Rozdział 54

13 3 0
                                    

Otworzyłem oczy. Żyję. A więc jednak żyje. Okropny ból wyrwał mnie z myśli o minionym zdarzeniu.

- Denis?- Usłyszałem głos Bena. Jaka szkoda, że nie był to głos Rity... Właśnie? Rita? Co z nią? Gwałtownie nabrałem powietrza.

- Ben...? Rita.- Tyle dałem rade powiedzieć, było mi sucho w gardle, a Ben podał mi wody.

- Spokojnie. Wiem, co się stało. Spokojnie, Denis. O nic się nie martw...Jestem przy tobie skarbie.- Uwolniłem się z jego uścisku. Mimo bólu spróbowałem lekko się podnieść, spojrzałem badawczo na Bruce' a.

- Ona..., Co z nią? Ben...? Czy ona leży tutaj? Powiedz mi prawdę. A Bill? Gdzie on jest? Ben...? Dlaczego milczysz?- Miał wzrok wbity w ziemie. Zaczynałem się bać.

- Bill zostawił mnie i teatr...- Mówił to ze smutkiem.

Nie interesował mnie teraz Bill. Chciałem wiedzieć, co z moją Ritą? Kochałem ją, nie mogłem jej teraz zostawić. Nie tak. Ten dupek potraktował ją okropnie. Miałem nadzieje, że Bill poniesie za to konsekwencje.

- Nie może się pogodzić z tym, że... Rita... Ona... Nie żyje. Nie może... wyjechał... On... Jest taki zdruzgotany...- Ben ciągnął swój monolog, Nie wiedziałem, co czuć. Nie wierzyłem... Nie... Rita żyje. Rita żyje!

- Ben... Rita żyje...- zacząłem odpowiadać gorączkowo. Byłem już na granicy paniki, złości i wybuchu wszystkiego, co miałem najgorszego w myślach..

- Wiem, że cię poniosło Denis..., Ale nie martw się wszystko będzie dobrze. Wyciągnę cię z tego. Nie pozwolę, żebyś trafił za kratki.

-CO?!- Wrzasnąłem poirytowany.

- Zabiłeś ją Denis...- On to powiedział. Powiedział to do mnie. Nie... To jakaś mistyfikacja! Chory żart! Ja chcę ją zobaczyć!

- Ben! To nie ja! To Bill!- Zacząłem wrzeszczeć.

- Uspokój się, może się prześpij. Jutro porozmawiamy. Jesteś teraz w szoku. Ja wiem... Twoja prawa strona. Bill chciał cię zastrzelić w obronie Rity, ale byłeś taki gniewny. Bill wszystko mi powiedział. Byłeś w szoku.

- Jak to kurwa Bill ci powiedział?!Ja tego nie zrobiłem! Ben! Nie wierzysz mi!?

- Cii... Spokojnie.

-Nie uspokajaj mnie! Ja jej nie zabiłem! Ben! Ja ją ratowałem! I... I...

- Denis. Śpij. Jesteś w szoku. Musisz odpoczywać... Spokojnie... Denisku.

- NIE USPOKAJAJ MNIE!

Wyrwałem to, coś małe przypięte do siebie. Ból nie dawał za wygraną, ale nie obchodziło mnie już to. Wybiegłem z sali, płakałem, wrzeszczałem, Ben zaczął za mną biec

- RITA! RIIIITAAAA!!!- I znowu nicość...

Sekret w zeszycieWhere stories live. Discover now