Jakimś cudem całą siódemką udało nam się wcisnąć do auta Zayna. Było ciasno i mało wygodnie, ale o ile nie przyłapie nas policja, nie przeszkadzało mi przeładowanie w aucie. Tym bardziej, że było to tylko na kilka minut jazdy.
Siedziałam z tyłu, na kolanach Nialla, swoje własne wbijając w siedzenie przed sobą, czego siedzący na nim Harry nie omieszkał kilkakrotnie mi wypomnieć. No ale co ja mogłam? Liam z Erin na kolanach siedzieli za kierowcą, a Maya między nami, śmiejąc się ze mnie i przyjaciółki.
Chociaż droga spod klubu pod dom zajęła nam może siedem minut, nie mogłam się doczekać aż wysiądę z auta i się rozprostuję. Jak się później okazało, samo wyjście też było nie małym wyzwaniem i w pewnym momencie miałam ochotę po prostu wypełznąć na ośnieżony trawnik, byleby tylko wydostać się z samochodu. Na szczęście Harry przyszedł mi z pomocą i jakoś udało mi się stanąć na własnych nogach, bez wcześniejszego spotykania się z ziemią.
Niall i Zayn również wysiedli z auta, by się z nami pożegnać. Przeprosiłam Harry'ego za sytuację w klubie, chociaż doskonale widziałam, że akurat to, że on oberwał nie było moją winą. Czułam jednak, że ktoś powinien go przeprosić.
- To my się już chyba zabieramy - odezwała się Erin, kiedy nasza piątka rozmawiała wspólnie, a ona z Liamem stała minimalnie z boku, tylko się przysłuchując. - Zadzwonię jutro - powiedziała do mnie i uścisnęła mnie, a potem Mayę. Liam również podszedł i mnie przytulił.
- Z tobą też jutro pogadam. - Wykorzystałam moment, kiedy mnie przytulał, by nikt inny nie usłyszał, co do niego mówię. W odpowiedzi jedynie kiwnął głową i odsunął się. Z pozostałymi pożegnał się zwykłym machnięciem ręki, podobnie jak Erin. Nie oczekiwałam niczego innego.
Trzymając się za ręce skierowali się do samochodu Liama, stojącego przy moim domu, a my wróciliśmy do rozmowy. Którą nagle przerwał Zayn, odwracając się w stronę odchodzącej pary.
- Liam, zaczekaj! - zawołał. Payne od razu się zatrzymał, nie mniej zaskoczony i zaintrygowany niż nasza grupka. Brunet podszedł do niego, czemu wszyscy się przyglądaliśmy. Jego brat i Erin nie odeszli za daleko, więc doskonale słyszeliśmy rozmowę między nimi. - Dzięki za wsparcie wcześniej, w klubie - odezwał się Zayn, trzymając dłonie wciśnięte w kieszenie kurtki.
- Nie ma sprawy. Ktoś musiał mu przyłożyć, a skoro ty nie mogłeś... - Liam wzruszył ramionami, wyglądając na nie mniej skrępowanego, niż jego brat. - Wiem, że nie darowałbyś sobie, gdyby uszło mu na sucho to, co mówił o Audrey. Ja zresztą też nie zamierzałem na to pozwolić - dodał, zerkając na mnie przez krótki moment, w którym zdążyłam posłać mu uśmiech podziękowania.
Zayn kiwnął głową i milczał przez chwilę, a ja mogłam się założyć, że właśnie bił się z myślami. W końcu spojrzał na brata, wyciągając do niego rękę.
- Dziękuję - powiedział tylko. Liam uśmiechnął się, ściskając jego dłoń.
- Nie ma o czym mówić, Zayn - odpowiedział. Widziałam, że ten jeden, mały gest, dużo dla niego znaczy. Być może to małe ziarenko, prowadzące do polepszenia ich relacji? Miałam na to ogromną nadzieję.
- Okej. - Brunet zabrał dłoń, ponownie chowając ją do kieszeni. - Jedźcie bezpiecznie - rzucił jeszcze, a potem kiwnął głową na pożegnanie i skierował się z powrotem do nas. A ja miałam ogromną ochotę mocno go pocałować. Zamiast tego, kiedy do nas wrócił i stanął obok mnie, wsunęłam rękę do kieszeni jego kurtki, ściskając jego dłoń i udając, że nie zauważyłam spojrzeń, jakimi wymienili się Harry, Maya i Niall.
- Na nas chyba już też powoli czas, co? - zapytał blondyn, spoglądając na zegarek. Było już po czwartej. Zanim dojadą do miasta, będzie piąta.
![](https://img.wattpad.com/cover/130694792-288-k312140.jpg)
CZYTASZ
(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]
FanfictionKontynuacja "Twisted". Kiedy wszystko jest już mniej zakręcone, niż było. 05.12.2017 - 24.01.2018