Byłem podekscytowany. I gdyby nie ta noga, to złapałbym ją za rękę i pobieglibyśmy przed siebie w nieznane. Porwałbym tę czarnulę z największa przyjemnością, i żaden Kaulitz by nam nie przeszkodził.
- A wy, dokąd?
Usłyszałem ten głos i cała bajka prysła jak bańka mydlana. Byłem przerażony, wściekły i zdezorientowany. Na parkingu stał Ben, palił papierosa i nie był zbytnio zadowolony z naszego widoku. Na jego widok zrobiło mi się jeszcze słabiej.
- Uciekasz Stoff? I to, z kim?
- Ben. Pomogłam tylko Denisowi. Źle się czuł w tym szpitalu. Proszę, zawiozę go do siebie, i będzie po sprawie, to chyba jeszcze nic złego?
- Nie... Owszem. Ale skoro źle ci było Denis? To, czemu nie zadzwoniłeś po mnie?
-Bo nie chciałem. I zejdź na m z drogi Ben- Warknąłem mając już wszystkiego dość.
Znowu się śmiał. Tak histerycznie. Zgasił papierosa i podszedł do nas, bałem się go. Patrzył na nas jak byśmy popełnili jakieś przestępstwo. To było nie fair. Władza Bena Bruce'a znowu zaczyna brać góre.
- Nie jestem twoja własnością Ben- powiedziałem przerywając te okrutna ciszę.
- Rita?- Ben spojrzał na nią unosząc brew.
- Zależy ci na teatrze prawda? Tyle dobrych wspomnień, spędzonych miesięcy, nauki, doświadczenia... Chcesz to teraz wszystko zaprzepaścić? Bardzo nie lubię, gdy ktoś działa za moimi plecami... Bardzo mi wtedy smutno... A jak smutno to i wszyscy dookoła też są smutni... Mam jedno pytanie do ciebie moja aktoreczko...
Jak on mógł! Robić jej coś takiego! Stałem oparty o samochód, widziałem, że Rita ma w oczach łzy. Ben chciał dawać jej ultimatum. Był bezwzględny.
- Wybierasz teatr? Czy Denisa? Daje ci wybór, poznaj moje dobre serce.
- My się tylko przyjaźnimy- słyszałem jak głos jej się łamał. Wstałem i krzyknąłem w stronę Bena:
-Ben! Co ty wyprawiasz! Zostaw ja! Nie zachowuj się tak!
- Wybieraj Rita.
Moje serce waliło jak szalone. Ben wyciągnął pistolet i skierował go w moja stronę. Byłem oszołomiony. Rita się rozpłakała. Przecież nic złego nie zrobiliśmy! Co to wszystko miało znaczyć!?
- To jak? Wiesz..., Jeśli zależy ci na Denisie... To bardzo się wkurzę i zapewne, zabiorę ci go, bo wolisz jego niż mój teatr... - Był jak w transie jakimś! Znienawidziłem go jeszcze bardziej.
- Wolę teatr...- usłyszałem jej głos.
Chciała mnie ratować. Ben by się nie zawahał, żeby strzelić mi w łeb, był już i tak mocno wkurzony.
- No to zakończmy te szopkę, Ty jedziesz do siebie Ritko, a ja zabieram Denisa do siebie, skoro już znudziło mu się szpitalne łóżko...
- Nigdzie z tobą nie jadę!
- Jedziesz... Jedziesz...
YOU ARE READING
Sekret w zeszycie
Fanfiction"Całe życie potrafi zaskoczyć. To będzie długa notka. Przygotuj się." Życie Oliwiera zmienia się kiedy poznaje Ben'a. To wszystko stoi na granicy dobra i zła.