Abigail POV
-Możemy pogadać? – Zapytał z tym swoim chytrym uśmieszkiem. Choć rozmowa z nim nie należy do moich priorytetów, to jednak projekt tak, a to niestety się z nim łączy, więc chcąc lub nie chcąc kiwnęłam głową i wstałam. – No więc chciałem z tobą porozmawiać, ale przemyślałem to i zdecydowałem się pokazać ci coś.. – Chciałam już się odezwać, by przechodził do rzeczy, ale nagle chłopak wpił się w moje usta. Przed oczami ukazał mi się Evan i czułam jakbym to jego całowała. Sekundę później zdałam sobie sprawę co robię i odepchnęłam chłopaka z całej siły a potem wymierzyłam uderzenie w jego szczękę. Poczułam łzy na policzkach i od razu uciekłam.
Miałam nie zwracać uwagi! Idealnie mi to wyszło! Co ten idiota sobie myślał całując mnie na oczach wszystkich?! Jak ja mam teraz z nim współpracować? Więcej moja noga tu nie postanie. Mam gdzieś wszystko. To tylko jeden rok w plecy. Przeżyję to, ale kolejnego spotkania z nim na pewno nie.
Wbiegłam do łazienki i zamknęłam się w jednej z kabin. Zsunęłam się po ścianie w dół i wyjęłam z buta żyletkę. Dawno jej nie potrzebowałam, ale w najgorszych wypadkach zawsze miałam ją przy sobie. Podciągnęłam rękaw bluzy i przyłożyłam ostrą rzecz do skóry na nadgarstkach. Bez namysłu przejechałam nią po ciele i poczułam jak piekący ból przychodzi przez moje ciało. Jedna, druga, trzecia... Przestałam liczyć. Chciałam by to uczucie zatuszowało wydarzenia z przed chwili. Błogi ból, którego tak potrzebowałam przez ten okres.
Nagle do łazienki ktoś wbiegł, a ja rozpoznałam głos mojego przyjaciela.
-Abigail, błagam otwórz, wiem, że gdzieś tu jesteś – Krzyczał, ale na mnie to nie robiło wrażenia. Wiem, że chce mi pomóc, ale poradzę sobie sama. Bez nikogo.
Parę sekund później zaczął szarpać w drzwi od mojej kabiny.
-Abi, proszę.. Nie zmuszaj mnie bym je wyważył! Abigail tyle cierpiałaś, byłaś z tym sama, a teraz się otworzyłaś, przejdziemy przez to razem, tylko daj mi pomóc! – Kiedy odpowiadam mu ciszą chłopak wykonuje wcześniej wspomnianą rzecz i z całej siły uderza w drzwi.
Dostrzega rany na mojej ręce i szybko daje jedną z rąk pod moje plecy a drugą pod nogi. Podnosi mnie i zmierzamy chyba ku wyjściu ze szkoły? Nie wiem... Dalej się tutaj gubię.
-Jedziemy do mnie czy do ciebie księżniczko? – Pyta z takim spokojem, że decyduję się na niego spojrzeć. Jego oczy są pełne troski, takie same oczy miał wtedy Evan. Nie chcę teraz stracić przyjaciela! Historia lubi się powtarzać. Nie zauważyłam, jak nagle dostaje napadu i ryczę w jego koszulkę – Csii... Wszystko będzie dobrze, uspokój się.
-Nic nie będzie dobrze! Znowu to samo, znów coś się stanie! Ja tego nie przeżyje Zack.. – Już miałam zacząć krzyczeć na cały parking, ale jego opanowanie i ten szczery uśmiech mnie uspokoił.
-Skarbie, pomyślałem o tym, więc jedziemy autem. Nie bój się. Jestem jednym z najlepszych kierowców i nic nam się nie stanie – Mruknął ciągle patrząc się na mnie.
-Do-dobrze – Wydukałam.
Zaniósł mnie do auta i zajął miejsce kierowcy. Wyjechał z terenu szkoły bardzo ostrożnie. Jechał powoli i nie zwracał uwagi na ludzi trąbiących na niego. Pół godziny później był już na naszej ulicy, a ja zdążyłam się w tym czasie uspokoić. Zaparkował na swoim podjeździe i wskazał gestem głowy, abyśmy poszli do niego. Nie zaprzeczałam, bo nie chciała bym w takim stanie siedzieć sam na sam z idiotycznym synem znajomych moich rodziców.
Weszliśmy, a brunet poprosił bym została w salonie, podczas gdy on pójdzie do kuchni po coś. Wyjęłam z wielkiej szafy koc i włączyłam telewizor. Położyłam się i czekałam na przyjaciela.
YOU ARE READING
Player
Teen FictionJej życie to komputer. Zamknięta w sobie nie wyobraża sobie innego zajęcia niż granie całymi godzinami. Co spowodowało jej nie ufność? Kim była kiedyś?