Nie żałuje.
Nie żałuje!
- Boli? Wiesz? Ile razy mnie bolało?
Oblałem ja benzyną... Śmiałem się. Była taka bezradna.
- To prezent. Od Twojego ulubionego pacjenta Oliviera Parkera. Do zobaczenia w Piekle.
I... zapaliłem zapałkę. Paliła się. Tak jak sobie to wyobrażałem w swoich snach. Było mi tak? Dobrze?
Zabiłem ją. Zabiłem... Czy ja jestem mordercą? To zostanie między nami.
Musiałem się porządnie wykąpać. Kiedy to zrobiłem, położyłem się jeszcze do łóżka, o dziwo, szybko zasnąłem. Miałem zakończyć z tamtym życiem. Myślę, że lista się powiększy. Denis zakończy to, czego Olivier nie potrafił...
Wstałem jak gdyby nigdy nic na śniadanie ok. 11.00.
Jadłem z Benem w restauracji na dole.
-Po, co Ci była moja broń? Denis?
- Skąd wiesz?
- Nie urodziłem się wczoraj. Gadaj.
- Tak chciałem zobaczyć jak to jest...- odparłem, ale Ben wyczuł kłamstwo.
- Zabiłeś kogoś?
- Nie- odpowiedziałem za szybko.
Spojrzał na mnie. Wiedziałem, że mi nie wierzy. Jedliśmy w ciszy. Po śniadaniu mieliśmy pierwszą próbę. Nowe piosenki bardzo przypadły mi do gustu, a chłopakom bardzo spodobał się mój głos, co jeszcze bardziej mnie nakręcało.
Graliśmy ciężkie kawałki. Rock, metal, to było to. Czułem, że to czas wykrzyczeć światu to, co się wreszcie czuje. Byłem z siebie dumny jak na pierwszy raz.
- Dzięki chłopaki- odparłem po trzech godzinach naprawdę wyczerpującej próby.
- To, co? Idziemy na piwo?- Odparł James.
- Ja nie mogę, muszę jechać do teatru- rzekł Ben
- To ty jeszcze grasz w teatrze?- Spytałem zaciekawiony.
- Nie. Jestem dyrektorem teatru. Mam swój teatr.
- Serio stary?- Nie wierzyłem Ben dyrektorem teatru? Nie wierzyłem.
- Serio, jak chcesz, to możesz jechać ze mną. Pokaże Ci swój drugi świat- mrugnął do mnie i odłożył swoją gitarę ruszając do wyjścia.
No pewnie, że byłem ciekawy!
I pojechaliśmy.

YOU ARE READING
Sekret w zeszycie
Fanfiction"Całe życie potrafi zaskoczyć. To będzie długa notka. Przygotuj się." Życie Oliwiera zmienia się kiedy poznaje Ben'a. To wszystko stoi na granicy dobra i zła.