ROZDZIAŁ XXI

17 5 0
                                    

Weekend minął mi bardzo szybko, zdecydowałam się iść poćwiczyć i pograć na komputerze. Udało mi się nawet Will'a złapać, ale był naprawdę dziwny. Ostrożny i sprytny chłopak zamienił się w tykającą bombę. Grał nierozważnie i bardzo energicznie, z każdej akcji musiałam go ratować. Na ts'ie nie chciał rozmawiać. Czułam, że jest obcy. Miałam to wszystko gdzieś do momentu, aż zaczęliśmy przegrywać. Chłopak po 3 przegranej zszedł bez słowa z komputera. Mam nadzieje, że w końcu się ogarnie, bo odpuszczę sobie gry z nim.

Aktualnie zmierzam szczęśliwa do szkoły, ponieważ jest to ostatni dzień, przed krótką przerwą i wyjazdem do Nowego Yorku. Brandon z Brooke są mega szczęśliwi, bo będą mieć cały dom dla siebie przez 3 dni.

-Przyjedzie po nas Brand? – zwróciłam się do przyjaciółki.

-Taak, a potem idziemy do ciebie, wiesz o tym? – uśmiechnęła się od ucha do ucha i poruszyła sugestywnie brwiami.

-Nie wiem jak po weekendzie imprez ty dalej możesz pić, twoje ciało nie zna umiaru.

-Jestem niezniszczalna i najlepsza – mrugnęła do mnie.

-Przy okazji głupia i obrzydliwie bogata – spojrzałam na nią sugestywnie.

-Powiedziała ta biedna – przewróciłam oczami – pozatym moi opiekunowie są bogaci, a nie ja – jej wzrok posmutniał.

-Twoi rodzice! Przez to, że jesteś adoptowana to nic nie zmienia, oni cie wychowali – mruknęłam zirytowana upartością przyjaciółki.

-Tak, tak.. – westchnęła i nagle stanęła zaskoczona wpatrując się w jeden punkt – Kto to? – spojrzałam w kierunku, w którym pokazała przyjaciółka i nie mogłam uwierzyć.

-Nie wierze, myślisz, że to on?

-Sama nie wiem co mam myśleć – mruknęła dziewczyna.

-O mój boże – moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem chłopaka – Tak, to jest Matt...

Najpopularniejszy chłopak w całej szkole zmierzał do mnie szybkim krokiem ubrany w zaduży dres i okulary słoneczne.

-Przed kim się tak chowasz Matthew – zaśmiała się przyjaciółka.

-Nie twój zasrany interes szmato – warknął w strone kolorowowłosej i chwycił mnie za rękę odciągając od dziewczyny.

-Coś ty powiedział Wihiteford! – syknęła przyjaciółka podchodząc do nas.

-Odpierdolisz się, czy dalej będziesz z siebie robić kretynkę? – krzyknął w stronę Brooke.

-Co ty odpierdalasz? Zostaw mnie – wyrwałam się z uścisku Matt'a – chodź – pociągnęłam za sobą przyjaciółkę w stronę szkoły.

Dlaczego ten człowiek ciągle coś ode mnie chce, zachowuje się jak niedojrzały gówniarz, co on wie o życiu, miałam nadzieje już go nie spotkam.

Weszłam do Sali i usiadłam w ławce obok okna razem z przyjaciółką. Chwilę po nas wszedł Matt do klasy i usiadł w ostatniej ławce w kącie. Jego przyjaciele zdawali się go nie zauważyć, ponieważ w najlepsze gadali z drugiej strony pomieszczenia. Dziwnie było mi patrzeć na takiego odizolowanego chłopaka, dla niego to też musiało być przygnębiające, ponieważ zawsze był w środku uwagi. Zastanawiam się dlaczego to wszystko? Czy naprawdę to moja wina i tego „pocałunku"? Na pewno dostał kosza od wielu dziewczyn, więc dlaczego teraz się tak zachowuje?

***

Lekcje dziś okropnie mi się dłużyły, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wycieczka do tak wielkiego miasta niosła ze sobą wielkie zakłopotanie. Z jednej strony zawsze marzyłam o Nowym Jorku a z drugiej wiem, że to bardzo zatłoczone miasto. Ostatnio zrobiłam duży postęp, jeśli chodzi o przebywanie z ludźmi, więc mam nadzieje, że sobie poradzę.

PlayerWhere stories live. Discover now