ROZDZIAŁ XXXVIII

12 3 0
                                    

Delikatne promienie słońca wkradły się do pokoju i otuliły moją twarz. Uśmiechnęłam się i otworzyłam delikatnie oczy. Na zegarku dochodziła 8:00 rano, więc byłam przekonana, że wszyscy w domu jeszcze śpią. Czułam, jak przeszywa mnie energia. Wstałam z łóżka, umyłam szybko twarz i zęby, a następnie ubrałam delikatną, bawełnianą sukienkę.

Po cichu zeszłam na dół, by nie obudzić reszty domowników. Jestem pewna, że jeszcze pośpią do 12:00, bo muszą odespać wczorajszą imprezę. Dobrze, że wtedy nie przesadziłam z alkoholem i dziś czuję się wspaniale.

Zerknęłam za okno i zdecydowałam, że przejdę się na krótki spacer. Była wczesna godzina, więc słońce jeszcze tak nie parzyło. Podziwiałam roślinność. Drzewa i kwiaty były znakiem rozpoznawczym tego hotelu. Droga czysta, nie było widać grama śmiecia, ani żadnych zanieczyszczeń.

Doszłam do wielkiego basenu, wokół którego mieściły się leżaki i parasole. Zaraz obok stał duży bar, a za nim ścieżka, prowadząca do restauracji.

Poczułam suchość w gardle, więc podeszłam do wspomnianego baru i zamówiłam drinka bezalkoholowego, bo nie należę do tych osób, które alkoholizują się już od rana.

Zabrałam napój i usiadłam na jednym z leżaków, żałując, że nie zabrałam ze sobą okularów przeciwsłonecznych. Słońce okropnie raziło mnie w oczy, ale cieszyłam się z obecności w tym miejscu.

Poczułam, ze wibruje mi telefon, a kiedy dostrzegłam imię na wyświetlaczu to wolałam prędzej wrzucić komórkę do basenu niż odebrać od tego człowieka. Odrzucałam połączenia raz po raz, ale William nie dawał spokoju. Chciałam raz na zawsze nie wracać to tej sytuacji, która wydarzyła się podczas ostatniej rozmowy. To było tak kompromitujące. Telefon ciągle wibrował, a ja dostawałam szału.

Jasne, mogłam zablokować go wszędzie i więcej się do niego nie odzywać, ale tak naprawdę to trochę zależało mi na naszej relacji. Podoba mi się to, jaki jest, jego podejście do życia, to jak zachowuje się w stosunku do mnie, jak potrafi porozmawiać ze mną na wszystkie tematy i to jak bardzo ma podobne do mnie poczucie humoru.

Kiedy przypomniałam sobie chwile z nim, bez namysłu wzięłam ten cholerny telefon, który nie dawał mi spokoju i odebrałam.

-Myślałem, że już nigdy nie odbierzesz – bąknął rozbawiony.

-Co cię tak bawi?

-Przestań się dąsać po ostatnim. Rozumiem, że może trochę przesadziłem, ale wiesz, że jestem z tobą szczery – zrobił krótką pauzę – a ty naprawdę mnie kręcisz i to bardziej niż każda laska, bo nie fizycznie.

-William przestań... Twoje teksty są bezsensowne, bo nigdy się nie spotkamy. Nigdy nie będziemy razem – mruknęłam. Wiedziałam, że przekonanie go będzie trudne, ale musze próbować, by nie stracić znajomości – Słuchaj, lubię cię i chcę, żeby było jak dawniej. Jesteś wartościowym chłopakiem i znajdziesz sobie kogoś w swoim świecie. Ja do niego nie należę. Jestem tylko dodatkiem.

-Nie poddam się, ale nie chcę cię stracić. Poczekam, aż sama zrozumiesz, że to coś więcej, niż internetowa znajomość.

-Jasne, jasne...

-Co u ciebie słychać? W końcu są wakacje, szalejesz?

-Jestem aktualnie na wyjeździe w pięknym mieście i rozkoszuję się widokami, a ty?

-Ja niedawno wstałem. Wczoraj trochę przesadziłem z alkoholem.

-Czyli nic nowego Will.

-Masz rację Emily. Kiedy wracasz? Dawno nie graliśmy wspólnie?

PlayerWhere stories live. Discover now