Po odczekaniu pięciu minut wyszłam z łazienki i wróciłam na salę.
- Dreeeey. A zamówisz mi takie ciastko, jak miałaś, skoro już stoisz? - poprosiła Amanda kiedy tylko podeszłam do stolika, a ja zauważyłam, że talerzyk, na którym jeszcze pięć minut temu leżał kawałek słodkości, teraz jest zupełnie pusty. Nie skomentowałam, tylko uśmiechnęłam się znacząco, na co dziewczyna wzruszyła ramionami z miną niewiniątka.
- A mi espresso? Proszę? - dodał Fred. - Masz najbliżej do kasy. - Wyszczerzył się.
- Lenie - odpowiedziałam tylko i skierowałam się do kasjera. Przy którym stał Zayn i wcale nie wyglądał, jakby miał zaraz stąd wyjść, bo właśnie zamawiał sobie kawę.
Trudno, Drey. Nie bądź dzikusem.
Chociaż na takiego wyglądasz, z potarganymi włosami związanymi w byle jakiego kucyka, którego nawet nie poprawiłaś przed lustrem w toalecie. Brak choćby grama makijażu też nie pomagał, podobnie jak luźna koszulka i zarzucona na nią wymięta kurtka. Wyglądasz jak siedem nieszczęść a wszystko przez to, że zachciało ci się rano zaspać! Dobrze, że chociaż zęby zdążyłaś umyć... Przynajmniej na tyle pozwoliło ci podniesienie dupy z łóżka na siedem minut przed wyjściem z domu.
Cholera! I przestań do siebie mówić! Nawet, jeśli tylko w myślach!
Potrząsnęłam lekko głową, odrzucając te głupie myśli i wewnętrzny głos, a potem podeszłam pod bar, i stanęłam w kolejce za chłopakiem.
- Cześć, Audrey - odezwał się pierwszy, wyraźnie skrępowany. Cóż, przynajmniej nie tylko ja nie czułam się w tej sytuacji komfortowo.
- Hej. - Uśmiechnęłam się lekko. Chwilę później chłopak dostał swoją kawę, dzięki Bogu na wynos, a kiedy się odsunął złożyłam swoje zamówienie. Zayn jednak odsunął się jedynie na tyle, bym mogła podejść bliżej kasy, ale wciąż stał obok.
- Możemy porozmawiać? - poprosił, kiedy kasjer poinformował mnie, że zamówienie dostarczy do stolika, a ja miałam już odejść.
- Umm... - zawahałam się przez chwilę, no bo o czym niby mielibyśmy gadać? Ale to właśnie ciekawość odpowiedzi na to pytanie, doprowadziła do mojej zgody. - Okej.
Poprowadził mnie do stolika, przy którym wcześniej siedział z tą dziewczyną. Nadal leżało na nim sporo kartek.
- Wybacz, miałem spotkanie w sprawie tatuażu. Musieliśmy poprawić trochę projekt - wytłumaczył, zbierając szybko kartki, które wrzucił do jakiejś teczki, odsuwając ją później na bok. - Przefarbowałaś się. - No gratuluję spostrzegawczości. - Nie poznałem cię, kiedy tu wszedłem. I jeszcze okulary. Nie widziałem cię w nich nigdy.
- Powinnam je nosić do czytania i komputera. Zapomniałam je spakować na urlop - wyjaśniłam, wyciągając okulary z włosów, przez co pewnie jeszcze bardziej je potargałam i zaczepiłam je o bluzkę. - A zmiana koloru to nie najlepszy z moich pomysłów - mruknęłam, przejeżdżając dłonią przez blond włosy. Nie przemyślałam kompletnie tej zmiany. Po prostu zaszłam kiedyś do salonu fryzjerskiego, który akurat mijałam, a że jedna z fryzjerek miała właśnie wolny czas, podjęłam bardzo spontaniczną decyzję. I o ile na początku byłam tą zmianą zachwycona, to po tygodniu wstydziłam się wyjść do ludzi, z tęsknotą oglądając zdjęcia mojej rudej czupryny.
- Wyglądasz pięknie - powiedział, a ja modliłam się, by się nie zarumienić. - Jak zawsze - dodał, spuszczając wzrok na swoją kawę. Super. Dzięki temu nie zauważył moich czerwonych policzków, bo teraz to już na bank się zarumieniłam.
- Ściąłeś włosy. Wszystkie. - Teraz to ja wykazałam się spostrzegawczością. Chłopak uśmiechnął się i przejechał dłonią po głowie.
- Dwa dni temu. Wciąż się do tego przyzwyczajam. Układanie ich rano zajmuje zdecydowanie mniej czasu.
Zaśmiałam się na ten słaby żart, a on razem ze mną.
- Przepraszam, Audrey - odezwał się poważnie, przerywając cholernie niezręczną ciszę. - Za to, co powiedziałem wtedy na plaży. Za wszystko - powiedział, patrząc mi w oczy. Żałowałam, że nie mam przed sobą kawy, bo przez to nie miałam co zrobić z rękami. I mogłabym wziąć dużego łyka, by dać sobie trochę czasu na odpowiedź.
- Nie ważne, Zayn. Było minęło. Miałeś prawo...
- Nie miałem - przerwał mi. - Trochę mi zajęło, zanim zrozumiałem, że nie byłaś mi nic winna. A już na pewno nie zdradzanie zaufania Erin.
Chyba jednak Lottie i Em zdołały wtłuc mu co nieco do głowy.
- Nawet kosztem zdradzenia twojego zaufania? - zapytałam. Trafiłam w punkt. Wciąż go to bolało. Wystarczyło mi jedno spojrzenie na jego twarz, by to zobaczyć. - To ja przepraszam, Zayn. Naprawdę nie chciałam, żeby tak to się potoczyło. Gdybym wiedziała, że tak się skończy, w ogóle bym w to nie wchodziła. Ale nie spodziewałam się, że mi zaufasz, że się tak przede mną otworzysz. Że tak dobrze będę się czuła w twoim towarzystwie i że zacznie mi być tak bardzo źle z tą szopką, którą wymyśliła Erin. - Ani tego, że zacznę się w tobie zakochiwać. Tego spodziewałam się najmniej. I to postanowiłam zachować dla siebie.
- Wszystko było popieprzone na tym urlopie - przyznał. - Łącznie z tym, jak się wtedy rozstaliśmy.
- Nie ma o czym mówić...
- Nie, Audrey. - Złapał mnie za rękę. - Byłem chujem - powiedział, patrząc mi w oczy. - I wcale nie żałuję tamtej zamiany na randkę - dodał. - W zasadzie ostatnio zastanawiałem się, czy może... istnieje możliwość odebrania nagrody?
Myślałam, że szczęka mi opadnie, kiedy to powiedział. To było ostatnie, czego się spodziewałam. Nie po tym, jak wściekły był wtedy na plaży. Nie po tym, jak wyszedł z mojego mieszkania po pocałunku. Nie po tym, co mówiły dziewczyny i nie po tym, jak przez trzy miesiące się do mnie nie odezwał.
- Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł - powiedziałam, wysuwając swoją dłoń z jego. - To wszystko jest takie pokręcone. Cała ta nasza relacja, jakiś pieprzony trójkąt. A nawet czworokąt... - parsknęłam, z trudem zmuszając się do spojrzenia na niego. Z tym, że on na mnie nie patrzył. Znacznie ciekawsze dla niego były teraz wzorki na kubku. - Naprawdę myślisz, że miałoby to szansę stać się czymś poważniejszym? Z taką historią? Że potrafiłbyś mi zaufać? Przecież nie da się, żebyśmy zaczęli wszystko zupełnie od nowa, prawda?
- Nie wiem... - westchnął, oplatając dłońmi swój kubek i w końcu przeniósł spojrzenie na mnie. - Ale chyba możemy spróbować?
- Tylko widzisz, Zayn... ja nie chcę próbować. Dla mnie to już zaszło za daleko. Ja chcę pewności. - Nie wiem, skąd brały się te słowa, ale wiedziałam, że mówię dobrze. Bo chociaż nigdy się nad tym zastanawiałam, bo nigdy nie myślałam, że taka opcja się przede mną pojawi, to jednak wiedziałam, że "próbowanie" to nie jest coś, czego chcę. Co będzie dla mnie dobre. - Nie chcę zastanawiać się na każdym kroku, czy nie zrobię czegoś, co zawiedzie twoje zaufanie i zepsuje to co mamy, kiedy ja będę w to jeszcze bardziej wciągnięta, niż jestem teraz - powiedziałam, z trudem patrząc na jego twarz, z której nie potrafiłam wyczytać żadnych emocji. - Bo już miałam przedsmak tego, jakie to uczucie cię stracić. I to nic fajnego. - Nie wiedziałam, skąd wzięła się we mnie ta szczerość, ale wiedziałam, że za chwilę zacznę żałować wypowiedzenia tych ostatnich dwóch zdań. - Przepraszam, muszę wracać na zajęcia. - Wstałam od stolika i wróciłam do znajomych.
- Czemu zbierasz swoje rzeczy? - zapytała Polly.
- Ciiiicho! - syknęłam. - Wracamy na zajęcia.
- Co? - parsknęła Mandy. - Przecież zajęcia nie zaczynają się... Ała! Jezus, Fred, nie kop mnie!
- Wracamy na zajęcia! - powtórzył dobitnie, zezując w stronę Zayna.
- Aaaa! O cholera, zajęcia! - zerwała się i w pośpiechu dopiła kawę. - Lecimy. Raz!
- - -
Nie zjedzcie mnie teraz za Drey ♥
Największe zaskoczenie rozdziału: Drey Blondyna, czy Drey odmawiająca Zaynowi? :D
Kocham.
Buźka.
D. xx
CZYTASZ
(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]
FanficKontynuacja "Twisted". Kiedy wszystko jest już mniej zakręcone, niż było. 05.12.2017 - 24.01.2018