44. Mogę do niego mówić "szwagier"?

986 91 37
                                    


Chłopaki dość szybko wypili swoje piwo, a Maya od razu wyciągnęła ich na parkiet. Erin również poszła tam z Liamem, a ja zostałam sama z Zaynem, który zajął miejsce na hokerze obok mnie. Oparł się plecami o bar, przyglądając się tańczącym ludziom. Ja przekręciłam się na barowym krześle w jego stronę.

- Hej. - Pochyliłam się do niego, kładąc dłoń na jego przedramieniu. - Co się dzieje?

- Nic się nie dzieje. - Spojrzał na mnie krótko, po czym znowu swoją uwagę skupił na parkiecie.

Okej, może to nie było to najlepsze miejsce na rozmowy o tym, co go trapi.

- Możemy wyjść na zewnątrz, jeśli...

- Drey, nie trzeba. Nic się nie dzieje - powtórzył, uśmiechając się lekko. Ani trochę mu nie wierzyłam. Ale skoro nie chciał rozmawiać, to nie. Nie zamierzałam ciągnąć go za język. Zsunęłam się z siedzenia i miałam zamiar dołączyć do znajomych na parkiecie. Nie zdążyłam odejść nawet na krok, bo Zayn złapał mnie za ramię zatrzymując. Wystarczyło, że na niego spojrzałam i już odechciało mi się tańczyć, czy w ogóle odchodzić od niego. Usiadłam ponownie na barowym krześle, a chłopak po chwili przysunął mnie do siebie. Razem z hokerem. Ja i moje krzesło z obu stron otoczeni byliśmy jego nogami, które stykały się z moimi.

- O co chodzi? - zapytałam, pochylając się do niego, byśmy nie musieli krzyczeć aż tak bardzo.

- O Liama, chyba - odpowiedział, spuszczając spojrzenie. - Nie wiem, nie rozmawialiśmy... To znaczy nie za wiele, ale... - westchnął i podniósł na mnie wzrok. - Cholernie niezręcznie mi w jego towarzystwie.

- Tak, zauważyłam - zaśmiałam się, na co posłał mi spojrzenie pełne wyrzutu. - Hej. - Złapałam go za rękę. - Musicie zacząć ze sobą gadać i na spokojnie wyjaśnić to, co wam leży na sercach. Mam przeczucie, że będzie dobrze.

- No to ci go zazdroszczę. - Uśmiechnął się do mnie lekko. - Dobrze cię widzieć - powiedział, przeplatając palce naszych złączonych dłoni. - Wyglądasz cholernie dobrze - dodał. I chociaż pochylałam się ku niemu w bluzce z dość mocnym dekoltem, on i tak patrzył tylko w moje oczy. Chwyciłam jego podbródek w dłoń i lekko pociągnęłam, sama przysuwając się do niego, by móc złożyć na jego ustach pocałunek. A potem jeszcze jeden, malutki.

- Czy to, skąd się tu wszyscy razem wzięliście jest jakąś tajemnicą? - zapytałam, a on zaśmiał się, kręcąc głową.

- Pocałowałaś mnie tylko po ty, żeby mnie zmiękczyć, gdyby to była tajemnica?

- Może... - Uśmiechnęłam się szeroko. - Zależy, czy podziałało.

Nie odpowiedział, tylko przyciągnął mnie do kolejnego pocałunku, trochę dłuższego niż poprzednie. Kiedy się odsunął, oblizał powoli usta, jakby jeszcze dalej mnie smakując, a potem uśmiechnął się.

- Zadzwoniłem do Liama, żeby... wybadać teren pod spotkanie, chyba... On prawie od razu zapytał czy wiem, gdzie się dzisiaj wybieracie i powiedział mi o swoich zmartwieniach na temat waszego imprezowania tutaj.

- Och Booooże! - jęknęłam, wywracając oczami. - Kiedyś chodziłam tu co sobotę i proszę! Żyję i mam się dobrze! Jesteśmy u siebie, nikt nam tu raczej nic nie zrobi - zapewniłam go. - Poza tym, Liam nigdy tu nie był, a te wszystkie rzeczy, które opowiadają o tym, co się tu dzieje, w większości są przerysowane.

- Dla własnego spokoju stwierdziliśmy, że do was dołączymy.

- Dałeś mu się wkręcić w jego paranoję - zaśmiałam się, kręcąc głową.

(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz