Rozdział 40

14 3 0
                                    


Kiedy byłem już w pokoju, podkusiło mnie zajrzeć w Internet. Byłem ciekaw, co mogło się tam znaleźć. Otworzyłem wyszukiwarkę. Szybkim ruchem wpisałem „Adrian Sendersen"

Wyskoczyła mi fotografia, a na niej nastolatek i rodzice. Młody człowiek przypominał mi Bena z oczu. Te oczy go zdradzały. Napisane było, że jego rodzice byli bardzo sławnymi prawnikami. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a Adrian popełnił samobójstwo rok później.

To było do Bena podobne. Wariat. Szaleniec.

„We are Harlot"

Założycielem zespołu był Artur Sendersen. Członkowie zespołu: Daniel, Danny, Paul i Harry. Przyjrzałem się zdjęciom. Przecież to byli oni. Sam, James, Cameron i Ben, i Danny. Faktycznie na pierwszy rzut oka nie byli podobni. Inne kolory włosów, niemający tylu tatuaży, zarosty, ubrania. Faktycznie dla przeciętnej fanki byłoby trudne dopatrzeć się tych zmian.

Obejrzałem kilka występów na You Tube i było jasne. Każde występy były oświetlane bardzo słabym światłem, chłopaki często zmieniali pozy, trudno było im się przyjrzeć z bliska.

Cały zespół zginął w wypadku samochodowym..., Co za nonsens. Danny żył. Biedak. Co on musiał przejść...

Zamknąłem przeglądarkę. Chciałem, żeby moja noga była już zdrowa. Łudziłem, się, że może Ben się zmienił..., Ale to było niemożliwe. Ben to krętacz. Kłamca. Oszust... Wiedział, że kiedyś śpiewałem. Miałem zespół...

I był w nim Matt. Żałuję, że go spotkałem na swojej drodze życia. On nauczył mnie ćpać i ścigać się, kiedy wujek Milton dawał kasę był i on..., Jaki ja głupi byłem. Teraz... Wszystko bym zmienił.

Całe życie potrafi zaskoczyć. To będzie długa notka. Przygotuj się.

Ben to nie Ben. To Artur, nie, to Adrian. Dziś dowiedziałem się o nim okropnych rzeczy, to oszust! Wykorzystał kiedyś pewnego chłopaka jak mnie teraz. Tez miał zespół, marzenia, plany... I wszystko zniszczył on. To potwór w ludzkiej skórze. Nienawidzę go jeszcze bardziej. Wiem, że muszę być gotowy na każdy jego cios. Piszę cię teraz bym nigdy nie zapomniał, kim jestem.

Najpierw mnie wyciągnął z bagna, żeby w drugie mnie wkopać. Jestem Żałosny. Boję się, co będzie następnego dnia.

A do tego Rita mnie nie chce. Napisała, że tamta noc nic dla niej nie znaczyła...

Nic nie znaczyła...

Nic nie znaczyła...

Nic nie znaczyła...

Nic. Nie. Znaczyła.

Rita... Woli Billa. Rita jest moja... Moja.

Zaraz wracam...

Nie szukaj mnie.....................................................    

Sekret w zeszycieWhere stories live. Discover now