ROZDZIAŁ XL

15 5 0
                                    

-Że co? Cadence, czy ty się na pewno dobrze czujesz? – warknęłam zdezorientowana. Czy ona sobie ze mnie jaja robi? Co to w ogóle ma znaczyć?

-Nie bądź głupia Abigail, wiesz, że nie żartuję. Przychodzę do ciebie z poważną propozycją biznesową. Nie radzę jej odrzucić... - Delikatnie uniosła kąciki ust. Spojrzała swoim władczym wzrokiem na mnie, pokazując wyższość, a następnie wstała z łóżka i opuściła mój pokój.

Położyłam się na łóżku, patrząc w sufit, zastanawiałam się, co właściwie miało tu miejsce? Czułam się zagubiona. Z jednej strony nastał przełom i maska Cadence na chwilę zniknęła, ale z drugiej to wciąż wiele mi to mówi.

Tylko jednego mogłam być pewna. Ta dziewczyna jest toksyczna i niebezpieczna. Jestem pewna, że to nie koniec i jeszcze czymś nas zaskoczy. Właśnie od takich ludzi chciałam się trzymać z daleka. Ta brunetka jest inteligentna, sprytna, przebiegła i na dodatek koszmarnie piękna.

Jeśli chodzi o jej propozycję to nie rozumiem skąd pomysł, że w ogóle miałabym ochotę na coś takiego? Użyłam siły fizycznej tylko by pomóc Brooke. Pieniędzy nie potrzebuję, bo mam ich pod dostatkiem. Jedynie wizja rozszyfrowania jej tajemnic i możliwość wyżycia się fizycznego sprawia, że w ogóle rozmyślam nad tą propozycją. W innym razie od razu bym z tego zrezygnowała.

Jeszcze jej słowa "Nie radzę jej odrzucić" jak mantra powtarzam w myślach. Czy to groźba? Chryste! Ta kobieta zarządza jakimiś mafiami, dowodzi nielegalnymi walkami i na pewno skrywa jeszcze wiele okropnych rzeczy. Co mogłaby mi zrobić, gdybym się nie zgodziła? Jest okropnie blisko wszystkich moich przyjaciół. Nie chcę nawet wiedzieć, co mogłaby im zrobić, gdyby zobaczyła, że nic mnie nie rusza.

Dopiero, co udało mi się przezwyciężyć część moich leków i wyjść do ludzi, a teraz chciałabym się brać za rozwiązanie zagadki tej dziewczyny? Czy zdołam to znieść? Ostatnio ledwo poradziłam sobie z wyzwiskami, ze strony Michaela, a teraz miałabym wejść w nielegalny świat i to tylko dla mojej ciekawości i zapewnienia bezpieczeństwa przyjaciołom.

Miałam dość natłoku myśli. Szybkim ruchem zeszłam z łóżka i wyszłam na balkon. Rozejrzałam się i na szczęście nie było tu Matta. Wzięłam parę głębokich wdechów. Spontanicznie wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer. Właściwie to nie wiem dlaczego to zrobiłam. Chciałam rady? Rozmowy? Czy po prostu usłyszeć ten jego głos, który od zawsze coś mi przypomina.

Nie odebrał. Dlaczego miałby? Dzwonie do niego o północy, zapewne gra, albo śpi. Ewentualnie może świetnie się bawić ze znajomymi. Nie jestem nikim ważnym, by mu przeszkadzać.

Zrezygnowana i zagubiona spojrzałam na nocny krajobraz morza. Było takie spokojne, jakby nie wiedziało, że już niedługo może przyjdzie burza. Zerknęłam na dwójkę kochanków, spacerujących brzegiem morza. Śmiali się. Podejrzewam, że rozpoczynają cudowne wakacje.

Na wyświetlaczu telefonu pojawiło się jego imię. Odzwonił. Szybkim ruchem zabrałam telefon i przesunęłam palcem na wyświetlaczu.

-Will?

-Emily, dzwoniłaś?

-Tak, chciałam z kimś porozmawiać. Co robisz?

-Siedzę ze znajomymi, ale wyszedłem się przejść. A ty? Co się musiało stać, że sobie o mnie przypomniałaś? – zaśmiał się.

-Przestań, dobrze wiesz, że jestem na wakacjach. Jutro wrócę to możemy zagrać – mruknęłam zadowolona, wizja powrotu do domu i grania na komputerze spowodowała uśmiech.

-Już nie mogę się doczekać. Niestety będę zajęty jedną rzeczą, więc nie wiem czy znajdę czas – powiedział cicho, ale na tyle głośno, żebym zrozumiała.

PlayerWhere stories live. Discover now