Co to był za dzień... Zaczynam poznawać nowe życie, i podoba mi się to. Jem właśnie batonika, dałbym Ci gryza, ale chyba nie zasmakowałby Ci... Byłem z Benem na zakupach, u fryzjera i w sklepie z gitarami, a później poszliśmy coś zjeść. Było super.
Moje nowe życie zaczynało się niczym bajka.
To nie to samo, co w Domu Dziecka. Tam nie miałem prawa być sobą, to miejsce, gdzie trzeba przetrwać, albo kopiesz, albo jesteś kopany. Dla dziesięcioletniego chłopca, jakim byłem to miejsce było niczym wrota zła. Bałem się. Już pierwszego dnia doznałem ciężkiego życia. Wyzywanie, bijatyka, no, bo byłem nowy. Te dzieciaki znały już ten gorzki smak, ja dopiero go poznawałem... i tak przez cztery lata...
Nikomu nigdy nie życzyłbym takiego losu... Miałem wrogów i kumpli, którzy też mogli stać się moimi wrogami. W domu gdzie dzieci powinny czuć się bezpiecznie doznawałem molestowania od strony starszych dzieciaków, i przemocy ze strony opiekunów. Często płakałem... Pamiętam jak bałem się wychodzić z własnego łóżka. Doszło nawet do tego, że dwóch cwaniaków mieszkających już bardzo długo zgwałcili mnie w łazience. Te wspomnienia były koszmarem. W nocy się moczyłem przez chyba dwa lata po tamtym zdarzeniu. Ale nikogo to nie obchodziło. Rodziców nie miałem, a reszty rodziny w ogóle nie znałem, nikt się po mnie nie zgłaszał, choć czekałem każdego dnia. I kiedyś nadszedł ten wymarzony dzień? Ale czy tak do końca wymarzony?
Nazywał się Harry Milton. Przyszedł mnie odwiedzić. Byłem taki szczęśliwy. Obiecał, że zabierze mnie stąd, i kupi mi wszystko. Nie miał dzieci, ani żony. Miał brata. I wielką sieć hoteli. Byłem zafascynowany swoim nowym domem, kiedy mnie już do niego zabrał. Wielka willa, otoczona kolorowym ogrodem z fontanną. Mój nowy dom przypominał pałac.
Zamyśliłem się... To było kilka lat temu... a pamiętam te dni, jakby wydarzyły się wczoraj...
Zastanawiałem się jak mnie znalazł w domu dziecka, kiedyś go o to zapytałem, on odpowiedział, że gdy był na spotkaniu na Ukrainie serce podpowiadało mu zajrzeć do tego domu... Uwielbiałem go. Mówiłem na niego Wujek. I mieszkałem w najbogatszej dzielnicy NY.
**
- poznajcie się. To jest Olivier. Olivier? To Paris, a to jej brat Daniel. Paris ma już 19 lat, a jej brat 16. Dzieci, poznajcie się.
- Ja nie chce nowego!- Wykrzyczała Paris i uciekła. Byłem zmieszany i zbierało mi się na płacz.
- cześć- Daniel podał mi dłoń, ale kiedy go dotknąłem moja ręka już krwawiła, miał na rękawiczce jakieś kolce, które poraniły mi rękę. Rozpłakałem się i zacząłem wypytywać, dlaczego to zrobił. Wujek był zły kazał mu się nie pokazywać, a Daniel odszedł jak gdyby nigdy nic.
-Dlaczego?- Zapytałem wujka po całej akcji i zaopatrzeniu dłoni.
- To nie są miłe dzieciaki. Lepiej może się do nich nie zbliżać...- odpowiedział poirytowany tym, co zaszło...
YOU ARE READING
Sekret w zeszycie
Fanfiction"Całe życie potrafi zaskoczyć. To będzie długa notka. Przygotuj się." Życie Oliwiera zmienia się kiedy poznaje Ben'a. To wszystko stoi na granicy dobra i zła.