Zanim się obejrzałam został nam ostatni dzień wyjazdu. Większość czasu spędziliśmy imprezując, opalając się i kąpiąc się w morzu. Mogę uznać ten wyjazd jako bardzo udany.
Już jutro mamy lot z powrotem do Portland, więc ten dzień zdecydowaliśmy wykorzystać w stu procentach.
Od rana zaczęliśmy wylegiwać się na plaży. Słońce przez cały wyjazd nas nie opuszczało. Zdążyłyśmy z Brooke zrobić jeszcze jedne zakupy, więc nakupowałam pełno nowych ciuchów, ponieważ przyjaciółka by mi nie odpuściła. Cadence wciąż była sobą, więc niestety nic się o niej nie dowiedziałam. Moje kontakty z Mattem były zaskakująco dobre, nie było między nami kłótni, czasem tylko rzucał jakimiś głupimi tekstami na podryw, ale to cały Whiteford. Z Zackiem wciąż nie posunęliśmy się dalej niż całowanie. Wydaję mi się, że chcę tego, ale gdy przychodzi do bliższych zbliżeń to blokuje mnie jakaś bariera i nie jestem gotowa. Okropnie się z tym czuję, bo mam wrażenie, że ranię go moim zachowaniem.
Po lunchu wszyscy postanowiliśmy jechać do aquaparku. Zjedliśmy coś w hotelowej restauracji, a następnie pojechaliśmy taxi do celu wycieczki.
Miejsce było ogromne, wiele zjeżdżalni, basenów i innych wodnych atrakcji. Nigdy w takim miejscu nie byłam, więc nawet nie wiedziałam od czego zacząć. Moja przyjaciółka również była zachwycona, ponieważ oczy świeciły jej się jak żarówki.
Zostawiliśmy rzeczy w jednym miejscu i pobiegliśmy po pontony. Rozpoczęliśmy od dość łagodnej, zakręconej zjeżdżalni, na której mogliśmy zjechać razem z Zackiem.
Trochę się rozdzieliliśmy, ponieważ każdy chciał robić coś innego. Zdecydowałyśmy z Brooke pobiec na stromą zjeżdżalnie w kształcie literki U. Piszczałyśmy jak głupie.
Bawiłam się cudownie i nie wiedziałam, kiedy mija czas. W końcu zebrałam się na odwagę i weszłam na górę wieży, by zjechać z najbardziej stromej zjeżdżalni. Obawiałam się, że nie dam rady. W końcu nigdy nie próbowałam czegoś takiego! Im wyżej wchodziłam to wysokość przyprawiała mnie o ciarki. Wmawiałam sobie, że dam radę, ale kiedy stanęłam w pełni gotowa do zjazdu – zamurowało mnie – kompletnie obleciał mnie strach i szybko odwróciłam się, by zejść po schodach, niestety nie przewidziałam tego, że dobije w czyiś tors. Było mi bardzo głupio i już miałam przeprosić, ale zobaczyłam ten charakterystyczny uśmieszek.
-Abigail, zjeżdżalnia jest w drugą stronę – mrugnął oczkiem.
-Aha – pokiwałam głową.
-Nie mów, że się boisz?
-Po prostu to nie dla mnie Whiteford, zostaw mnie – warknęłam.
-Przestań już – chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę ślizgawki – spójrz ile osób zjeżdża i żyje, to jest świetna zabawa...
-Nie podoba mi się to – mruknęłam.
-Weź nie pękaj, obiecuję, że będzie super! – pokręciłam tylko głową – zjedziemy razem?
-Matt odpuść sobie...
Wziął mnie na ręce i usadził między swoimi nogami. Chciałam go zabić, ale jedyne co mogłam w tym momencie zrobić to mocno ścisnąć jego nogi rękami, a plecami oprzeć się o jego tors.
Zjechaliśmy. Prawię całą drogę miałam zamknięte oczy, ale poczułam tak niesamowity przypływ mocy. Głośno się roześmiałam. Nie wiem, czego się obawiałam. Pisnęłam, kiedy woda uderzyła w moją twarz, a ja zanurkowałam. Teraz rozumiem, dlaczego ludzie tak często wybierają się do aquaparku.
-To było ekstra! Matt, idziemy jeszcze raz? – krzyknęłam szczęśliwa.
-A gdzie masz chłopaka? – spytał zaczepiająco.
YOU ARE READING
Player
Teen FictionJej życie to komputer. Zamknięta w sobie nie wyobraża sobie innego zajęcia niż granie całymi godzinami. Co spowodowało jej nie ufność? Kim była kiedyś?