Niedziela była ciężkim dniem. Nie tyle przez kaca, bo jego o dziwo nie miałam. Ale byłam cholernie niewyspana, ponieważ dziewczyny pojechały ode mnie o czwartej rano, chociaż proponowałam im nocleg, a o dziewiątej już nie mogłam spać, bo tak strasznie burczało mi w brzuchu. A kiedy już wstałam i zjadłam, wzięłam prysznic i posprzątałam po naszej wczorajszej małej imprezie. Zrobiłam sobie też mocną kawę, by nie zasnąć w trakcie dnia, bo wtedy wieczorem znowu nie mogłabym spać i rozpędziłoby się prawdziwe błędne koło.
Na popołudnie umówiłam się z Erin na zakupy, a do tego czasu zamierzałam choć trochę czasu spędzić aktywnie i wyjść pobiegać. W zimie bardzo rzadko to robiłam, czego zawsze żałowałam, kiedy tylko zaczynało się ocieplać, bo moja kondycja kulała. Ale niestety, niska temperatura nigdy nie zachęcała mnie do wychodzenia z domu. Takie wyjątki jak dziś zdarzały się naprawdę bardzo, bardzo rzadko. Za to kiedy już się na to zdobyłam, potem byłam z siebie zadowolona jak mało kiedy.
O czternastej byłam już w centrum handlowym, gdzie umówiłam się z Erin. Wiedziałam, że dziewczyna spóźni się jak zawsze, a dodatkowo przyjechałam trochę wcześniej, by móc załatwić jeszcze jeden, drobny zakup, o którym wolałam nie mówić przyjaciółce. Tylko dlatego, że czułam się z tym głupio.
Kiedy dziewczyna w końcu się zjawiła, najpierw poszłyśmy na kawę, przy której dziewczyna opowiedziała mi o spotkaniu z rodzicami Liama, które poszło gładko jak zawsze, bo uwielbiali blondynkę i już dawno zaczęli traktować ją jak część rodziny. Fakt ich zaręczyn, przyjęli więc oczywiście z wielką radością i teraz przy każdej możliwej okazji wypytywali o datę ślubu, o której żadne z nich jeszcze nie zaczęło myśleć.
- Dopiero się zaręczyliśmy, raptem trzy tygodnie temu, a on już by chcieli, żebyśmy się pobrali najlepiej za miesiąc i od razu zabrali się za robienie im wnuków - powiedziała sfrustrowana, odstawiając pustą już filiżankę na talerzyk.
- Nie denerwuj się tak. Nie znasz mamy Liama od wczoraj i wiadome było, że będzie cisnąć na ślub - odpowiedziałam. Nawet ja to wiedziałam, a rozmawiałam z kobietą tylko dwa razy w życiu.
- No wiem, spodziewałam się tego - westchnęła. - Ale i tak mnie to wkurza. Chodź, idziemy szukać ciuchów. - Wstała, zarzucając sobie torebkę i płaszcz na ramię. - A jak w końcu twój weekend wyszedł? Nie odzywałaś się wcale od tego smsa w piątek.
- Nie chciałam ci przeszkadzać. - Wzruszyłam ramionami, rozglądając się po witrynach sklepowych.
- Pffft! - parsknęła, wyczuwając doskonale, że z czymś się wstrzymuję. - No dawaj, opowiadaj. Co w końcu robiłaś w piątek po zajęciach?
- Widziałam się z Harrym. Umówiliśmy się, że pojadę z nim na tatuaż, a potem pójdziemy na obiad.
- To teraz podbijasz do Harry'ego? - zapytała zdziwiona. - Zayna odpuszczasz tej blondynie, z którą przyszedł na Sylwestra? Czekaj! - Nagle zatrzymała się, patrząc na mnie poważnie. - Czy ty specjalnie przefarbowałaś się na blond, bo Zayn leci na blondynki?
- Jezu, Erin, za dużo pytań na raz - zaśmiałam się, ciągnąc ją za ramię w dalszą drogę. - Nie podbijam do Harry'ego, to tylko kumpel. Zayna nie odpuszczam nikomu, bo się nawet za niego nie brałam, żeby go teraz odpuszczać. - Wzruszyłam ramionami, ale mimowolnie humor jakoś trochę mi podupadł na myśl o tej dwójce. Ale z drugiej strony wczoraj całował się ze mną, więc może faktycznie Natalie to nikt więcej, jak tylko koleżanka. No ale czy przypadkiem ja też nie jestem koleżanką? Uch, za dużo myślenia. - A jeśli chodzi o moje włosy, to nie przefarbowałam ich z myślą o Zaynie. Zresztą to, że spotykał się z tobą - blondynką i teraz z Natalie - blondynką, nie znaczy chyba, że to jest jakikolwiek schemat, nie?
![](https://img.wattpad.com/cover/130694792-288-k312140.jpg)
CZYTASZ
(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]
FanfictionKontynuacja "Twisted". Kiedy wszystko jest już mniej zakręcone, niż było. 05.12.2017 - 24.01.2018