Sekret w zeszycie

Rozdział 12

- Własny teatr. To od zawsze moje marzenie. Zawsze chciałem być aktorem.- Ben był zafascynowany swoim „ drugim światem".

- Pięknie tu...- Byłem naprawdę zachwycony bogatym wnętrzem tego miejsca i jego wspaniałym jak z bajki wyglądem.

- Poznasz moich dwóch najlepszych aktorów, właśnie gramy Romea i Julię, pewnie są na próbie- wziął mnie za rękę i poprowadził w głąb tego pięknego miejsca.

To niemożliwe.

To nie jest możliwe.

Ja...

Ją widzę...

To ona!

- Witajcie!- Krzyknął Ben, a ja stanąłem jak wryty. Dziewczyna ze snu. Dokładnie taka jak z mojego snu. Stała teraz blisko mnie.

- Denis, to Rita, a to Bill. Grają u mnie główne role. Poznajcie się.

- Cześć- Bill pierwszy wyciągnął do mnie dłoń.

- Cześć...

- Witaj, miło cię poznać Denis- powiedziała do mnie... i wyciągnęła swoja malutką, bladą rączkę. Jaka ona była piękna...

Niewinna, subtelna, śliczna, urocza, z najpiękniejszymi oczami na ziemi...

- Denis?- Otrzeźwiła mnie swoim głosem, kiedy zauważyłem, że nie puszczam jej dłoni, a gapię się jak psychopata.

- A tak... Przepraszam. Miło was poznać.- Odparłem zawstydzony.

- Nasza Julia i Romeo, na scenie jak i w życiu!- Skwitował szybko Ben.

CO?! Że jak!? NIE! Nie to niemożliwe! Oni są RAZEM!?

- Jesteście razem tak?- Zapytałem, chciałem mieć pewność.

- Jesteśmy razem od dwóch lat, za miesiąc mamy ślub.- Odpowiedziała Rita spoglądając słodko na swojego przyszłego męża...

Świat właśnie mi się zawalił...

- Obejrzycie próbę? Mamy właśnie ostatnia z Ritą na dziś...- odparł Bill.

- Jasne. Chętnie obejrzymy, Denis też był ciekawy tego miejsca. Zostaniemy.

Próba była na wysokim poziomie. Aktorzy świetnie się spisali. Strasznie zazdrościłem Billowi w scenach z Ritą. Oni tak świetnie się dogadywali. Ciągle uśmiechnięci i tacy zapatrzenie w siebie...

- Muszę wyjść- powiedziałem Benowi wstając z miejsca, zatrzymał mnie szarpiąc mnie za rękaw.

- A ty, dokąd? Próba się nie skończyła.- Był trochę wkurzony.