Kiedy Erin wyszła, po prostu usiadłam na podłodze w tym samym miejscu, w którym chwilę wcześniej stałam i złapałam się za głowę, nawet nie starając się powstrzymać łez. Co się ostatnio wokół mnie wyrabiało, kurwa? Czemu nie potrafiłam rozwiązać konfliktów z ludźmi, na których mi zależało?
Może dlatego, że sama sobie jesteś winna?
Cóż, to była racja. Zarówno z Zaynem, jak i Erin. W zasadzie, to jedna moja decyzja zapoczątkowała obie te kłótnie. Gdybym nie zdecydowała się powiedzieć Zaynowi o Erin i Liamie, wszystko byłoby w porządku.
Ale gdyby cokolwiek więcej miało wyjść z tego, co zaczynało się dziać między mną a nim... Musiałabym mu kiedyś powiedzieć. Sama nie wiem, czemu się tak na to uparłam, ale wydawało mi się, że to było po prostu właściwe.
Nie, ja wiedziałam, że to było właściwe.
Z drugiej strony, doskonale rozumiałam zarówno Zayna, jak i Erin. Oboje mieli powody do złości. Do bycia mną zawiedzionymi. I nie wiedziałam, czy mogłam zrobić cokolwiek, by to zmienić i odzyskać ich zaufanie.
Nie ruszyłam się z miejsca przez dłuższy czas, jedynie zmieniając pozycję siedzącą, na pozycję leżącą. Dopóki w mieszkaniu nie rozległ się kolejny dzwonek do drzwi. Jeśli to znowu Erin...
Podniosłam się z podłogi, przy lusterku otarłam spod oczu tusz rozmazany przez łzy i otworzyłam drzwi, nawet nie zerkając przez wizjer, idąc na żywioł bez przygotowania się na to z kim miałam się właśnie spotkać. W tym momencie było mi wszystko jedno.
- Zayn - powiedziałam na wydechu, wypuszczając powietrze, które nieintencjonalnie zatrzymałam w płucach, gdy go zobaczyłam. Nie spodziewałam się go tutaj. W ogóle. Tym bardziej z obitą twarzą. - Jezu, co ci się... - zamilkłam, kiedy przypomniało mi się, co mówiła Erin. - Kto oberwał bardziej?
- On. Pojechał do szpitala na zszycie brwi - powiedział obojętnie. - Trzymaj, zostawiłaś na wieszaku. - Wyciągnął w moją stronę moją cienką, skóropodobną kurtkę. Ostatni raz miałam ją na sobie chyba na imprezie, na której był też Cameron. Zaledwie parę dni temu, a wydawało mi się, że minął przynajmniej miesiąc...
- Nawet nie zauważyłam, że jej nie mam. Dzięki. - Jak tylko wzięłam od niego materiał, chłopak odwrócił się, by odejść. - Zayn, zaczekaj! - zawołałam. Zatrzymał się niechętnie, przenosząc na mnie spojrzenie, kompletnie puste i bez wyrazu, obojętne. Zakuło w środku. - Mam twoją bluzę. Wejdziesz? - zapytałam niepewnie.
Przeniósł wzrok na ścianę naprzeciw siebie i myślał nad odpowiedzią przez dłużą chwilę. W końcu jednak odetchnął głęboko i wrócił, wchodząc do mojego mieszkania, nawet na mnie nie patrząc.
- Skąd wiedziałeś, pod jakim numerem mieszkam? - zapytałam zdziwiona, zamykając za nim drzwi. Wiedział, który to blok, bo przecież odbierał mnie stąd, gdy jechaliśmy nad jezioro. Ale numer mieszkania?
- Mówiłaś kiedyś, że pod tobą, na parterze mieszka jakaś irytująca babcia. I że nienawidzisz samochodów hałasujących rano pod twoim balkonem. Na pierwszym piętrze są tylko dwa mieszkania z balkonem od ulicy. W tym drugim nikt nie otwierał, więc spróbowałem tutaj.
Byłam pod wrażeniem tego, że pamiętał takie bzdety. Uśmiechnęłam się do niego, chociaż dalej unikał patrzenia na mnie i wyszłam do swojego pokoju, po jego czarną bluzę. Przez chwilę zwlekałam z wyjściem z powrotem do niego licząc na to, że mnie olśni i będę wiedziała, co mu powiedzieć. Nie olśniło.
- Przepraszam, musiałam zgarnąć ją niechcący - powiedziałam, podając mu jego własność. - Albo Maya ją spakowała, kiedy mi pomagała...
- Wiedziałaś, z kim się biłem. - Spojrzał na mnie zaintrygowany.
- Erin wyszła stąd jakiś czas temu - wyjaśniłam krótko, a on w odpowiedzi kiwnął lekko głową, ściskając trzymany w dłoniach materiał.
- Dlatego płakałaś? - zapytał po chwili, podnosząc na mnie wzrok.
- Nie była zachwycona tym, że ci o wszystkim powiedziałam. - Spuściłam głowę. Nie chciałam, by widział moją zapłakaną twarz, skoro było to widoczne. Ani nie miałam już więcej sił, by patrzeć w jego oczy.
- Nie była też zachwycona moją wizytą w jej mieszkaniu - powiedział. - Zadzwoniła na policję, ale chyba nie spodziewała się, że obaj wylądujemy na komisariacie.
Podniosłam głowę, patrząc na niego ze zmartwieniem.
- Będziesz miał jakieś kłopoty? - Jeszcze tego by mi brakowało na sumieniu...
- Nie, Liam nie wniósł oskarżeń - odpowiedział, wzruszając ramionami. Tyle szczęścia. - Skończyło się na ostrzeżeniu, bałaganie w mieszkaniu Erin i jego wizycie w szpitalu - dodał, przyglądając się na swoją prawą rękę i jej czerwone kostki.
- Jesteś pewien, że i ty nie powinieneś pojechać z tym do lekarza? - zapytałam, wskazując na jego policzek, który był dość mocno rozcięty i wciąż krwawił, mimo niedużego, tylko w połowie zakrywającego plastra. Uderzenie pięścią by coś takiego zrobiło? - Nie wygląda to ładnie. - Podeszłam bliżej, ostrożnie przykładając dłoń do skóry chłopaka.
- Zagoi się - mruknął, odwracając wzrok. Spojrzał na mnie dopiero, kiedy moja dłoń zjechała niżej, a kciukiem przejechałam lekko po jego rozciętej wardze.
Nie wiem nawet, co mną kierowało, ani skąd wzięłam odwagę. Ale po prostu przysunęłam się jeszcze bliżej niego, stając lekko na palcach i ostrożnie musnęłam jego usta swoimi. Delikatnie, zaledwie się o nie otarłam. Ale to wystarczyło, by go sprowokować. Objął mnie jedną ręką, przyciskając moje ciało do swojego, drugą złapał za kark i pocałował. Porządnie, długo, cholernie namiętnie. Czułam, jak mocno bije moje serce w klatce piersiowej. Czułam, jak mocno krew pulsuje w moich żyłach. Czułam, jakby czas się nagle zatrzymał. Tego mi brakowało.
I nagle wszystko to zniknęło. Przestał. Rozłączył nasze usta, chociaż dalej trzymał dłonie na moim ciele, na moich biodrach i opierał swoje czoło o moje. Oczy miał zamknięte i oddychał szybko, podobnie jak ja. Ale kiedy otworzył oczy i na chwilę spojrzał w moje, cofnął się o krok. Popatrzył na mnie nieodgadnionym wzorkiem. Potem odwrócił się i wyszedł.
- - -
Ej no, Zayn...
I małe info. Może Was zdziwić numeracja kolejnego rozdziału, ponieważ będzie to numer... 2,5. Czytając wczoraj początkowe rozdziały tej książki, stwierdziłam, że czegoś mi tu jeszcze brakuje i postanowiłam dopisać jeden rozdział. Nie chciałam jednak zmieniać numeracji, bo pewnie gdzieś w trakcie bym się z tym zaplątała i zrobiłabym sobie i Wam bałagan, więc po prostu dodatkowy rozdział będzie numerem połówkowym, wybaczcie :D. Ale za to będzie chyba dłuższy niż standardowo, więc to chyba dobrze. Muszę jeszcze go dokończyć i sprawdzić, ale myślę, że około 20 (pewnie bardziej po) powinien się pojawić.
CZYTASZ
(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]
FanfictionKontynuacja "Twisted". Kiedy wszystko jest już mniej zakręcone, niż było. 05.12.2017 - 24.01.2018