ROZDZIAŁ XXXVII

14 3 0
                                    

Dziś w końcu wyjadę na wakacje ze znajomymi. Czy jestem przestraszona? Może trochę. Czy chce zrezygnować? Absolutnie nie.

Uwielbiam podróżować. Szkoda, że przez moje zaburzenia całkowicie o tym zapomniałam. Mam zamiar w końcu dobrze się bawić i nie myśleć o konsekwencjach.

Okazało się, że oprócz chłopaków, mnie, Brandona, Brooke i Matta jedzie również Cadence, której udało się załatwić pokój w hotelu. Sama nie wiem co o tym myśleć, ale skoro przekonałam się do chłopaków to może do niej też się uda? Pozatym mam nadzieję, że ją lepiej poznam, bo sprawiała wrażenie bardzo tajemniczej, a skoro wszyscy ją tak uwielbiają to coś w tym musi być?

Cały wczorajszy dzień słuchałam Brooke tłumaczącej, co jeszcze musi ze sobą zabrać. Oczywiście przekopała całą moją szafę i zdecydowała, że wrzuci do walizki same najpotrzebniejsze rzeczy. Zaskakujące, że wsadziła tam tylko sukienki...

Wylot jest już za godzinę, a my zniecierpliwieni czekamy na ten uprzejmy głos kobiety, który zawiadomi nas, że możemy wchodzić na pokład samolotu. Siedzę sobie słuchając muzyki na słuchawkach na jednej z ławek. Brooke z Brandonem skoczyli na szybki numerek w toalecie. Josh, Kevin i Michael słuchają uważnie opowieści Cadence o tym, jak mieszkała w Denver. Zack poszedł się przejść i wszystko byłoby w należytym porządku, gdybym nie dostrzegła Matta, zmierzającego żwawym krokiem w moją stronę, ze swoim popisowym uśmiechem rozciągającym się na całej buzi.

-Abigail – mruknął poważnie.

-Matthew – powtórzyłam takim samym tonem, na co chłopak tylko zmarszczył brwi.

-Dobrze wiesz, że nie powinnaś tak mówić, a jednak to robisz...

-Niestety nie należy w mojej naturze słuchanie się osób mniej kompetentnych ode mnie – prychnęłam.

-Od kiedy ty taka mocna w gębie jesteś? – zaśmiał się – W sumie to nie tylko w gębie – zmierzył mnie wzrokiem.

-Co masz na myśli?

-Zaczniesz ze mną regularnie ćwiczyć? – podrapał się po głowie, a ja miałam wrażenie, że trochę jest speszony pytając mnie o to.

-Jak po każdym treningu dostane jedzonko to umowa stoi – uśmiechnęłam się.

-Wow myślałem, że trudniej będzie cię przekonać – zamyślił się chwilę – Wiesz, te zawody są dla mnie naprawdę ważne, a tylko trenując z tobą jestem na odpowiednim poziomie.

-Zawsze będzie mi miło skopać ci dupę – cmoknęłam w jego kierunku.

-Tylko nie myśl sobie, że jesteś w stanie zrobić mi krzywdę – prychnął – To, że jesteś lepsza od tych pacanów – wskazał na chłopaków – nie oznacza, że w ogóle mi dorównujesz.

-Jakbym chciała to dawno leżał byś w szpitalu.

-Za wysoko mierzysz dziewczynko – zaśmiał się.

***

Podczas lotu byłam zmuszona siedzieć obok Matta przez całą drogę z Portland do San Diego. Na szczęście z jednej strony siedział Zack, dzięki któremu udało mi się przeżyć tą podróż. Stało się to ponieważ Kevin koniecznie chciał siedzieć z Cadence, która chciała siedzieć z Michaelem, który chciał siedzieć z Kevinem, więc oto tak wspólnie siedział sobie nasz wesoły trójkącik. Brook poprosiła, żeby Josh usiadł obok niej i Brandona, więc temu pacanowi zostało miejsce obok mnie. Przez całą drogę musiałam się męczyć z rozpychającym się księciem Whitefordem. Nie mówię już o jego muzyce, która leciała głośniej, niż ja myślałam. Trzymałam za rękę Zacka, który czuł, że zaraz wybuchnę. Zazwyczaj jestem bardzo spokojna, ale każdy ma jakieś granice nerwów.

PlayerWhere stories live. Discover now