Rozdział 34

12 3 0
                                    

Znowu jechaliśmy w ciszy. Wiedziałem, że Ben spogląda na mnie, co jakiś czas. Nie reagowałem. Nie miałem pojęcia jak się zachowywać w stosunku do niego. Byłem obojętny na niego. Ciągle czekałem na to, aż Rita napisze. Zaczynało mnie to wkurzać.

I pewnego dnia dostałem wiadomość.

Rita godz.13:31

To wszystko to była pomyłka. Nie chciałam Cię skrzywdzić. Tamta noc nic dla mnie nie znaczyła, zapomnijmy. Mieszkam z Billem ślub odwołałam z powodów zdrowotnych. Nie pomyśl sobie za dużo. Przepraszam i skasuj mój numer.

To tyle? To już? Tak to się kończy? Poczułem się wykorzystany. Byłem wściekły i zastanawiałem się, co jej odpisać. A może to wpływ Billa? Nie podobał mi się od samego początku.

Zadzwoniłem. Odrzuciła połączenie. Dlaczego? Co ja zrobiłem? Ja ją kocham! I ona też mi to wyznała. O nie! Tak nie będzie! Nie można tak po prostu sobie kogoś zostawić. Tyle czekałem na jakąś wiadomość, a ona pisze mi coś takiego?!

Kiedy poszedłem z Benem na kolacje zorientował się, że coś jest ze mną nie tak.

-Co się stało?

- Nic.

- Przecież widzę.

- Nic Ben, nie interesuj się. Wszystko zawsze chciałbyś wiedzieć, co? A tu lipa. Nie musze ci się ze wszystkiego tłumaczyć. Zostaw mnie.

- Rita...- zaczął, a na samo jej imię zebrała się we mnie wściekłość.

- Nie. Czemu ci to przyszło na myśl.

- One wszystko psują. Kobiety.

- Nie mów tak.

- A co? Nie jest tak? Przespała się z Tobą, i poleciała do Billa. Wykorzystała cię, a ty myślałeś, że będzie z tego „Big love". A tu nici.

Byłem w szoku. Skąd on to wszystko wiedział?! To się zdarzyło tak dawno. Nic nie mówił. A teraz wyskoczył z tą wiadomością tak nagle. Czy to była kolejna jego gra?

- Nie wtrącaj się Ben. I nic się miedzy nami nie wydarzyło.- Powiedziałem poruszony.

- Mnie nie okłamiesz, ale jak sobie wolisz, pamiętaj, że tylko ja na tym świecie mogę dać ci szczęście, pamiętaj o tym.

Jakoś nie chciałem tego słuchać. Zbierało mi się na wymioty. Może ona jakieś kamery ma w moim pokoju? Wkurzał mnie. Ben Bruce. Pan i władca. Niech lepiej mnie zostawi.

- No to dobranoc. Jak cos możesz mnie odwiedzić...- Puścił do mnie oczko. To była jakaś propozycja? Wstał i odszedł. A ja dokończyłem kolacje i oczywiście poszedłem do siebie.

Niech nie myśli sobie, że nagle zmienię zdanie.    

Sekret w zeszycieWhere stories live. Discover now