Pięć minut Jacka okazały się całym kwadransem. Rozmawiało mi się z nim całkiem dobrze, chociaż jednak niezręcznie i naprawdę cieszyłam się, kiedy dziewczyny w końcu dopiły swoje drinki i zaciągnęły mnie na parkiet.
- Dobrze, że nie ma tu Zayna - zaczęła Maya, jak tylko odeszłyśmy od baru. - Miałby powody do zazdrości. - Dźgnęła mnie w żebra, patrząc na mnie z tą bardzo irytującą, insynuującą coś miną.
- Maya ma rację, Audrey, Jack wciąż na ciebie leci - odezwała się Erin, odwracając się przez ramię, by jeszcze raz zerknąć na barmana. - Może nawet jeszcze bardziej, niż kiedyś.
- Nawet nie chcę tego słuchać - ucięłam temat i weszłam głębiej na parkiet, zaczynając poruszać ciałem w rytm muzyki.
DJ pozostawiał wiele do życzenia, ale mimo wszystko dało się bawić przy tym, co grał. Zresztą, byłam z najlepszą przyjaciółką i siostrą, więc dobra zabawa była gwarantowana. Mało przejmowałyśmy się tym, jak tańczymy. Robiłyśmy z siebie debilki, wyginając się dziwnie i wymyślając coraz to nowe ruchy taneczne. Miałyśmy przy tym mnóstwo zabawy, a i nieźle nas to męczyło, dlatego co jakiś czas chodziłyśmy do baru. Brałam dla siebie zdecydowanie mniej alkoholu niż dziewczyny, ale jednocześnie bałam się, by Maya nie upiła się za bardzo, więc praktycznie każdego jej drinka czy piwo piłyśmy na spółkę. Nie było jeszcze nawet północy, a ja czułam już przyjemne wirowanie w głowie. Byłam w idealnym stanie, który naprawdę lubiłam.
- Dziewczyny! Chodźcie! Pić! - zawyła Erin po kolejnym szaleńczo przetańczonym numerze.
- Piwo? - zaproponowałam, a one ochoczo kiwnęły głowami. W klubie nie było jakoś przesadnie dużo ludzi, więc przejście przez parkiet było dość łatwe. Dopchanie się do baru już nieco trudniejsze, ale ewentualnie i to nam się udało.
- Moje ulubione klientki. - Uśmiechnął się Jack, patrząc prosto na mnie.
- Trzy piwa poprosimy - powiedziałam, wspinając się na jeden z dwóch barowych stołków, który właśnie się zwolnił. Maya zajęła kolejny, a Erin stanęła z drugiej strony mojej siostry, czyhając aż dwie dziewczyny kończące swoje drinki zwolnią miejsce i dla niej. I akurat, kiedy barman postawił przed nami trzy kufle, blondynka mogła usiąść.
- No to... Za co pijemy? - zapytała Erin, unosząc swój kufel do góry.
- Za babski wieczór? - zaproponowałam. No bo jaki lepszy powód miałybyśmy mieć?
- Tak! - przytaknęła ochoczo Maya. - Za to i za kiełkujące uczucie Zayna i Drey! - dodała. Miałam wrażenie, że powiedziała to specjalnie nieco głośniej, by Jack, który ciągle się koło nas kręcił to usłyszał.
- Niech będzie. Za babski wieczór i za... Drayn? - Erin spojrzała na nas niepewnie, a ja parsknęłam śmiechem w reakcji na wymyśloną przez nią ksywkę. Stuknęłyśmy się szkłem i napiłyśmy. Mmm... Tego trzeba było na moje wysuszone gardło.
Siedziałyśmy przy barze dobre dwadzieścia minut pijąc i rozmawiając. A raczej przekrzykując głośną muzykę.
- Audrey? A tak swoją drogą, to skąd wziął ci się pomysł przyjścia tutaj dzisiaj? - Erin spojrzała na mnie z zaciekawieniem, odrywając się na chwilę od sączenia resztek piwa.
- W sumie, to Austin podrzucił mi ten pomysł - odpowiedziałam, a oczy blondynki od razu powiększyły się ze zdziwienia.
- Austin? Ten, który zawsze gnębił cię w szkole, chujek Austin? - upewniła się.
- Dokładnie ten sam - przytaknęłam. - Spotkałam go dziś pod marketem, rozpoznał mnie, wyraził swoje uznanie co do mojego rozwinięcia się z brzydkiego kaczątka w łabędzia, a potem powiedział, żebym dziś tu wpadła, bo będzie dobra impreza i kupa znajomych - wyjaśniłam. - Uznałam, że wybranie się do tej speluny może być ciekawym pomysłem na spędzenie wieczoru.
CZYTASZ
(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]
FanfictionKontynuacja "Twisted". Kiedy wszystko jest już mniej zakręcone, niż było. 05.12.2017 - 24.01.2018