Rozdział 5

21 7 0
                                    

Koniec z tamtym życiem. Jestem Denis. I to czas na to by wreszcie zacząć żyć.

Następnego dnia poszliśmy z Benem na miasto. Ben chciał pokazać mi miasto. Od wielkich galerii, po małe spelunki. Nowy York bardzo mi się podobał. Mało w życiu miałem okazji by przyjrzeć się temu miastu lepiej. Poszliśmy, więc na Piwo. Ben wypił ich więcej...

- M... masz tatuaże?- Zapytał ledwo bełkocząc.

- Mam. –Odpowiedziałem przekrzykując grająca głośno muzykę.

- T, tak? A co? Co?

- Sowę. Na klatce piersiowej.

- Poka...Pokaż... mi... chce zobaczyć....

Uniosłem do góry mój podkoszulek. Ben gapił się jakby niedowierzał. Byłem trochę zdezorientowany...

- O, kurwa, jaka fajna...- wymamrotał.

- Dzięki.- Posłałem mu ciepły uśmiech.

Po piwie, musiałem zamówić Taxi, bo Ben był uwalony... Wróciliśmy do hotelu. Ben całą drogę mamrotał, że musze poznać chłopaków z zespołu. Ok., ja tez już chciałem ich poznać. Śmiać mi się z niego chciało. Był niewinny jak dziecko... Zasnął w czasie jazdy.

Uwielbiam patrzeć na jezdnię, kiedy jadę autem. Jakie to ciekawe i fascynujące.... Różne pomysły przychodzą do głowy.

Zaprowadziłem go ledwo do pokoju.

- Z, zostań, Den... Zostań...- Ben znowu zaczął bełkotać.

- Nie, kładź się jutro się widzimy. Śpij już, proszę Cię...

Uff. I już. A Teraz do siebie, ciepły prysznic, kieliszek szampanka i spać... To się nazywa życie.

Dzisiaj Byliśmy na piwie. Ben był zalany. Ja mam jednak silniejszą głowę niż on.

A ty jak tam?

A, przecież... Leżałeś tu sobie... Ty to się masz.

Wracając... Paris i Daniel. Nie lubili mnie wcale. Raczej się mijaliśmy dla własnego dobra. Najbardziej przerażał mnie Daniel. Czasem widziałem go jak po kimś wrzeszczy ze służby, a nawet uderzył. Ten chłopak to było czyste zło. Zastanawiałem się, dlaczego tak może być.

Wujek Milton wytłumaczył mi, że ojciec Daniela, a brat wujka, znęca się nad swoim jedynym synem. I więcej już nie chciał poruszać tych tematów. Kiedy tak mieszkałem zacząłem smakować życia w NY. Poznałem kumpli, brałem narkotyki, późno wracałem do domu, Bawiłem się w najlepsze myśląc, że to wszystko mi się należy. Byłem rozpieszczony i niedojrzały... no cóż miałem wtedy z jakieś 15 lat?

Wszystko się skomplikowało, kiedy ojciec Daniela i Paris nagle zniknął. Nikt nie wiedział, co się z nim stało. Wujek zostawił ich w swoim domu. Szkoda, że nie wiedział, jakie to piekło zgotuje mi ta decyzją.


Sekret w zeszycieWhere stories live. Discover now