Byłam trzeźwa i zmęczona po całym dniu, ale to wcale nie przeszkadzało mi w wyśmienitej zabawie z tymi czubkami. Harry nie mógł znieść tego, że jest tu ktokolwiek, kto nie pije alkoholu i o ile mi odpuścił, wiedząc o tatuażu, to Zayna długo męczył chociaż wiedział, że ten przyjechał tu autem.
- Ale ja mam zajebisty pomysł! - Niall nagle aż wstał, tak bardzo zachwycony tym, co wymyślił. - Uczelnia Audrey jest niedaleko roboty Zayna, tak? - zapytał, spoglądając na mnie i siedzącego obok mnie chłopaka. Oboje zgodnie przytaknęliśmy, a blondyn klasnął w dłonie, podskakując lekko. - Drey odwiezie dziś Zayna, wróci do siebie, jutro pojedzie jego autem na zajęcia, a potem odprowadzi mu wóz! - oznajmił pełen entuzjazmu. - No źle?!
Harry, siedzący z mojej drugiej strony (czemu ja zawsze muszę utknąć między nimi?) zaczął nadawać, że to zajebisty pomysł i tak trzeba zrobić, Louis już zamówił następną kolejkę szotów, natomiast Steven postawił przed Malikiem swój kufel, w którym zostało jeszcze pół piwa. A Zayn patrzył na mnie, niemo pytając o moje zdanie.
- Ja i tak nie piję, więc jeśli chcesz, możemy tak zrobić - powiedziałam, chociaż chłopaki już dawno podjęli decyzję za Zayna. - Po co oboje mamy się męczyć na trzeźwo z tym pijanym towarzystwem - dodałam cicho żartem, nawiązując do jego słów sprzed kilku dni.
- Dobra, niech wam będzie - zdecydował. - Dwa piwa, bo jutro robota.
- Spoko stary, jak zaczniesz rzygać, to przynajmniej w swoim aucie - stwierdził beztrosko Lou, rozstawiając kieliszki między pijących. - Masz trochę do nadrobienia, więc nie pierdol, tylko to pij - dodał, widząc minę Zayna, który z pewnością chciał zaprotestować, nawiązując do swoich wcześniejszych słów.
- Tylko ten jeden - poddał się i wypił razem z resztą. Skrzywiłam się widząc, jak i dziewczyny się krzywią po mocnym alkoholu. Zaraz później Lou znalazł się w centrum uwagi, opowiadając o tym, jak idzie naprawa jego auta i jak bardzo go to wkurza. Podparłam łokieć na stoliku, brodę opierając na dłoni i słuchałam go, co jakiś czas uśmiechając się na dźwięk jego zabawnego akcentu. Niektóre słowa wymawiał w tak zabawny sposób, że nie dało się powstrzymać rozbawienia.
Nagle spięłam się, czując za swoim biodrze dłoń Zayna i jego obecność tuż przy mnie, kiedy się ku mnie pochylił.
- Potrzebuję twojej pomocy - powiedział mi cicho do ucha, lekko łaskocząc mnie swoim oddechem. Odwróciłam twarz w jego stronę, praktycznie stykając swój nos z jego przez to, jak blisko był. Odchyliłam się lekko, zaskoczona jego nagłą bliskością, na co on się uśmiechnął. - Chodź, ze mną - dodał i wstał, ciągnąc mnie za rękę. Nie oglądając się na innych podniosłam się i poszłam za nim, kierując się do baru, a konkretniej na sam jego koniec, pod drzwi na zaplecze. Akurat wychodził stamtąd jeden z barmanów, więc brunet poprosił go o tort, który wcześniej jeden z pracowników miał wstawić do lodówki. Chłopak kiwnął głową i zniknął za drzwiami, chwilę później pojawiając się z tortem, który od niego przejęłam. Zayn wcisnął w biszkopt świeczki i wróciliśmy do naszego stolika. Zatrzymaliśmy się chwilę wcześniej, by chłopak je zapalił, co widziała już Emily, która zaczęła dawać każdemu po kolei znać, że coś się dzieje. Kiedy wszystkie świeczki płonęły, Em i Lottie zaczęły śpiewać "Sto lat", a ja i Zayn podeszliśmy pod stolik, dołączając się do śpiewania podobnie jak chłopaki oraz spora część pozostałych klientów baru.
Harry wyglądał na zaskoczonego i naprawdę szczęśliwego. Jego twarz wyrażała czystą radość. Jak dziecko, cieszące się z wymarzonego prezentu. To było cholernie urocze i zrobiło mi się bardzo miło. Emily miała genialny pomysł z tym tortem.
- Ludzie, dzięki. - Uśmiechnął się szeroko, kiedy już przestaliśmy śpiewać i zdmuchnął świeczki. Był chyba trochę przytłoczony całą akcją, ale bardzo pozytywnie przytłoczony. - Jeśli ktoś chce się poczęstować, zapraszam! Byle szybko, kto pierwszy ten lepszy! - zawołał, kiedy barmanka przyniosła nóż i papierowe talerzyki, które załatwiła Emily, a Lottie od razu zabrała się do krojenia niewielkich kawałków i rozdzielania go między nas. Na początku nikt obcy nie podszedł, ale w końcu kilka osób skusiło się na odrobinę słodkiego i podeszło do nas, składając życzenia solenizantowi. Ostatecznie cały tort został rozdzielony, a Harry stwierdził, że poczuł się trochę jak święty Mikołaj.
- Sobotnia impreza na bank będzie epicka, ale dzisiaj mam naprawdę zajebiste urodziny - stwierdził, patrząc na nas z już trochę pijacką czułością w oczach. - Kocham was, kurwa, wiecie? - stwierdził, a potem chwycił za kolejny kieliszek z szotem, które Lou zamówił.
- No towarzystwo, zdrowie naszego kochanego Pięknego! - podniosłam do góry szklankę z sokiem, a reszta rozebrała szoty. Został tylko jeden.
- Malik, za zdrowie Harry'ego się nie napijesz? - Niall spojrzał na bruneta wyzywająco.
- No właśnie Zayn! Za moje zdrowie? - Harry wychylił się zza mnie, również patrząc na kumpla. Ten tylko westchnął i uległ presji. Tylko dwa piwa i jeden szot, hmm? Na pewno nie z Louisem i Harrym...
Wszyscy stuknęliśmy się szkłem i wychyliliśmy co mieliśmy. I tak raz za razem...
Po kolejnym toaście dstawiłam szklankę i sięgnęłam do torebki, czując wibrację telefonu. Ktoś dzwonił. Zanim jednak wyciągnęłam urządzenie, połączenie zostało przerwane. Kiedy już miałam je w dłoni, przyszedł SMS. Od Mai. Połączenie również było od niej. Trochę się zestresowałam, bo była już dwudziesta trzecia, a o tej porze raczej się nie odzywała. Może tylko czasem w weekendy. Dlatego odczytałam wiadomość od razu chociaż wiedziałam, że w towarzystwie to mało kulturalne.
Siostrunia 😘😘😘: Śpisz?
Ja: Nie, jestem w barze. Coś się stało? Mam oddzwonić?
Siostrunia 😘😘😘: Spoko luz. Tylko wpadłam na pomysł.
Ja: Mam się bać?
Siostrunia 😘😘😘: Może przyjadę w piątek wieczorem na weekend do ciebie?
Siostrunia 😘😘😘: Prooooooooszę!!!
Siostrunia 😘😘😘: Stęskniłam się za tobą ♥♥
Siostrunia 😘😘😘: Byśmy poszły do kina na ten nowy film z Jackmanem ♥♥
Siostrunia 😘😘😘: Ja stawiam :D
Chciałam jej odpisać, że mi nie pasuje, bo w sobotę jest impreza, którą w niedzielę pewnie będę odsypiać i nie bardzo opłaca się, żeby przyjechała tylko na piątek wieczór i pół soboty. Ale zdążyłam napisać tylko trzy wyrazy, zanim Harry wyrwał mi urządzenie z ręki.
- Oddaj to! - Próbowałam mu je wyrwać, ale mi nie pozwolił.
- Siedź, ja odpiszę! - Odepchnął mnie lekko i zaczął odpisywać. Obok niego siedział Niall, więc wiedziałam, że mi nie pomoże, a zaraz za nim Lou. Tym bardziej. Zayna akurat nie było, musiał zmyć się gdzieś w momencie, kiedy pisałam z siostrą. Sama nie miałam szans ze Stylesem, więc odpuściłam. Zanim się obejrzałam, telefon leżał już przede mną.
Z lekką obawą weszłam w wiadomości i odczytałam ostatnią wysłaną do siostry.
Ja: No pewnieeeeee!! Pójdziesz ze mną na urodziny Harry'ego ♥♥♥♥ *oczywsercach*. Będziesz moim prezentem dla niego. *ifyouknowwhatimean* hehehe.
Siostrunia 😘😘😘: Chyba jesteś pijana :D. Ale spoko. Skoro tak, to tak. Nie ma cofania. Widzimy się w piątek!!! ♥♥♥
Siostrunia 😘😘😘: Tylko z tym prezentem dla Harry'ego to się nie zgadzam.
Siostrunia 😘😘😘: Fuj, za stary jest.
Siostrunia 😘😘😘: Ale poza tym to SZTOOOOOOOOOOOOSSSSS!!!!11
Siostrunia 😘😘😘: Ale jak coś, rodzice nie będą widzieć o tej imprezie, nie?
Siostrunia 😘😘😘: Dzięki!
Siostrunia 😘😘😘: Super!
Siostrunia 😘😘😘: Kocham cię!!!
Siostrunia 😘😘😘: ♥♥♥
Siostrunia 😘😘😘: Widzimy się jutro!
Siostrunia 😘😘😘: 😘😘😘
- - -
Maya powraca! Cieszycie się?
Na dziś to już koniec, ale może jutro znowu spróbujemy z maratonem? Takim mini maratonem jak dziś :).
CZYTASZ
(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]
FanfictionKontynuacja "Twisted". Kiedy wszystko jest już mniej zakręcone, niż było. 05.12.2017 - 24.01.2018