Rozdział 7

22 9 0
                                    

- Denis jesteś tam?- Rozległo się pukanie do drzwi. Zamknąłem szybko zeszyt.

- Tak. A Gdzie mam być? Wchodź drzwi są otwarte.- Zawołałem.

Ben wszedł. Rozejrzał się po pokoju. Spojrzał na mnie badawczo. Usiadł na fotelu. I powiedział ze spuszczoną głową:

- Sorry za wczoraj. Miałeś poznać chłopaków z zespołu, a upiłem się po paru piwach... ja to mam jednak słabą głowę. Przepraszam. Pojedziemy dzisiaj, zgoda?

- Jasne, nie oceniam.- Oparłem i udałem się do łazienki odświeżyć.

Po szybkim prysznicu, było mi lepiej... Teraz w zeszycie zacznę najgorszy etap mojego życia... Pomyślałem o pani Grey... Ciarki mnie przeszły.

-No nareszcie szykujesz się jak dziewczyna.- Powiedział Ben, kiedy wyszedłem z łazienki zamyślony.

- Lubię dobrze wyglądać, to, co robimy?

Chwilę później zjedliśmy śniadanie, i pojechaliśmy do domu Bena, gdzie mieszkali moi nowi kumple. Stresowałem się tym spotkaniem, a jeśli im nie przypadnę do gustu?

-Dlaczego oni mieszkają u ciebie Ben?

- Mam mnóstwo kasy, a oni to bezdomni utalentowani. Znalazłem ich na ulicy, w spelunkach... To młodzi zdolni. Wiedzą, co to ciężkie życie.- Odparł jakby to była całkiem normalna rzecz.

- Ben..., Jakie ty masz złote serce- westchnąłem teatralnie.

Jechaliśmy jakąś godzinę od hotelu. Sam, Cameron i James okazali się naprawdę spoko ludźmi. Od razu złapaliśmy wspólny język. Najwięcej o sobie gadał i gadał Sam, ja za bardzo nie miałem, co o sobie opowiadać... Raczej słuchałem... Wypiliśmy kilka piw, śmialiśmy się, żartowaliśmy. To był mile spędzony czas. Dawno nie było mi tak fajnie.

-Ja wszystko będę komponował i pisał teksty. Nie martwcie się- wyznał Ben ubawiony i zadowolony z siebie.

- No to mamy wokalistę, wypijmy za niego!- Wykrzyczał Cameron

- ZA DENISA!

- Czuj się jak u siebie w domu- wymamrotał mi Ben do ucha.

Spojrzałem na chłopaków. To byli teraz moi najbliżsi. Byłem szczęśliwy. To była moja szansa. Moje nowe życie. Lepsze życie.

Jakieś parę godzin później pojechaliśmy z Benem Taxi z powrotem do hotelu. Byłem zmęczony, ale i ciekawy następnych dni. Przypomniał mi się sen o pięknej dziewczynie... Chciałbym ja jeszcze kiedyś ujrzeć. Była taka śliczna.

- Jutro, śpię cały dzień Denis. Nie przeszkadzaj mi lepiej.

- Jasne, nie ma sprawy.

Uśmiechnąłem się w duchu. Ben po paru piwach jest naprawdę zabawny...

Sekret w zeszycieWhere stories live. Discover now