Rozdział 44

12 7 0
                                    

Nad ranem bolała mnie strasznie głowa. Dostałem sms' a:

Rita godz.7:43

Spotkajmy się. Za dwie godziny. W teatrze.

Nie byłem przekonany na to spotkanie. Rita ciągle była w moim sercu, ale jeśli wolała Billa? Cieszyłem się z tego, co mu zrobiłem, jeszcze z nim nie skończyłem, z pomocą Bena, czy bez niej, poradzę sobie. Muszę wziąć się w garść.

Ja godz.7:55

Co ja z tego będę miał?

Wyślij.

Rita godz.7:56

Buziaka.

Tylko głupi dałby się w to wrobić, i ja chyba taki byłem, szybko się naszykowałem i zbierałem się do wyjścia, Ben pewnie chrapał po wczorajszym. Zastanawiałem się, jak to jest, że nie otworzył się wczoraj na kolacji, że się nie wygadał... A może Laura się pomyliła..., Ale zespół się zgadzał... Nic mi już nie pasowało.

Zamówiłem Taxi i pojechałem do teatru. Czekała na mnie już pod nim.

- Cześć, chodź- Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do środka, tam przeszliśmy do pokoju, którego jeszcze nie znałem.

-Co się stało?- Zapytałem, kiedy znalazłem się już w owym pokoju.

-Dlaczego?- Rita zaczęła płakać.

-Dlaczego mu to zrobiłeś?!- Z kieszeni wyciągnęła nóż. Trzymała go teraz na wysokości klatki piersiowej. Wiedziałem, że nic z tego dobrego nie będzie.

- Odłóż ten nóż Rita... To nie scena, błagam cię. Rita, odłóż to.

Najgorsza była moja noga, która przeszkodziłaby mi w ewentualnej ucieczce.

- To jest mój Bill... A ty chciałeś go zabić!- Krzyczała i płakała jeszcze bardziej. Co tu się działo? Ten teatr to chyba jakieś zaklęte miejsce?

- Ritko... Proszę cię...

- Zabije cię teraz!

- Nie zrobisz tego. To nie ja mu to zrobiłem, Rita mylisz się. A z reszta Bill jest w szpitalu i nic wielkiego mu się nie stało. Żyje. Nie wiedziałaś o tym? Rita?

- Żyje?- W jej głosie usłyszałem nadzieje. Rzuciła nóż na ziemie.

- Żyje. I czeka na ciebie. A ty chcesz zabijać niewinnego człowieka.

- Nie chciałeś go zabić?

- Nie...- „Ale zranić już tak..."- Pomyślałem w duchu...    

Sekret w zeszycieWhere stories live. Discover now