Rozdział 50

13 6 0
                                    

Dawno mnie nie było. Dużo się działo. Gramy koncerty, gips już zdjęty. Ben wierzy, że mi na nim zależy, wszystko jest ok, dopóki robię to, co chce. Dostaje swoje pieniądze. Jestem szczęśliwy. Spotykamy się z Ritą po uprzednich uzgodnieniach.

Czuje się kochany i spełniony. Ona wie, jaki mam plan. Zapoznała się z nim, i jest ze mnie dumna. W końcu ona tez oszukuje Billa. Czasem odwiedzam teatr z Benem, udajemy z Ritą, że mamy do siebie chłodne stosunki, bo zapewne Bill powiedział Ricie, że to ja próbowałem go zabić.

Bill i ja często mijaliśmy się, ale z Ritą wymienialiśmy tajemnicze uśmiechy. Wszystko jak na razie idzie zgodnie z planem.

Dzisiaj mamy koncert, mam w sobie dużo siły, optymizmu. Pieniądze sobie odkładam, na razie mam niewiele, ale zbieram. Rita tez zaoferowała, że będzie odkładać, na wspólne życie. Zastanawiałem się jak pozbędę się z życia Bena i Billa?

Chyba będę musiał ich zabić...

- Denis...! Zaraz jest próba! Jedziemy czy co?!

- Tak idę już!- Zamknąłem zeszyt i wybiegłem z pokoju. Mieliśmy z Benem nadal osobne pokoje, ale był on moim częsty gościem szczególnie nocą.

- Dzisiaj to będzie super dzień- powiedział Ben, kiedy jechaliśmy na próbę.

- A czemu tak myślisz?

- Zobaczysz. – Miał tajemniczy wyraz twarzy. Szczerze zaczynałem się bać. W końcu, co mogło mnie zaniepokoić, byłem ostatnio naprawdę bardzo przykładny.

Próba była dobra. Sam pokłócił się z Cameronem, ale szybko doszli do porozumienia. Nagle, Ben wyciągnął szampana i kieliszki.

- Chłopaki, chce wam cos przekazać.- Postawił wszystko na stolik, i podszedł do mnie. Oczy błyszczały mu niemożliwie, mówił prawie zadławionym od płaczu głosem:

- Denis zgodził się na to, żebyśmy byli małżeństwem.- Otworzyłem oczy szerzej ze zdumienia, nie wierzyłem własnym uszom. Owszem, Ben przyznał się chłopakom, że ja i Ben..., Ale małżeństwo?! To już była przesada.

- Ben...- zacząłem patrzeć na niego pytającym wzrokiem, ale on głupio się uśmiechał/

- A gdzie pierścionek- Odezwał się James.

- Zapomniałeś pierścionka skarbie?- Zwrócił się do mnie Ben, nie wiedziałem, co odpowiedzieć, „Przecież mi go nawet nie dałeś".

- Nic nie szkodzi- I wyciągnął z kieszeni sygnet, wkładając mi go na palec. Byłem w szoku.

- Wypijmy za miłość!- Krzyknął Cameron. Cały czas spoglądałem na Bena, był zadowolony z siebie. Ja i on? Małżeństwo? Nie widziałem tego nawet w moich najgorszych koszmarach. Byłem przygnębiony, osłupiały i zdezorientowany.

Tego zdecydowanie się nie spodziewałem.

Ben bardzo mnie zaskoczył. To idzie w złą stronę. 

Sekret w zeszycieWhere stories live. Discover now