z którym się spotykam jest wolny niż jak ta, że obiekt mojego zainteresowania jest również obiektem zainteresowania niezrównoważonej emocjonalnie Valerie Mitchell. Nie powiem, chciałabym normalnie spotykać się z Aleciem na mieście i nie maskować swoich uczuć w miejscu publicznym, ale rozumiem sytuację w jakiej się znaleźliśmy. Mimo to ciesze się, że jestem z blondynem, który ostatnim czasem cały czas zaprząta moje myśli. Alec uznał, że powiedzenie o naszym związku najbliższym nie zaszkodzi i mam pełne prawo do wyjawienia naszej małej tajemnicy swoim przyjaciołom.
-Halo! Laska mówie do ciebie- z myśli wyrwał mnie huk rzuconych książek na ławkę. No tak, właśnie skończyła się lekcja angielskiego, a zniecierpliwiony Mason, postanowił wyrwać mnie z przemyśleń, które ostatnim czasem stały się niekontrolowanym nawykiem.
-Chłopcze słownictwo- usłyszeliśmy głos podstarzałej nauczycielki.
-Przepraszam, najdroższa Clarity, ale czekam na moją przyjaciółkę już dwie minuty, a muszę jej powiedzieć coś totalnie ważnego.
-Te dwa słowa się mówią same za siebie- odpowiedziała nauczycielka, nie przejmując się nawet tym, że chłopak zwrócił się do niej po imieniu.
-Nie mamy czasu na tę zbędną wymiane słów, potrzebuję w tej chwili Malii i musisz nam to wybaczyć- odezwał się chłopak, pakując w tym, samym czasie moje rzeczy do torby - Chodź, muszę Ci coś pokazać- zapiszczał chłopak, wyciągając mnie z ławki. Kiedy wychodziliśmy z klasy spojrzałam ostatni raz na nauczycilekę, której mina wyrażała tylko coś na wzrór zażenowania i bezsilności.
-Jak to ty?- zapytałam, wskazując ręką na drzwi od sali za nami.
-Ale, że co?- zapytał, odwracając się na chwile w moim kierunku i jednocześnie przepychając się przez tłum nastolatków na korytarzu.
-Clarity?- powtórzyłam imię nauczycielki, która przez ostatnią godzinę nie powiedziała nic co nie jest związanego z lekturą. No dobra, z wyjątkiem tych dwóch zdań wymienionych z Masonem.
-Aaa długa historia - zaśmiał się chłopak, po czym gwałtownie zatrzymał się przy stoliku obleganym przez masę dziewczyn.- A teraz się przyglądaj - powiedział. Na środku korytarza stał niewielki stolik przy, którym dwie dziewczyny i jeden chłopak zajmowali miejsca. Kojarzyłam ich, to przedstawiciele samorządu szkolnego. Jednak brakowało mi tam jednej osoby. Aleca. Wokół stolika zebrała się całkiem sporoa grupka ludzi i już nie tylko płci żeńskiej.
-Zaraz to powie - odezwał się rozmarzonym głosem Mason w momencie kiedy niska blodnyka uniosła sie z nad krzesła i poprosiła o ciszę.
-W związku z corocznym udziałem w zbiórce charytatywnej organizowanej przez szkołę, jako przwodnicząca szkoły chciałabym...
-Ona jest przewodniczącą?- spojrzałam na Masona, zdezorientowana słowami dziewczyny. Przecież to Alec, gwiazda sportowa i ulubieniec szkoły jeszcze niedawno prezentował naszą szkołę.
-Podobno Lightwood wparował chwilę przed rozpoczęciem spotkania samorządu i zrezygnował, przekazując obowiązek przewodniczącego Jennie - odpowiedział chłopak, po czym wróciliśmy do słuchania blondynki.
-...dlatego też z przyjemnością pragnę ogłosić bal, na którym każdy z was zostaje uczestnikiem tanecznego konkursu. Za każdą przetańczoną piosenkę, wasz opiekun przez, którego jesteście sponsorowani przeznacza pewną kwotę na konto bankowe należące do pobliskiego domu dziecka. Bal odbędzie się w ten piątek, zaraz po meczu naszej szkolnej drużyny z zaprzyjaźnioną szkołą z Bermsonville. Jeżeli chodzi o sprawy organizacyjne to...
-O mój boże- usłyszałam Masona, który przepchnął nas w mniej zaludnione miejsce- Muszę zaprosić Rayana - zapiszczał - Garnitur, buty i spinki do koszuli - wyminiał - O mój boże, gdzie ja znajde spinki? -krzyczał spanikowany- A ty? - zwrócił się teraz do mnie.
-Co ja? - zpaytałam, zdezorientowana jego nagłą reakcją.
-Też musisz jakoś wyglądać, żeby nasza szkolna gwiazdka nie mogła oderwać od ciebie oczu - zachichotał.
-Z tym nie będzie raczej problemu- mruknęłam nieśmiało, a mina chłopaka natychmiast spowazniała.
-O mój boże, powtórz.
-Co?
-To co powiedziałaś - patrzył na mnie wciąż z szeroko otwartymi oczami.
-Możemy przejść w bardziej ustronne miejsce? - zapytałam, a chłopak nawet nie odpowiadając zaczął się przepychać przez cały korytarz.
-Z drogi! Z drogi ludzie! świeże mięsko! - krzyczał, perfidnie przepychając ludzi. - Dobra a teraz gadaj -zażądał, kiedy znaleźliśmy się w pustej klasie od matematyki.
-No więc...
-No więc? - pośpieszył mnie- do rzeczy, do rzeczy - poganiał.
-Uspokój się.
-Mal!
-Możesz przestać?- zapytałam, a chłopak spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem, jednak nie odpowiedział - Ja i Alec jesteśmy ze sobą, ale nikt o tym nie wie z wyjątkiem ciebie i Dylana.
-O ja pierdole! O mój boże! O ja pierdziu! - wrzeszał -Pojawicie się razem na balu i wszyscy się dowiedzą-krzyczał, a ja uspokajałam go gestem dłoni.- Piękny i bestia razem- zapiszczał, klaszcząc w dłonie.
-Nie, nikt się nie może narazie dowiedzieć. Masz pojęcie jakby zareagowała... czekaj, czekaj - zastopowałam, analizując jego słowa - czy ty właśnie nazwałeś mnie bestią?
-Sory słonko, pociągają mnie inne rzeczy niż ciebie.
-Poważnie? Jesteś gejem- opdowiedziałam.
-Dobra, masz mnie. Poiciąga mnie to samo co Ciebie - zaśmiał się.
-Nie wierze, że się z tobą zadaję - zachichotałam- Ale kontynuując, wiesz o tym tylko ty i Dylan.
-Zamierzasz powiedzieć Avrii? - zapytał.
-Myślę, że tak. W końcu się przyjaźnimy, a ja nie chce mieć przed wami sekretów. Joshua też powinien znać prawdę- powiedziałam, czując jak przepełnia mnie pozytywna energia - powiem im i to jeszcze dzisiaj - krzyknęłam zadowolona.
-Nie ma szans słonko- powiedział znudzonym głosem chłopak- Joshua i Avrii wyjechali na projekt szkolny i wrócą dopiero jutro.
-Dlaczego nic nie powiedziała?- zapytałam.
-Szykowała się do najnowszego wydania gazetki. Rocznica szkolnych gwiazdek to jeden z głównych tematów. No teraz pewnie zmieni to piątkowy mecz i bal - powiedział, a po chwili rozległ się dźwięk dzwonka.
-Widzimy się na następnej? - zapytałam.
-Jasne, co teraz masz?
-Gografię z mordercą - westchnęłam. Przygotowywałam się na spotkanie z byłą Lightwooda cały wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek.
-Jeżeli chodzi Ci o Valerie to nie ma jej.
-Co?- spojrzałam na chłopaka zdezorientowana. Przecież tej dziewczyny nie da się tak łatwo pozbyć.
-Nie ma jej w szkole- powtórzył- to dziwne, zwłaszcza, że jej matka to jeden z głównych sponsorów balu.
-Przepraszam czy macie zamiar iść na lekcje?- usłyszeliśmy głos przesiąknięty jadem. Spojrzeliśmy w stronę wejścia do klasy i ujrzeliśmy starą sprzątaczkę, która była znana z perfidnego docinania uczniom.
-Tak, przepraszamy - odezwałam się, po czym razem z Masonem skierowaliśmy się do wyjścia a następnie do swoich klas. Na odchodne, sprzątaczka nie szczędziła przymiotników na temat naszej urody. Kochana sprzątaczka.
Co z tą weną? :( Raz jest, raz jej nie ma :( Liczymy, że wasze komentarze troszku nas podbudują i nastepny rozdział pojawi się niebawem ♥
Madziedwie :*
CZYTASZ
Story of my life
Teen Fiction*UWAGA* ⚪Mogą pojawiać się błędy. ⚪ Zamierzamy wstawiać zdjęcia. ⚪ Sceny +18.