ROZDZIAŁ IX

35 5 0
                                    

Obudził mnie ten okropny dźwięk, który przypomniał mi czasy, kiedy dzień w dzień go słyszałam. Nie chciałam wstać. Nie chce tam iść. Okryłam uszy poduszką i rzuciłam budzikiem w ścianę. Cisza. Nareszcie... Ponownie wróciłam do pozycji, w której się obudziłam i chciałam wrócić do snu, kiedy nagle ktoś otworzył energicznie drzwi.

-Abigail! Co to kurwa za wycie z rana?! – Jego krzyk był bardziej irytujący niż ten budzik. Przewróciłam się na plecy i spojrzałam na chłopaka. Był ubrany w jeansy i kurtkę, a po jego wyrazie twarzy zgaduję, że dopiero wstał. Nieźle wczoraj zabalował, skoro nawet nie był w stanie się rozebrać.

-Nie wiem, czy twój mały mózg jeszcze nie słyszał o takim wynalazku jak budzik, którego główną funkcją jest budzenie rano – Odezwałam się sarkastycznie.

-Wróciłem parę godzin temu, więc błagam daj mi spać! – przewróciłam oczami.

-Zastanawia mnie, kto pozwolił ci naruszyć moją przestrzeń osobistą i wtargnąć do mojego pokoju? – fuknęłam.

-To gówno – Wskazał na budzik, który leżał przed jego nogami.

-Zabawny jesteś. Więcej tego nie zrobisz, albo zakradnę się w nocy i wykastruję cię nożyczkami dla przedszkolaka, a później wsadzę ci twojego członka do mordy – Uśmiechnęłam się niewinnie.

Chłopak mruknął coś pod nosem i wyszedł. Wstałam z łóżka i zabrałam z ziemi rozwalony budzik. Wrzuciłam go do śmietnika i podeszłam do mojej szafy. Poszukałam jakiś nierzucających się w oczy ciuchów. Chwyciłam za jedną z moich ulubionych bluz, czarna, zakładana przez głowę z Adidasa; Białe jeansy i Bieliznę. Wzięłam zimny prysznic i założyłam wcześniej zabrane ubrania. Rozczesałam wilgotne włosy. Zajrzałam do kuchni i wzięłam z niej płatki z mlekiem. Usiadłam w salonie i zajadając się posiłkiem oglądałam telewizję.

Zbyt skupiłam się na jednym z tych idiotycznych seriali i nawet nie zauważyłam, kiedy zjadłam śniadanie. Pobiegłam do góry i wzięłam mój szary plecak. Nie mogę uwierzyć, że tam idę. Jeden miesiąc. Przez tyle czasu dzień w dzień mierzyć się ze wspomnieniami. Różnica jest taka, że tym razem nikt nie zna mnie. Dlaczego nie mogło to być tak proste, jak rok temu. Od razu po śmierci Evan'a przeprowadziliśmy się tutaj, bo rodzice stwierdzili, że tamto miasto mnie przytłacza, a ja wiem, że to był pretekst by mogli się tu przenieść w sprawach biznesowych. Miałam roczną terapię, która mi nic nie pomogła. Rodzice myślą, że wróciłam do siebie, a ja nie zamierzam zmieniać ich przekonań. Nie chodziłam wtedy do szkoły, a ojciec zapłacił nauczycielom, by mnie przepuścili do następnej klasy. W tym roku również nie chciałam się tam pokazywać, ale zupełnie nie pomyślałam o konsekwencjach. W końcu było to nieuniknione, żebym tam się przyszła, a odkładałam to najbardziej, jak się da.

Po przekroczeniu progu szkoły fala wspomnień wróciła, a ja próbowałam się uspokoić, choć nie była to ta sama szkoła. Spojrzałam pierwszy raz na plan w tym roku i okazało się, że pierwsza jest matematyka. Nie chciałam z nikim rozmawiać, ale nie miałam pojęcia gdzie jest sala matematyczna. Zdecydowałam się pokrążyć po szkole i może znajdę kogoś z moich znajomych. Idąc przez całą szkołę wpatrzona w telefon dobiłam w jakiegoś chłopaka, który na szczęście mnie złapał. Od razu, gdy mnie puścił przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, przez jego dotyk.

-Hej śliczna, jesteś tu nowa?

-Nie... Chodzę do tej szkoły drugi rok – Powiedziałam jak najciszej potrafię.

-Zabawne, znam tu wszystkich, a ciebie nigdy nie widziałem – Zaśmiał się.

-Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć – warknęłam i już miałam się odwrócić, gdy znów w kogoś dobiłam.

PlayerWhere stories live. Discover now