ROZDZIAŁ V

42 5 0
                                    

Obudził mnie dźwięk budzika mojego telefonu. Spojrzałam na zegarek i był piątkowy poranek. Przez 2 dni nie odzywałam się do Zack'a. On w sumie też jakoś nie próbował się ze mną skontaktować, co naprawdę mnie cieszyło. Dał mi czas do przemyślenia jego słów, które są tak prawdziwe, że aż przykre.

Wstałam bez pośpiechu z łóżka i przyglądałam się wielkiemu oknu na środku pokoju. Oprócz biurka z komputerem i łóżka, była to moja ulubiona rzecz w tym pomieszczeniu. Często spoglądałam w nie i obserwowałam, jak ludzie spędzają czas na zewnątrz. Potrafiłam przesiedzieć przy nim parę godzin i oglądać przechodniów, dzieci, zwierzęta, auta. Zastanawiało mnie ich życie. Dokąd zmierzają? Kim są? Jak się czują?

Poczułam, jak burczy mi w brzuchu, więc udałam się do kuchni. W całym domu było tak cicho i spokojnie, a co będzie jak przyjedzie tu ten chłopak? Może jest on głośny i jest brudasem? A może jest kujonem ciągle uczącym się? A może sportowcem i zrobi z mojego domu siłownie? Nie wiem, czego mam się spodziewać... Dotąd żyłam sama i mi to naprawdę odpowiadało.

Zjadając naleśniki, które zrobiłam parę minut wcześniej usłyszałam dźwięk dzwonka od telefonu. Spojrzałam na niego, a na wyświetlaczu ukazał się nieznany numer. Po krótkie chwili myślenia wzięłam i odebrałam.

-Halo?

-Hej blondi, tutaj twój przyjaciel od projektu. Nie przychodzisz do szkoły, więc musiałem się z tobą skontaktować. Musimy go w końcu wykonać, pamiętasz? – Co za dupek. Po tym co mi zrobił nie powinien do mnie dzwonić, tylko czekać, aż przyjdę i zechcę z nim rozmawiać.

-Po pierwsze od kiedy jesteśmy przyjaciółmi, a po drugie nie powinieneś do mnie dzwonić. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać na ten temat.

-Oj no weź mała... Dalej się wściekasz o to co powiedziałem w bibliotece? – O to jednak „przyjaciel" nie jest taki głupi, jak się spodziewałam. Przewróciłam oczami, choć wiem, że tego nie widzi – Przecież wiesz, że musimy go zrobić razem czy tego chcesz, czy nie – I tu miał rację. Nic nie zrobię na to, że muszę z nim to wykonać, więc w ostateczności zdecydowałam się z nim spotkać.

-Niech już ci będzie, ale masz do mnie nie mówić mała. Spotkajmy się o 16 u mnie. Adres podam ci sms. Lepiej się nie spóźnij, bo nie mam ochoty marnować czasu.

-Dobrze piękna. Będzie, jak zechcesz – Powiedział chłopak i się rozłączył, a ja zdenerwowana jego przezwiskiem wstałam i zdecydowałam się przejść do mojego miejsca. Ręce już mi się wygoiły, a brunet miał być dopiero za 5 godzin. Zdążę wrócić i się ogarnąć.

Skierowałam się ku mojemu pokojowi, by zabrać z niego torbę, która leżała na krześle przy biurku. Spakowałam do niej strój na zmianę i dużą butelkę wody. Spięłam włosy w koka na czubku głowy i ubrałam moje ukochane Adidasy. Zamknęłam drzwi i przygotowałam się na pół godzinny spacer.

***

Zaraz po dotarciu przebrałam się w strój i ubrałam rękawice. Zaczęłam ćwiczyć ciosy. Prawy, lewy i sierp. Powtarzałam to parę razy i dodałam do tego low kick'a. Uwagę dziś skupiłam na sierpach, ponieważ ostatnio mi nie wychodziły, a chciałam mieć idealna technikę. Kiedy już satysfakcjonowały mnie moje uderzenia, zaczęłam bieg bokserski. Zauważyłam, że szybkość wykonywanych ciosów się diametralnie zmieniła, od kiedy zaczęłam wykonywać te ćwiczenie zawsze, gdy tu jestem.

Po trzech godzinach intensywnego treningów zdecydowałam się wrócić do domu. Zdjęłam moje przepocone ciuchy i wzięłam z podłogi pustą butelkę po napoju. Rękawice schowałam do szafki niedaleko wejścia do pomieszczenia. Zabrałam torbę i skierowałam się szybkim krokiem do domu.

PlayerWhere stories live. Discover now