Ten wieczór był naprawdę przyjemny. Leżeliśmy ramię w ramię rozłożeni na poduszkach na kanapie, oglądając maraton Przyjaciół i popijając wino bezalkoholowe, które swoją drogą było okropne i wcale nie żałowaliśmy, kiedy w końcu się skończyło.
- Drey? - odezwał się, pierwszy raz od dłuższego czasu nie po to, żeby skomentować scenę.
- Hmm? - mruknęłam, nie odrywając się od serialu, chociaż każdy odcinek widziałam już po kilka razy.
- Pomijając to, że musiałaś przyjechać tu taksówką, mnie wyglądającego, jakbym wrócił z ustawki i to paskudne wino, to gdyby to faktycznie była randka, nie byłaby chyba taka zła, prawda?
Przekręciłam głowę w jego stronę, łapiąc jego spojrzenie.
- Nawet nie pomijając mojego przyjazdu taksówką, twojego wyglądu jak po bójce i tego ohydnego wina, to wcale nie byłaby zła randka - odpowiedziałam, a on uśmiechnął się w naprawdę piękny sposób. A może po prostu tak, jak zawsze, bo zawsze uśmiechał się cudownie.
- To dobrze. Warto było się poświęcić dla wygrania takiej nagrody - powiedział. - I wcale nie żałuję tej zamiany.
- Wiem, Zayn. - Uśmiechnęłam się do niego, chcąc go zapewnić, że wszystko jest okej.
- Naprawdę nie miałem tego na myśli, Drey. - Znowu wrócił do naszej kłótni nad jeziorem wtedy, gdy powiedziałam mu o Erin i Liamie. - Byłem cholernie wściekły i powiedziałem to tylko po to, żeby cię zranić - przyznał zakłopotany. - Przepraszam.
Przekręciłam się na bok, jedną dłoń podkładając pod głowę, drugą układając na zdrowym, lewym policzku chłopaka.
- W porządku, Zayn, nie ma już o czym mówić - zapewniłam go, ale on ściągnął brwi w niezadowoleniu. Był na siebie zły.
- Najpierw mówiłem, że nie chcę wyjść na gościa, który chce dobrać ci się do majtek, a dwa dni później wyszedłem na dokładnie takiego gnojka - powiedział ze złością. Przez chwilę próbowałam spojrzeć mu w oczy, przed czym uciekał, ale w końcu przestał i sam spojrzał w moje. - Naprawdę mi na tobie zależy, Audrey. Znajomość z tobą znaczy dla mnie dużo więcej, niż zaliczenie cię. Ty, Drey, znaczysz dla mnie tak cholernie dużo - wyznał.
Poczułam, jak robi mi się gorąco, a serce zaczyna bić nienaturalnie szybko. Czy on to powiedział naprawdę?
Zabrałam dłoń z jego twarzy, układając ją na materacu pomiędzy nami.
- Jak dużo leków przeciwbólowych dziś wziąłeś? - zaśmiałam się, chcąc odwrócić uwagę od tego, jak bardzo zawstydzona byłam jego słowami.
- Dużo - przyznał od razu. - Ale mówię to bardzo, bardzo świadomie.
Nie mogłam się powstrzymać i znowu położyłam dłoń na jego policzku, głaszcząc go lekko. Zdawałam sobie sprawę z tego, że wgapiam się w niego z uwielbieniem, a zamiast moich oczu widnieją pewnie dwa serduszka, ale nie obchodziło mnie to. Czułam, że zbliża się czas, by przestać ukrywać jak bardzo zależy mi na tym człowieku i że to, co pokazuję, to tylko cząstka tego.
Przysunęłam się do niego i pocałowałam lekko, co od razu odwzajemnił.
- To lepsze niż tabletki przeciwbólowe - uśmiechnął się, kiedy odsunęłam się chwilę później, jednak na tyle niedaleko, że nasze usta wciąż były naprawdę blisko siebie.
- Naprawdę? - zapytałam cicho, patrząc w jego oczy.
- Naprawdę. Mogę jeszcze? - poprosił. A ja nie potrafiłam mu odmówić, więc pocałowałam go jeszcze raz, tym razem mocniej i dłużej. Objął mnie w talii, przyciągając do siebie bardziej, chociaż już i tak byłam bardzo blisko niego. Złapał mnie jeszcze mocniej, chcąc wciągnąć mnie na siebie, ale praktycznie od razu odpuścił i przerwał pocałunek.
CZYTASZ
(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]
FanfictionKontynuacja "Twisted". Kiedy wszystko jest już mniej zakręcone, niż było. 05.12.2017 - 24.01.2018