ROZDZIAŁ XXIV

15 5 0
                                    

Wczesnym rankiem obudził mnie głośny śpiew Cassie. Obróciłam się na brzuch i przykryłam uszy poduszką. Nic to nie pomagało, więc otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Rudowłosa stała na łóżku w bieliźnie i ze szczotką w ręce, skacząc i krzycząc na cały pokój piosenkę Shawna Mendesa „Stitches".

-You watch me bleed until I can't breathe
I'm shaking falling onto my knees
And now that I'm without your kisses
I'll be needing stitches
I'm tripping over myself
Aching begging you to come help
And now that I'm without your kisses
I'll be needing stitches – mając dość tego pisku rzuciłam poduszką w dziewczynę – Ooo Abigail już wstałaś.

-Taa, nie dane mi było dłużej pospać – mruknęłam.

Spojrzałam na zegarek by dostrzec 8:20, otworzyłam ze zdziwienia oczy, bo ślub był o 14:00, więc wystarczyło, żebym wstała o 10:00. Rzuciłam się załamana na łóżko i zastanawiałam się skąd w tej dziewczynie tyle energii.

-Czy ty jesteś jakimś pierdolonym robotem? Poszłyśmy o 12:00 spać, pijane, a ty wczesnym rankiem masz siłę tańczyć i śpiewać?

-Szkoda życia na spanie! – uśmiechnęła się siadając – zbieraj się, idziemy na śniadanie!

Następne pół godziny próbowałam się zczołgać z łóżka, a dziewczyna namawiała, żebym w końcu się ruszyła. Ostatecznie o 9:10 poszłyśmy do jadalni na śniadanie.

Wzięłam naleśniki z nutella i dwa pączki, a dziewczyna kawałek sałaty i pomidora. Skrzywiłam się na ten widok, bo na pewno musiała być bardzo głodna, po wczorajszej imprezie.

-Tylko tyle? – powiedziałam z pełną buzią.

-Rano zamówiłam sobie śniadanie do pokoju, więc nie jestem teraz zbyt głodna – przytaknęłam głową i kontynuowałam posiłek.

Chłopaków nigdzie nie widziałam, bo znając ich słodko spali. Szkoda, że ja nie miałam na tyle szczęścia i dostałam w pokoju osobisty budzik.

Zjadłam swój posiłek, a dziewczyna jedynie dziabnęła warzywa i wstała od stołu. Z wielkim uśmiechem zaciągnęła mnie do pokoju by wyciągnąć z szafy wielki kuferek, w którym jak mniemam są kosmetyki. Skrzywiłam się na ten widok, bo byłam pewna co zamierzała rudowłosa. Od razu pokręciłam głową na znak, że nie ma mowy. Nie dawała za wygraną, więc w końcu musiałam się zgodzić i siedziałam na fotelu przodem do niej, gdy ona z kuferka wyciągała mnóstwo niepotrzebnych rzeczy.

Po godzinie prób i błędów Cassie skończyła swoje arcydzieło i podała mi lustro, żebym pooglądała jej wypociny. Gdy dostrzegłam swoje odbicie zaniemówiłam z wrażenia. Naprawdę, wyglądałam cudownie. Nie czułam się piękna od 3 lat. Nie chciałam, ale teraz przypominam sobie, jakie to niezwykłe uczucie. Uśmiechnęłam się szeroko i podziękowałam dziewczynie, która zabrała się teraz za siebie.

Po pół godziny skończyła swój makijaż, a ja wyprostowałam włosy. Cassandra swoje zakręciła i zabrała mnie ze sobą do wielkiej szafy stojącej po jej stronie pokoju. Mieściło się w niej chyba milion sukienek i par butów.

-Ja biorę tą – wskazała na czarną, obcisłą sukienkę z długim rękawem i wielkim dekoltem sięgającym do pępka między piersiami. Założyła ją i dobrała do tego bardzo wysokie czerwone szpilki. Wyglądała nie dość, że bardzo elegancko to seksownie.

-Skąd masz tyle sukienek? - spytałam przeglądając każdą z osobna.

-Jestem modelką i po każdej sesji mogę sobie zabrać strój w którym pozowałam – uśmiechnęła się pakując rzeczy do torebki – No wybieraj, szybko, nie mamy całego dnia.

PlayerWhere stories live. Discover now