ROZDZIAŁ XXXII

15 3 0
                                    

-Wstawaj! Ile można spać – usłyszałam krzyk nad uchem – Abigail, już prawie południe!

Westchnęłam i leniwie odwróciłam się na plecy. Otworzyłam jedno oko, by dostrzec, że dochodziła dziewiąta. Jęknęłam i przewróciłam się na drugi bok wracając do snu.

-Przestań, widziałam, że nie spisz – bąknęła, jak mniemam Cassie.

-Odejdź, nie zamawiałam pobudki – mruknęłam w poduszkę.

-Przestań. Tracić. Dzień. Na. SPANIEEE – powiedziała ciągnąc mnie za nogę, przerywając swoją wypowiedź z każdym pociągnięciem.

-Cassandra, jest 9, my jesteśmy po imprezie... Pozatym co ty tu robisz? Nie zostałaś u Kevina?

-Wstałam o 7 zrobiłam wszystkim śniadanie, które zostawiłam w kuchni, posprzątałam, wróciłam tutaj, umyłam się i już nie mam co robić! Nudzi mi się...

Musiałam poczekać chwilę, by przyswoić informacje. Przecież to nie możliwe. Skąd ona ma tyle siły, to nieludzkie...

-Cassie?

-Hmm?

-Jesteś pieprzonym robotem – warknęłam wstając z łóżka.

Dziewczyna zareagowała śmiechem, a ja zaczęłam poważnie zastanawiać się nad tą hipotezą. Poszłam do łazienki, a gdy wyszłam to śniadanie było już gotowe. Zrobiła tosty z szynką i serem. Wzięłam talerz i poszłam z nim do pokoju. Po chwili na kanapie obok mnie usiadła rudowłosa. Zmarszczyłam brwii.

-A ty dlaczego nie jesz?

-Oh nie jestem głodna. Zjadłam coś u Kevina – Uśmiechnęła się promiennie, więc tylko wzruszyłam ramionami i wróciłam do oglądania czegoś w telewizji – Słuchaj Cassie, wczoraj nie byłaś w formie. W sumie obydwie nie byłyśmy, ale jeśli przeszkadza ci moja relacja z Codym, to skończę to.

-Przestań Abigail, wczoraj naprawdę cieszyłam się, że ktoś ci się spodobał, Cody jest cudowny – przysunęła się do mnie i przytuliła – zasługujesz na kogoś takiego – powiedziała, a jej oczy nie miały tych iskierek energii, co wcześniej. Może mi się wydawało, ale kłamała. Nic nie mogę z tym zrobić, jak będzie chciała to sama mi powie o co chodzi.

-A Matthew jak cie potraktował? – bąknęłam zmieniając temat.

-Noo spoko się zachował, ale to nie jest jednak to – wzruszyła ramionami – nie rozumiem dlaczego zawsze po seksie faceci mi się przestają podobać – zaśmiała się.

-Z nim podobno miało być inaczej?

-Chyba zbyt się rozkręciłam.

***

-Na pewno nie chcesz z nami iść? – zawołała przed wyjściem Brooke. Pokręciłam tylko głową i wskazałam gestem głowy, by w końcu wyszły. Wszyscy wybierali się do klubu, ale ja zrezygnowałam z kolejnego dnia imprezowania. To było zbyt dużo dla mnie. Cieszyłam się na spokojny wieczór, oglądając jakieś durne filmy. Oczywiście okłamałam dziewczyny, że chyba się przeziębiłam, bo nie pozwoliłyby zostać mi w domu.

Nareszcie wszyscy opuścili budynek, a ja zaczęłam zastanawiać się co zrobię z tymi godzinami spokoju. Wpierw zdecydowałam się przebrać z niewygodnych jeansów w jakąś piżamkę. Znalazłam swój satynowy szlafrok, więc postanowiłam ubrać go na moją czerwoną bieliznę. Spięłam wysoko włosy w koka i zeszłam na dół szukając czegoś do jedzenia. Niestety, ale cała lodówka świeciła pustkami, a ja wiedziałam, że będę musiała iść jutro na jakieś spożywcze zakupy.

Rzuciłam się na łóżko i włączyłam telewizję, zastanawiając się co zamówić do jedzenia. Nie mogłam się zdecydować, a miałam wielką ochotę na lody. Byłam pewna, że już niebawem zawita do mnie okres, ponieważ nie dość, że humor diametralnie mi się zmieniał, to z sekundy na sekundę nie wiedziałam czego chce.

PlayerWhere stories live. Discover now