Rozdział 32

12 3 0
                                    

- Zostaje.- Co ja robiłem? Chyba upadłem na głowę, ale nie chciałem, żeby Rita przeze mnie cierpiała. Znalazłem się w pułapce. Czułem się bezradny.

- Pięknie. I wszyscy jesteśmy szczęśliwi. To bardzo dobra nowina. Zamówiłbym szampana, ale bierzesz leki, masz nogę w gipsie... Chyba nie wypada, co?- Powiedział to ze swoim głupim uśmieszkiem. Wyglądał jak psychopata. Cieszyło go to, że ma władze.

Po obiedzie pojechaliśmy do chłopaków obgadać nowe utwory, które Ben przez tydzień komponował. Byłem zamyślony. Ciągle myślałem o Ricie. Tęskniłem, a w sumie nie było, za czym. Ben stał mi się cieniem. Był wszędzie takie miałem wrażenie.

Wieczorem, kiedy już byłem w swoim pokoju Usłyszałem pukanie. To była Rita Porter we własnej osobie.

- Witaj.

- Cześć Rita. Zapraszam- Bałem się tylko, żeby Ben nas nie przyłapał, zamknąłem drzwi na klucz na wszelki wypadek.

Rzuciła mi się w ramiona. Zaczęliśmy się całować, nasze ciała były stęsknione siebie, czułem to w biciu jej serca. Biło tak szybko jak moje. Kiedy odsunęła się ode mnie spojrzałem na nią pytająco.

- Wybacz...

- Jak mam to rozumieć?

- Nie jestem pewna, czy chcę wyjść za Billa. Jest w Tobie coś takiego..., Co mnie do ciebie ciągnie. Jesteś uroczy. Ja chyba też się w Tobie zakochałam, nawet nie wiem, kiedy to się stało.- Ująłem jej twarz w dłonie. Była taka słodka, kiedy to mówiła. Znowu ja pocałowałem.

- Marzyłem o tym...

- Ja też...- wyszeptała.

Upewniłem się, że zamknąłem drzwi, i spojrzałem na Ritę, zaczęła się rozbierać, wiedziałem, co będziemy robić. Od dawna śniłem o tym najskrytszych marzeniach. Ja też zacząłem robić to samo, bawiła ja moja niezdarność przez nogę, ale nie to teraz było najważniejsze... Najważniejsza była ta chwila... Spędzona razem.

Już świta. A ja musze ci przekazać te wspaniałą wiadomość. Była tu, jeszcze czuje jej zapach i smak... Moja Rita. Mam wrażenie, że to był sen. Zniknęła wraz z nocą... Kochaliśmy się. Było cudownie. Czuje, że chce mi się żyć. Życie potrafi zaskakiwać. Ben miał racje, ale ja nic do niego nie czuję, kocham Ritę i Rita jest najważniejsza.

Ona zastanawia się nad swoim ślubem... Nie dam jej wyjść za mąż za Billa, nie po tej nocy. To dało mi wiele do myślenia. Czuję, że optymizm wlewa się w moje serce. To będzie nasz tajemnica.

Na samo wspomnienie minionej nocy pojawił mi się dawno niewidziany uśmiech... To działo się w tym pokoju. Kiedy wyszedłem z łazienki jeszcze raz przeturlałem się po łóżku jak szalenie wdychając poprzednią noc... Byłem szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy.

Jak chyba jeszcze nigdy w swoim życiu...

Sekret w zeszycieWhere stories live. Discover now