Rozdział 19

11 5 0
                                    

- Tak... Masz racje, Ben i Bill, mogli już wrócić...- Odpowiedziała, i miałem wrażenie, że była lekko smutna. Ja w sumie bardziej.

Nie wytrzymałem. Już nie mogłem. A co jeśli widzimy się ostatni raz, po tym jak Ben powiedział, że więcej nie wejdę do teatru? Musiałem cos zrobić. Może jestem szaleńcem i co z tego?

- Rito. Ja...- zawahałem się, odwróciła się do mnie zarzucając swoje włosy w tył.

- Tak? Denis?

Podszedłem do niej, wstała, złapałem ją i nasze usta złączyły się w mocnym uścisku. Chciała mi uciec, nawet biła mnie w pierś dłonią, ale ja nie zaważałem na nic, chciałem tylko, jej. Teraz. Tutaj. Kiedy się od niej oderwałem, przeczuwałem, co chce zrobić, więc podbiegłem do drzwi i zamknąłem je na klucz, była oburzona. Usiadła, więc z powrotem na swoje poprzednie miejsce. Chciałem jej to wszystko wytłumaczyć. To moja jedyna szansa.

- Rita... Śniłaś mi się. I od razu cos poczułem.- Prychnęła na mnie.

- Zobaczyłem cię przed hotelem, może tego nie pamiętasz, ale... Już wtedy chciałem wiedzieć, kim jesteś... I kiedy się już dowiedziałem... Zawładnęłaś moim światem. Rita, ja się w tobie zakochałem.

Spojrzała na mnie. Wyraz jej oczu był nie do odgadnięcia. Nie wiedziałem, co teraz myśli ani co czuje. Znowu wstała, serce zabiło mi mocniej, podeszła do mnie. Zmusiłem się na uśmiech, i głęboko patrzyłem jej w oczy ciągle stojąc pod drzwiami. Nagle poczułem jej dłoń na moim policzku. Ostry, przenikliwy i bolesny... Przez te sekundy otworzyła drzwi i bez słowa wybiegła z garderoby... czy naprawdę jestem aż tak odrażający?... Ben już na pewno mnie nie wpuści do tego miejsca. Rita mu zapewne o wszystkim powie.

Wiedziałem jak wrócić, zawsze miałem dobra orientacje w terenie. Siedziała jeszcze sama przy stoliku, który opuściliśmy by zwiedzić trochę teatru. Usiadłem bez słowa, a zaraz po moim przyjściu usłyszałem odgłosy Bena i Billa.

- Przepraszamy, że tak długo, ale sekretarka, księgowa, asystent i jeszcze paru aktorów naglę się zebrało... Na szczęście już wszystko jest ok. Jak tam u was?- Powiedział Ben, widać, że był w dobrym nastroju.

- Dobrze- Odpowiedzieliśmy jednym chórem. Było mi strasznie wstyd.

- No to się cieszę, a my się już w sumie będziemy zbierać, kiedy jest występ?

- Za dwa tygodnie szefie- odpowiedział promiennie Bill i usiadł koło Rity.

- Ok. Będę na pewno. Dla was kochani warto przyjść.

- A Denis też będzie?- Usłyszałem głos, który tylko chciałem słuchać.

- No nie wiem, zobaczymy, Denis? Lubisz teatr?- Ben spojrzał na mnie badawczo.

- Ja? No... nie wiem...- Odparłem zażenowany swoja odpowiedzią.

- No to zobaczymy- Ben był bardzo tajemniczy.

Wracając, zastanawiałem się, o czym teraz myśli moja czarnowłosa. Chyba nawet uroniłem łzę. Zaczęło padać. Było mi smutno.

Sekret w zeszycieWhere stories live. Discover now